Pomiędzy wikliną
w koszu mych pytań siedzisz ty
wśród rozpasanych dylematem dni
wikliną przesiąknąłeś nieco
gdy splatałam delikatnie myśl kobiecą
pozwoliłam ci, byś przylgnął do mych dłoni
tobie zaś nie przyszło pytać o nic
jak to ty, gwałtownie wszedłeś
niczym bluszcz
wplotłeś między wierzby gorycz słów
z subtelnością więc, kobiecym ruchem,
strącam cię z koronki jeszcze kruchej
nie wiem czemu
znów pozwalam byś w mej dłoni
cieniem kładł się
nie pytając o nic
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania