Pokusa
(...) Znienacka rozległo się pukanie do drzwi. O tak późnej porze nie spodziewałem się żadnych gości, dlatego zaintrygowany niezwłocznie wstałem z fotela, by przekonać się, kto postanowił mnie odwiedzić. Przekręciłem kluczyk, nacisnąłem klamkę, pociągnąłem ją ku sobie, a mym oczom ukazał się iście szatański pomiot.
Nieznajomy ubrany był w szykowny, czarny jak smoła garnitur. Nietypowa karnacja przywodziła na myśl markę jednego z najbardziej rozpoznawalnych samochodów wyścigowych, z kolei dwóch mosiężnych rogów nie powstydziłby się niejeden byk występujący na corridzie. Jednak tym, co najbardziej przykuwało uwagę były jego niezwykle bystre, miedziane oczy - niepokojące i fascynujące zarazem.
Zauważyłem, że w ręku trzyma butelkę na poły opróżnionego Jim Beama. Spojrzał na mnie, a na jego twarzy zagościł szelmowski uśmiech.
- Napijesz się? - spytał.
Kiedyś zdarzało mi się - mówiąc delikatnie - przesadzać z alkoholem, dlatego od dobrych kilku lat unikałem go niczym ognia
- Nie, dziękuję - odparłem.
- W porządku. To może powiedz, co u ciebie słychać?
Zabawne, że zadał mi to pytanie, choć nigdy wcześniej nie widziałem go na oczy. A jednak odnosiłem nieodparte wrażenie, jakbyśmy znali się od bardzo wielu lat. Dlatego postanowiłem mu się zwierzyć.
- Wiesz, nie jest lekko. W pracy kompletnie mi się nie układa, żona wyprowadziła się wraz z dziećmi i żąda rozwodu, a na domiar złego mój ukochany klub piłkarski spadł do niższej ligi...
- Och, jakże przykro mi to słyszeć - odparł ze współczuciem.
- Dzięki.
Zapadła niezręczna cisza
- To może jednak się napijesz? - spytał ponownie.
Jeszcze raz spojrzałem na trzymaną przez niego butelkę.
- Wiesz co? Z miłą chęcią.
J. T.
Komentarze (6)
Dzięki bardzo za lekturę, ocenę i komentarz🙂
Fajny tekst.
Również dziękuję za przeczytanie i komentarz🙂
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania