Pojedynek Sithów

Złowrogi dźwięk uderzających o siebie mieczy świetlnych niósł się po korytarzach Gwiezdnej Kuźni. Pojedynek pomiędzy Darthem Morthem, a Darthem Rhunem trwał już od blisko godziny i jak dotąd żaden z Sithów nie zdołał zepchnąć rywala do wyraźnej defensywy. Szala zwycięstwa co rusz przechylała się z jednej na drugą stronę.

Gra toczyła się o coś więcej, niż tylko pozostanie przy życiu. Stawką była absolutna władza nad Zakonem Sithów. Darth Morth nie przypuszczał jednak, że przyjdzie mu rywalizować o palmę pierwszeństwa z własnym uczniem. Nauczył go praktycznie wszystkiego, co wiedział o ciemnej stronie mocy i teraz mógł za to zapłacić najwyższą cenę.

Mistrz sparował kolejny cios swojego niegdysiejszego ucznia, po czym przeskoczył nad nim i wyprowadził groźną kontrę. Młodszy z Sithów zdołał odskoczyć w ostatniej chwili, unikając tym samym przecięcia na pół.

- Chyba powinieneś bardziej się postarać, mój mistrzu - zadrwił z rywala Darth Rhun.

- Mam jeszcze sporo asów w rękawie - odparował Darth Morth, po czym zaatakował byłego ucznia czarem obezwładniającym. Manewr ten przyniósł pożądany skutek, bowiem młodszy z Sithów wypuścił z ręki miecz świetlny, po czym skulił się na podłodze, drżąc na całym ciele.

- Rozczarowałeś mnie, mój uczniu. Sądziłem, że rzucisz mi wyzwanie dopiero wówczas, gdy będziesz na to gotowy. Zawsze byłeś niezwykle ambitny, jednak zgubiła cię nadmierna pewność siebie. Teraz zapłacisz za swoją lekkomyślność.

Po tych słowach wielki mistrz uniósł miecz świetlny w górę, aby zadać decydujący cios. Nagle wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Darth Rhun w ułamku sekundy wyciągnął zza pazuchy pistolet blasterowy i oddał strzał w kierunku rywala. Darth Morth zastygł w bezruchu, bowiem wiązka laserowa wywierciła ogromny otwór w jego klatce piersiowej. Następnie osunął się na podłogę, po czym skonał.

- To ty mnie rozczarowałeś, mój mistrzu. Jak mogłeś dać się nabrać na tak banalną sztuczkę? Wygląda na to, że miałem rację co do ciebie. Byłeś zbyt słaby, aby nadal przewodzić Sithom. Nie musisz się jednak obawiać. Uczynię wszystko, co w mojej mocy, aby nasz Zakon odzyskał dawny blask.

Po tych słowach nowy wielki mistrz podszedł do panelu kontrolnego i nacisnął przycisk komunikatora. Po chwili z głośników dobył się znajomy głos Moffa Tomkina.

- Tak, Darthcie Morth?

- Dartha Mortha już nie ma. Mówi Darth Rhun. Przyślijcie ekipę sprzątająca. Straszny tu bałagan...

 

J. T.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • słone paluszki dwa lata temu
    ciemnej stronie mocy - lepiej by wyglądało z dużych literek
    Czy to jest fanfiction, bo nie jestem biegła z Gwiezdnych wojen i kompletnie nie mam zdania na temat tekstu. Musieliby wypowiedzieć się typowi ff.
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    Tak, to fan fiction. Bardzo dziękuję za lekturę i komentarz pomimo, że ten gatunek to nie Twoja bajka?
  • zsrrknight dwa lata temu
    nijakie w sumie. Krótkie i mocno skrótowe
  • Jordan Tomczyk dwa lata temu
    Bo to nie miało być jakieś długie opowiadanie i miało jedynie na celu ukazanie charakteru oraz sposobu działania Sithów.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania