Pokawowa psychoza

Znów muszę uciec

I się schować

Od świata się

Odizolować

Moim ratunkiem

Pustka ciemna

W dopaminowy krąg

Się zapętlam

Czuję pijana się

Na haju

Choć nigdy

Nie byłam

W realu

Ten świat szaleństwa

Mnie pochłania

Znów chlorprotixen

To coś jak mania

W oczach mam błyski

Dziwne światła

Potrzebny jest mi

Na już psychiatra

Niech mnie pasami

Ciasno otuli

Bym była znowu

W obecnej chwili

Mój umysł teraz

Mi się wyrywa

Odlot zaliczam

I się zmywam

Nie ma mnie tutaj

Nie ma mnie tam

Efemeryczny jest

Dziś mój stan

Za dużo stresu

I mocnej kawy

I już wysiadam

Koniec zabawy

Niech kręci się

Dalej karuzela

Ja muszę zmienić

Mego dilera

Chociaż go nie mam

To psychodeliczny

Świat dobrze znam

Gdy dodać bodźców garść

Rzeczywistych

Mój bliski rozpad

Jest oczywisty

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Sokrates 2 miesiące temu
    Sensowny tekst i dobrze się czyta
  • Melancholiryka 2 miesiące temu
    Miło mi, że dostrzegasz sens.
  • Grafomanka 2 miesiące temu
    Imponująca treść...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania