Poezja drogi

W Dover zjechaliśmy z promu. Nie korzystaliśmy z nawigacji, tylko z wydrukowanej na kilku kartkach instrukcji, jak dojechać na budowę do Grain. Prowadził Kufajka, pilotował Kufajka. Podobni do siebie nie bliźniacy przyzwyczaili się do tego, że według mnie są do odróżnienia tylko po kufajkach, jak Czukcze po waciakach. Mijaliśmy duży płaskowyż, na którym pasło się liczne stado. To nie były renifery. Ktoś powiedział: ale baranów. Mistrz Andrzej Żelazny, nazywany przeze mnie Nierdzewka ,złożył zażalenie – a mądrych monterów nie widać. Na dzień dzisiejszy daje się zauważyć jakby początek redyku lirykaonów na jednym z portali poetyckich.

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania