Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Pole tańczącego ognia

Szło sobie dwoje ludzi przez pole przenicy.Było ono mocno dojrzałe i dobrze pożółkłe.Biegali po tym zbożu,tratując go, by na koniec się w nie rzucić i leżeć sobie w nim patrząc w bezchmurne niebo.Nie wiedzieli jednak, że widział to właściciel pola, który specjalnie obserwował, czy znowu nie kręcą się na nim jacyś ludzie i przypadkiem go nie dreptają.Miał bowiem z nimi prawdziwe utrapienie, gdyż co rusz jakaś młoda para masakrowała go swoimi stopami i skakała po nim.Doprowadzało go to szału, ale tym razem miarka się przebrała.Czym prędzej pobiegł na swoje gospodarstwo by zdążyć zabrać kanister z benzyną zanim młoda para ulotni się na dobre.Gdy już kanister był na miejscu, właściciel pola wyciągnął zapalniczke, oblał pole dokoła benzyną i podpalił je zapałkami.Nie minęło kilka chwil, gdy ogień zajął całe pole, zresztą nie mogło być inaczej gdyż tego dnia panowały potworne upały.Zanim młodzi nieszczęśnicy się zorientowali co jest grane , ogień zajął ich ubrania.Z powodu ogromnego żaru i potwornego bólu z powodu palących się ubrań, oboje natychmiast zrzucili z siebie fatałaszki.Trzeba przyznać że to co mieli po ubraniami było cudowną robotą genialnego rzezbiarza z niebios, który wykuł w skale piękne rzeżby, o stokroć przewyższajace pięknem rzeżby Michała Anioła.Nawet sam właściciel pola widząc ich nagie ciała niezwykle się podniecał i upajał się nimi wzrokiem.Lecz jak powszechnie wiadomo, nic nie trwa wiecznie, szczególnie to co jest najpiękniejsze i najcudowniejsze, i po chwili ich boskie ciała zmieniły się w czarną i straszliwą potworę, gdyż na płomieniach nie robiły ich ciała żadnego wrażenia.Jak widać ogień nie miał w sobie odpowiedniego gustu i smaku, w dodatku strasznie mu się gdzieś spieszyło.Oczywiście do ostanich chwil ich życia, głosy ich młodzieńcze wydobywające się ze strun, nie milkły ani przez chwilę i pieściły namiętne uszy właściciela.To sprawiło że na chwilę obudził się w nim cżłowiek, i nawet chciał ich ratować, lecz było za pózno, gdyż ich ciała były już prawie zwęglone, zaś stopień poparzenia ich był najwyższy z możliwych i wiadomo było na pewno, że tego nie przeżyją.Kiedy ogień ugasł i pozostawił po sobie zgliszcza, właściciel wziął kanister i poszedł jak gdyby nigdy nic do domu.Na drugi dzień, zgłosił do lokalnego urzędu, że pod wpływem upału jego pole uległo destrukcji.Urzędnicy przyjrzeli się całej sprawie, zbadali okoliczności spalenia się pola i niedługim czasem przyznali właścicielowi odszkodowanie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • oldakowski2013 21.11.2016
    Błąd ortograficzny już w pierwszym zdaniu. Brakuje spacji. Nie będę ukrywał swojej oceny - niestety jedynka.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania