Póki pali się ogień

Smutna to pora wypada jesienią,

gdy gałęziami pustki ją ocienia.

Zawsze podporą była - światłem, ziemią;

i chyba nic już tego nie pozmienia.

Dębem rozrosły, listowiem w koronie

z wiatrem do snu mógł ich szumem kołysać.

Kiedyś mu stopy mchem tuliła; z dłoni

poiła źródłem, dokarmiała ciszą.

Przyszły w noc letnią - huk i błyskawica.

Pod ostrzem gromu dąb się rozpołowił.

Dało się słyszeć w przydrożnych zaciszach,

grzmot uderzenia w oddal poniesiony.

Trzasnęło serce wycięte na korze,

już się z zielenią liście nie wyłonią,

nie będą z szumem szarzały na dworze;

na wiosnę kwiaty ramion nie ozdobią.

Pozostanie w pniu pochłoniętym ogniem.

Deszcz czasem zrosi ogorzałe miejsce.

Gdzie ledwo słońca przedzierał się promień,

poświata lampek dziś rozświetla jeszcze.

 

https://suno.com/s/pR5HWZnqCyilGspJ

( podklad muzyki, wokalu i animacji do mojego tekstu - AI )

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Sokrates tydzień temu
    Te opisy przyrody przemawiają do mnie i przypominają stary las z okresu dzieciństwa. Pozostały po wichurach tylko niewielkie fragmenty i przy wejściu stare wiekowe dęby które zostały pomnikami przyrody.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania