Pół kroku

Bywały takie chwile, kiedy wszystko się chwiało, a świat zaraz miał zmienić orientację z poziomej na pionową.

Bywały takie chwile, kiedy dwoje ludzi było błądzącymi biegunami magnetycznymi, gotowymi zmienić życie milionów.

Bywały takie chwile.

Ale to nie była jedna z nich. Tutaj chodziło tylko o nich.

Pchnął ją w kierunku krawędzi dachu. W dole widniała tylko czerń i biel, wszystkie odcienie metropolitalnego potwora kończyły się na gorzkich smakach. Powietrze gniło w szarościach, dym z kominów rozbijał się na murowanych ścianach niczym wspomnienia z dzieciństwa. Pozostała tylko sadza. Przeszłość była zapisana i martwa.

Ulatywała z umysłów. Każde pół kroku w przód kasowało krok w tył. A ci, którzy zaszli najdalej, nie pamiętali już kim byli na początku drogi.

Nikt nie pamiętał. Każdy ostatecznie był swoim własnym powidokiem.

Pchnął kobietę jeszcze raz. Nie mógł nie docenić tak ostrego kontrastu, który zachodził pomiędzy jej kąśliwie żółtą panterką, a wszystkim tym, co miała za plecami — ciemność wygłodniałego miasta.

W tamtej chwili wydawała się niemal zrobiona ze złota.

W porównaniu do niej był błotem. Wszystkie jego organy wewnętrzne zlewały się w brunatną, lepką i nieprzyjemną maź.

Przyłożył jej pistolet do głowy.

— Teraz skaczesz.

Spojrzeli w dół, miał wrażenie, że otchłań zerknęła przez nich beznamiętnie, przeżarła, co tylko pozostało w ludzkich skorupach.

— Mam żonę — powiedziała spokojnie.

— Też miałem żonę.

— Mam dziecko.

— Też miałem dzieci.

— Więc powinieneś rozumieć. — Spojrzała na niego. Jasne, zielone oczy wydawały się z kompletnie innego wymiaru w porównaniu z poszarzałą twarzą.

— Rozumiem — powiedział z pełną szczerością i przepraszającym uśmiechem. — Ale to niczego nie zmienia.

— To zmieni życie moich dzieci. Moich bliskich. Pomyślałeś o tym?

— Tak. Tak samo jak ty zakończyłaś życie moich dzieci. Mojej żony. Pomyślałaś o tym?

— Tak.

— I co?

— To była tylko robota. Było nie zaciągać długów, to twoja rodzina by jeszcze żyła.

— A to jest tylko zemsta. No dalej, jeszcze pół kroku — przycisnął pistolet mocniej, pchnął lekko — pół kroku do końca przyszłości.

— Nie wiesz, co czynisz — parsknęła pogardliwie. — I słyszałam, że nie odniosłeś się do długów. Wyrzuty sumienia?

— Wiem dokładnie, co czynię. I nie twoja sprawa.

Na moment zamarli, ona patrząc w dół i unosząc lekko ręce, niczym dama, która przeskakuje nad kałużą, on z tyłu — kat i oprawca w paskudnie stereotypowym, czarnym płaszczu.

— Przynajmniej mnie zastrzel — poprosiła. — Nie mam ochoty skakać w tę obrzydliwą gardziel. Tyle zrobiłam dla twojej rodziny. Szybka śmierć.

— Ależ oczywiście.

Pchnął ją w głębinę końcówką lufy. Krzyknęła, próbowała się czegoś złapać, ale zakończone długimi pazurami dłonie tylko smagnęły mgłę. Przez ułamek chwili widział jej wytrzeszczone, pełne przerażenia oczy, twarz wykrzywioną w wyrazie dobitnej świadomości, że leci na śmierć. Poczekał aż zniknie i ucichnie, pożarta przez metropolię.

Wtedy dopiero wycelował w punkt, gdzie jeszcze przed sekundą ją widział.

Nacisnął spust, pocisk przeszył dym wąskim korytarzem.

— Ups — powiedział cicho. — Spudłowałem.

Obejrzał się za siebie, niepewny, co robić dalej.

Miał wybór — zrobić pół kroku w przód i poddać się lub zrobić pół kroku w tył i wrócić do życia w mieście, które przeżuwało ludzi.

Deszcz zaczął siekać gorzkie powietrze na drobne paski.

Po chwili wahania rzucił pistolet w gardziel i cofnął się.

Nie należał do ludzi, którzy robią krok w przyszłość. Czasem lepiej było cofnąć się tam, gdzie było mu dobrze.

Do martwej rodziny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • betti 01.02.2018
    Bywały takie chwile, kiedy dwoje ludzi było błądzącymi biegunami magnetycznymi, gotowymi zmienić życie milionów.

    Bywały takie chwile.

    Ale to nie była jedna z nich. - w tym zdaniu coś mi nie pasi. ;;Ale ta nie była jedną z nich.

    Poza tym dobry tekst, szybko się czyta, nie przynudza. Gratuluję!
  • Skryty 01.02.2018
    "[...] unosząc lekko ręce, niczym dama, [...]" ---->"[...] unosząc lekko ręce niczym dama, [...]"
    Tak mi się wydaję.

    Ogólnie bardzo fajny tekst, trochę tajemniczy. Pozdrawiam!
  • Karawan 01.02.2018
    Rozumiem, że Ona to niedoszła Bitwa, a On to Skład Oceniający ? ;)) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania