Podwóz.
Więc mam przeczucie, że ty tam,
na stromych schodach chociażby,
z dłonią wskazującą wielką niedźwiedzice,
kiedy na zewnątrz już ranek, a rosa
to jedynie pozostałość po galaktykach,
które zmieniły stan skupienia.
A tutaj ja. Nadal z tobą.
I to pomimo tamtej,
która nadal gryzie mnie w język,
kiedy próbuję powiedzieć więcej niż słowo,
niż chciałbym zupełnie.
Więc ja jestem tutaj, pogrążony w patrzeniu,
a ty wskazujesz mi dyszel od wozu.
Ten odpada i szybuje w naszym kierunku,
ruchem sugerującym katastrofę, zderzenie.
A ja jestem gotów.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania