Pomiędzy - drabble
- Tempus fugit, aeternativas manet. - Obudziła mnie matka, brzęcząc i szarpiąc za ramię.
- Daj spokój... Taki tekst? Leżę i liczę słoje belki. Jest młodsza ode mnie, a już ścięta i ma do wykonania inną pracę. Jest konstrukcją więźby
- Po co liczysz? Wszystko ma swój czas. Ty też.
- Nie jestem drzewem.
- Moim synem. Takim dziwnym pierwiastkowym związkiem, który myśli, liczy słoje.
Nie rozumiałem. Skąd jej myśli i stwierdzenia.
- Mamo, nie jestem drewnem. Mam swoje słoje i czas.
- To dobrze.
Trzasnęła drzwiami, a ja, usypiając przypomniałem sobie, że ona już nie żyje trzydzieści lat.
Tylko czas ucieka między słojami drewna, a własnym czasem.
Komentarze (34)
Może być każdym z elementów więźby.
Pazdrawlaju JamCiowa.
Sam się zastanawiam co napisałem dziwacznego.
Belkowe.
A powód do chwały to nir jest
Przepraszam Puszczyku. Już Ci nie śmiecę.
Dziadom i oszołomom trzeba pokazywać ich miejsce i nagłaśniać ich dziadostwo.
Nie warto i szkoda sił.
Chociaż do ostatniego zdania, dołożyłbym jeszcze ''żywicę''.
Czasami za lepką i za gęstą.
P.S→2 ''jej' ciutkę razi:)' →Pozdrawiam:)↔5
Zaraz zmienię i dzieki za słowo.
Warto się nad tym zastanowić.
A sen wyszedł wiarygodnie. W sensie - uwierzę - jakbyś powiedział, że naprawdę się wyśniło.
Gdzieś jest kres czasu i słojów.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania