Policzek na asfalcie
i
zupełnie nagle
wszystkie utracone
ranki spowiła noc
krosnami wspomnień utkane
nowe szaty nieba
obłoki uniósł wiatr
na skrzydłach
kompletnie wystrzępionej
wiary
krople
deszczu, krwi, łez
popłynęły wtedy równocześnie
światy pomiędzy zmysłami
ukryte
a
jedynie
pustka została
bezbarwna nicość ciszy
szklanego wnętrza
wokół czyjeś ramiona
niezrozumiałych jakiś słów
stało się
echo nieistotne
tylko
i
nawet wyschło
morze naiwnej radości
suchy żwir wyłupił
spuchnięte nadziei oczy
bezbronnej niewinności ciało
rozszarpały doszczętnie
perfidii ludzkie
bestie
a
na betonie
gnije samotnie
umęczone naiwności głupotą
moje ego
pogwałcone
śmierć
wcale nie zabiera
wyłącznie tych abnegatów
z wyboru straconych
dawno przegranych
nieumarłych
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania