Pomiędzy Niebem a Otchłanią ROZDZIAŁ PIERWSZY – ŚWIAT, KTÓRY KŁAMIE

Świat Kaela był spokojny.

Przynajmniej tak go nauczono.

Wieże Strefy Drugiej wznosiły się wysoko, czyste i białe, jakby nigdy nie dotknęła ich żadna zbrodnia. Hologramy herosów unosiły się nad ulicami, uśmiechnięte twarze istot, które według oficjalnej wersji świata strzegły porządku i harmonii. Ludzie przechodzili obok nich codziennie, nie zwracając uwagi. Dla nich byli jak słońce — zawsze obecni, zawsze „dobrzy”.

Kael szedł do szkoły, z torbą przewieszoną przez ramię. Miał szesnaście lat i należał do tych, którzy nie wyróżniają się niczym szczególnym. Nie był geniuszem, nie był wojownikiem, nie marzył o wielkich rzeczach. Chciał po prostu żyć spokojnie. Ukończyć naukę. Znaleźć pracę. Może kiedyś opuścić miasto.

— Bogowie nas chronią — powtarzał cichy głos z głośników nad ulicą. — Dzięki nim świat jest bezpieczny.

Kael odwrócił wzrok. Coś w tych słowach zawsze wydawało mu się… puste.

Tego wieczoru wracał późno. Zamiast głównej drogi wybrał skrót — stary sektor techniczny, który dawno przestał być używany. Lampy mrugały, a powietrze było ciężkie. Gdy już miał wyjść na jaśniejszą ulicę, usłyszał krzyk.

Zatrzymał się.

Krzyk był krótki, urwany, pełen strachu. Kael poczuł, jak serce zaczyna mu walić. Ostrożnie podszedł bliżej i spojrzał zza zniszczonej ściany.

To, co zobaczył, złamało wszystko, w co wierzył.

W półmroku stała istota w złotej zbroi — heros. Jedną ręką trzymał mężczyznę za gardło, unosząc go nad ziemią jak bezwartościowy przedmiot. Ofiara była wychudzona, ubrana w podarte rzeczy — ktoś ze Strefy Pierwszej. Człowiek, który według oficjalnej wersji świata… nie istniał.

— Proszę… — wyszeptał mężczyzna. — Ja nic nie zrobiłem…

Heros uśmiechnął się znudzony.

— Właśnie dlatego — odpowiedział spokojnie. — Jesteś nudny.

Usłyszał trzask. Szyja pękła jak sucha gałąź. Ciało opadło bezwładnie na ziemię.

Kael cofnął się gwałtownie. Jego stopa nadepnęła na kawałek gruzu.

Trzask.

Cisza zapadła natychmiast.

Złote oczy herosa zwróciły się w jego stronę.

— Oho — powiedział z lekkim rozbawieniem. — Mamy widza.

Kael chciał uciec, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa.

Następnego dnia klęczał w białej sali. Nie było tam sędziego, nie było ławy przysięgłych. Był tylko heros — ten sam, którego widział noc wcześniej. Uśmiechał się tak samo spokojnie.

— Kael z Drugiej Strefy — oznajmił. — Oskarżony o zdradę porządku świata, współpracę z elementami Strefy Pierwszej i szerzenie niebezpiecznej wiedzy.

— To kłamstwo! — krzyknął Kael. — Ja tylko—

— Wyrok zapadł — przerwał mu heros bez cienia emocji. — Zesłanie do Strefy Pierwszej.

Podłoga zadrżała.

Kael poczuł, jak platforma pod nim zaczyna opadać. Światło powoli znikało, a białe ściany oddalały się coraz bardziej.

Wtedy zrozumiał.

Ten świat nie był boski.

Ten świat kłamał.

Platforma zatrzymała się z głuchym hukiem. Drzwi otworzyły się, odsłaniając ciemność, krzyki i zapach ognia. Strefa Pierwsza czekała.

Kael zacisnął pięści.

— Jeśli bogowie stworzyli ten system… — wyszeptał — to ja go zniszczę.

I zrobił pierwszy krok w Otchłań.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania