Podwóz.

Więc mam przeczucie, że ty tam,

na stromych schodach chociażby,

z dłonią wskazującą wielką niedźwiedzice,

kiedy na zewnątrz już ranek, a rosa

to jedynie pozostałość po galaktykach,

które zmieniły stan skupienia.

 

A tutaj ja. Nadal z tobą.

I to pomimo tamtej,

która nadal gryzie mnie w język,

kiedy próbuję powiedzieć więcej niż słowo,

niż chciałbym zupełnie.

Więc ja jestem tutaj, pogrążony w patrzeniu,

a ty wskazujesz mi dyszel od wozu.

Ten odpada i szybuje w naszym kierunku,

ruchem sugerującym katastrofę, zderzenie.

A ja jestem gotów.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • MartynaM rok temu
    Bardzo dobry wiersz. 5
  • Szalej. rok temu
    Dzięki.
  • zygula rok temu
    kurde, jest ok
  • Szalej. rok temu
    Kurde, spoksik!
  • Monia rok temu
    Nawet mi się podoba pozdrawiam 4 ?.
  • Szalej. rok temu
    Nawet się nie dziwię. Dziękuję, odzdrawiam. 17! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania