Polne.
Jesteśmy uroboros, połykamy dym i wypuszczamy tęsknotki,
które, choć nie wyrosły jeszcze ponad łóżko,
zbliżają nas do siebie.
Ty - oparta o chłodną ścianę, na balkonie,
otoczona piórami, kiedy ja jestem zieleń.
Ogród, gdzie wciąż kwitnie krwawnik,
choć przecież siałaś tam mak.
Ja - stający się niebem, skoro nie mogę już
patrzeć ci w oczy, a ziemia wokół ciebie,
jest twarda, niemalże wydeptana przez ptaki.
Ogród, gdzie wciąż kwitnie krwawnik,
choć przecież siałem tam mak.
I nic już nie wiemy, jednocześnie
mając pewność siebie.
Nawzajem.
.
.
.
Z cyklu: Kwietnie.
Styczeń, roku w którym wszytsko się zaczęło. Ponownie
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania