laura123
Zastanawia mnie komentarze jednej z tych mend, że piszę komentarza tylko u pewnych osób. A może oni mają syndrom odrzucenia, że pod ich wypierdami nie piszemy, że ładne, piękne. Może trzeba zacisnąć zęby, pogłaskać po główce, przemóc obrzydzenie tematyką i stylem pisarskim i pochwalić.
Oni pewnie potrzebują wsparcia, bo czują się w gruncie rzeczy niedowartościowwani.
Patriota nie obchodzi mnie to. Ten opowiemcicostam, to analfabeta literacki i żadne cuda tego nie zmienią. Po prostu dno!
Ja tego chwalić nie będę, bo wstyd!
Patriota ale wiesz chyba, że nie zarzut tylko prawda? Twoja działalność tutaj ma charakter wyłącznie polityczny - te matrixowe teorie pocieszenia, które razem snujecie są nic nie warte. Przyszedłeś tu siać jedyny prawdziwy światopogląd - ta laura123, która tu przybiegła z szósteczką, to właśnie taki przez ostatnie dwa lata xD Adieu
Bo milość do Boga i Ojczyzny, jest jedynym prawdziwym światopoglądem Jard. Cóż ci na to poradzę, że jacyś głupi ludzie jako dziecku nie wpoili tej prawdy w ciebie. Twoja strata i tych, którzy ciebie muszą tolerować.
Patriora?
Tykocin to po prostu bajkowe miasto...
Miałam okazję pozwiedzać jego urokliwe miejsca.
Oprócz wielu atrakcji - najbardziej utkwił mi w pamięci drewniany mieszczański dom/cudo.
Pomnik o którym piszesz liczy grubo ponad dwieście lat i stosunkowo niedawno został odnowiony.
Pozdrawiam
Dzięki, moja ukochana czytelniczko, przepraszam że usunąłem 95 procent tekstu, nie wiem czy zdążyłaś doczytać. Jeśli nie, to jeszcze na chwilę wstawię.
W ogóle do Tykocina trafiliśmy przez przypadek, przy okazji wizyty w Wiźnie i na Górze Strękowej. Osiecka, nie bardzo ją lubię, ale ujęła sprawę w punkt "miasteczko - bajka". A pisała chyba te słowa zanim miasto nie było odnowione, nie było jeszcze odbudowanego zamku. To była jedna z największych twierdz nizinnych Rzeczypospolitej, arsenał, skarbiec większy chyba od wawelskiego, biblioteka królewska z Wilna.
I ten piękny pomnik Czarnieckiego. W sumie gdzieś czytałem, że został starostą tykocińskim za zasługi wojenne, ale nigdy tam nie był osobiście, bo zmarł. Funkcję hetmana też otrzymał przed samą śmiercią. Na otarcie łez, bo biedny, a taki patriota, byli godniejsi od niego, co nic nie zrobili, albo uciekli. Takie charaktery mają zawsze pod górę.
Poza dziesiątkami fajnych cudeczek architektury mnie najbardziej zainteresował budynek Alumnatu. Teraz jest w nim hotel. To byl trzeci w Rzeczypospolitej dom opieki nad weteranami wojennymi. Absolutna nowość w tamtym czasie.
Akwa, nie szalej. Niedobry ty. Idź do Jarusia, potrzebuje pogłaskania po główce. Antek poodobno ceni sobie wysoko jego teksty. Gwarantuję ci literacką ucztę.
Akwadar dlatego idź do Jarusia i napisz że dobry tekst, bo on nigdy od nikogo tego nie usłyszał. Dobry uczynek popełnisz. Będziesz miał to w piekle policzone in plus i niższą temperaturę kotła.
A to są naprawdę niebanalne teksty. Nigdzie indziej nie spotykane, tylko pod wodzą naszego najsprawiedliwszego admina, hodowcy damskich bokserów, na portalu opowi.
Akwadar miej litość, dostali z rozpaczy tego szału - cały ich bogoojczyźniany projekt wziął w łeb i nie mogą przeboleć, że admin nie łyka ich hipokryzji
Patriota pochwalisz jakiś mój tekst przed odejściem? :3 Proszę! Zawsze mnie jedynkami zasypywałeś, więc dla równowagi w przyrodzie! XD Obiecuję, że nie ma tam tak żenujących tematów, jak umieranie za ojczyznę itd. XD
lauraileśtam srały muchy bedzie wiosna, co było a nie jest... nie ma, a ty jesteś wazelina. Sama idź jak cię rajcuje, nie bój się, pochwal, masz talent do wazeliniarskich komentów, wystarczą dwa zdania... Weź zeszmaciłaś sie kompletnie.
laura123 wielka laura milczy XD dodała komentarz jak usain bolt- 4 sekundy po pojawieniu się tekstu i jeszcze się upiera, że przeczytała XD "Bardzo ładnie opisales, bardzo ciekawie." XD
Patriota godzinę temu
Aha, Akwadar, ta historia stadniny, którą wkleiłeś to nie do końca jest prawdziwa. Pewna część koni musiała być ewakuowana w innym kierunku już wcześniej, tam były konie ówczesnych wipów, jak napisałem wyżej Rydza - Śmigłego, czy też Rómmla i pewnie inne. Tych koni nie można było ewakuować do Rumunii, czy gdziekolwiek na wschód według widzimisię ówczesnych zarządzających stadniną. Część stada była ewakuowana w kierunku Polski centralnej, co potwierdzają dwa źródła, które wkleiłem pod tekstem, ale także tekst zamieszczony na stronie Muzeum Historii Polski.
Decyzję o ewakuacji podjęto po zbombardowaniu stadniny przez Niemców.
Tu masz tekst Muzeum Historii Polski i tam jest napisane również, że konie były ze stadniny w Janowie.
http://muzhp.pl/pl/c/2227/nigdy-nie-zdjal-munduru-80-lat-temu-zginal-hubalOdpowiedz
•
Akwadar 41 min. temu
W jakim kierunku? Na jakiej podstawie podważasz wiarygodność wklejonych przez mnie materiałów?
Opierasz się na tym fragmencie: "1 października w pierwszej potyczce z Niemcami oddział odbija konie zabrane ze stadniny w Janowie Podlaskim, wśród nich dwa należące do wodza naczelnego Rydza-Śmigłego."? Może jednak coś więcej - ile sztuk, która część stada, w kierunku polski centralnej, tzn gdzie?Kiedy zbombardowano stadninę? Zabudowania doznały uszczerbku podczas działań wojennych, hodowla też, ale w trakcie wojny to zwykła rzecz, jakkolwiek to brzmi.
Ostatni raz tłumaczę i więcej nie mam zamiaru:
"Po wybuchu II wojny światowej, po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej we wrześniu 1939 r., większość janowskich koni zaginęła, stadnina została zrabowana i zniszczona. Potem w czasie okupacji niemieckiej odbudowano hodowlę. W latach 1940-44 komendantem stadniny był znawca koni Hans Felgibel.
Kiedy zbliżał się front wschodni w lipcu 1944 r. Niemcy rozpoczęli ewakuację koni. Najpierw zostały one przetransportowane koleją w okolice Drezna, gdzie stały do lutego 1945 r. Dalsza ewakuacja stadniny odbywała się pieszo do Torgau nad Łabą, skąd w marcu konie zostały przetransportowane koleją do majątku Nettelau, położonego na południe od Kilonii.
Wywieziony wtedy do Niemiec jeden z doskonałych ówczesnych ogierów Witeź II, został zabrany do Stanów Zjednoczonych przez gen. George'a Pattona. „Z jednej strony był to uszczerbek dla stadniny, ale z drugiej strony ten ogier Witeź II rozsławił polską hodowlę w Stanach Zjednoczonych i to bardzo poważnie przyczyniło się do tego, że kupcy amerykańscy zaczęli przyjeżdżać po konie arabskie właśnie do Janowa” – powiedział Pietrzak.
Z Kilonii konie wróciły do Polski w 1946 r., a od 1950 r. kilkadziesiąt z nich znowu znalazło się w Janowie, gdzie odbudowano zniszczone stajnie. Stadnina od tamtego czasu systematycznie się rozwija aż do czasów współczesnych."
Żeby nie było, materiał opublikowany w 2017 r czyli już za twoich ulubionych rządzących.
Moja rada - zostaw już w spokoju biednego majora, który przez przypadek trafił na garstkę koni rozproszonych podczas ewakuacji i zajmij się, chłopie, pisaniem wierszyków, to bezpieczne i nie wymaga wiedzy.Odpowiedz
•
Patriota 32 min. temu
Akwadar to nie była garstka rozproszonych koni ale część stadniny, z końmi kilku ówczesnych wipów, teksty o bombardowaniu w pierwszych dniach września już ci wklejałem. To były wspomnienia pracownika. Ktoś kto pisał tekst, który cytujesz, po prostu bardzo go spłycił.Odpowiedz
•
Akwadar 31 min. temu
i jeszcze jeden link, gdybyś jeszcze czegoś nie zrozumiał:
https://dzieje.pl/rozmaitosci/200-lat-stadniny-w-janowie-podlaskimOdpowiedz
•
Akwadar 31 min. temu
Patriota podaj link do szczegółów ilości koni i do wspomnień.Odpowiedz
•
Akwadar 30 min. temu
Patriota wklej fragment o zbombardowaniuOdpowiedz
•
Patriota 30 min. temu
Według relacji tychże pracowników, udało się odzyskać tylko 1 - słownie jedną klacz zarodową. To faktycznie dużo. I jakby co, bolszewicy byli wtórnymi sprawcami rozwalenia stadniny, po prostu wykorzystali nadarzającą się okazję, a głównymi byli Niemcy, bo to oni rozpoczęli tę barbarzyńską wojnę.Odpowiedz
•
Akwadar 30 min. temu
Patriota link lub fragmentOdpowiedz
•
Patriota 25 min. temu
Odnajdę ci to później, a tu masz relacje, że to była całkiem nowa stadnina, bo z poprzednich została jedynie jedna klacz, która nie pozwoliła wyprowadzić się rabusiom z boksu. Też ciekawy link, Araby ku chwale Trzeciej Rzeszy.
https://histmag.org/Araby-ku-chwale-Trzeciej-Rzeszy-22622Odpowiedz
•
Patriota 16 min. temu
A tu masz o zbombardowaniu stadniny:
…W dniu 1 września 1939 r. praca w stadninie zaczęła się o godz. 4.00, jak każdego dnia w okresie letnim. Około godz. 5.00 dały się słyszeć silne i liczne detonacje… O godz. 7.00 już powszechnie było wiadomym, że te wybuchy to bomby niemieckiego lotnictwa rzucone na Podlaską Wytwórnię Samolotów (PWS) w Białej Podlaskiej, że zaczęła się druga wojna światowa… W dniu 4 września w godzinach popołudniowych, kiedy konie były już w stajniach, niemieckie samoloty zaatakowały obiekty stadniny i stada. Ostrzelane zostały stajnie z broni maszynowej, samoloty zrzuciły kilka bomb - zresztą niecelnie. Pociski karabinowe uszkodziły dachy i wybiły kilkanaście szyb. Nikt z ludzi ani koni nie doznał żadnych obrażeń... W dniu 8 września wszystkie instytucje płatne z budżetu (a więc i PSK i PSO) otrzymały polecenie wypłacenia trzymiesięcznego wynagrodzenia z góry i bez żadnych potrąceń. Równocześnie stadnina i stado otrzymały polecenie z Ministerstwa Rolnictwa przygotowania się do ewakuacji…
I to nie jest jedyny link.Odpowiedz
•
Akwadar 15 min. temu
Patriota no przecież o tym cały czas piszę! Ale na bazie jakich koni? Źrebiły się półroczne albo roczne klacze wyhodowane już przez okupanta? Czy ty wiesz o czym piszesz? Z czegoś musieli odbudowywać stado, nie wydrukowali przecież w 3d.
"Nie wolno pominąć fundamentalnego faktu: otóż, gdy Niemcy wkroczyli do Janowa, sławionej przez Money.pl „hodowli wspaniałych polskich arabów” już tam nie było, bo niemal wszystkie konie – prócz jednej klaczy, siwej Najady, która nie pozwoliła wyprowadzić się z boksu – zostały zrabowane przez Armię Czerwoną, zaginęły bądź zginęły w 1939 roku.
Tak opisywał Andrzej Krzyształowicz kres janowskiej stadniny, gdy po trwającej czternaście dni dramatycznej ucieczce, będącej skutkiem napaści Niemiec, a następnie Sowietów na Polskę, ocalałe, choć potwornie zmęczone i poranione konie powróciły do macierzystej stajni:
A więc wróciły, nie wszystkie ale część wróciła.
„3 października na sygnał, dany ręczną syreną pożarową przez żołnierzy radzieckich, na teren stadniny i stada wpadło kilkuset mieszkańców wiosek położonych za Bugiem. W pierwszym rzędzie rozgrabione zostały konie, zabierane ze stajen w straszliwym chaosie, wyrywaniu sobie koni itd. (…) Po koniach przyszła kolej na uprzęże, siodła i wszystko to, co było w stajniach. Tłum szalał, pławił się w grabieży, kradł i niszczył to, co było «solą w oku» przez 20 lat niepodległości Państwa Polskiego. (…) Kiedy już zabrakło do grabieży dóbr stadniny i stada, zaczęto okradać mieszkania, naprzód kierownika stadniny, koniuszego itd. (…) teren stadniny i stada ogierów robił wrażenie olbrzymiego śmietnika. Stajnie częściowo bez pokrycia dachowego, bez drzwi, okien, boksów, ogrodzenia porozbierane, szpalery połamane, rozjeżdżone, popioły po ogniskach, wszędzie pełno porozrzucanych śmieci, siana, słomy i obornika”.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Araby-ku-chwale-Trzeciej-Rzeszy-22622
Przeczytaj tę książkę cał, a potem się wypowiadaj.Odpowiedz
•
Akwadar 14 min. temu
Patriota całą Polskę wtedy bombardowano, ale stadnina nie została zniszczona.Odpowiedz
•
Patriota 12 min. temu
Akwadar stada zostały ostrzelane, a na stadninę zrzucono bomby, ona była celem. No chyba nie to cię martwi, ze nie pozabijali wówczas koni. Powybijano szyby w obiektach, poniszczono dachy.Odpowiedz
•
Patriota 9 min. temu
Akwadar a na bazie jakich koni odnowiono stadninę tego ci nie odpowiem. Oni mogli wówczas wejść gdziekolwiek i zarekwirować konie, może z jakiejś innej stadniny, która nie odniosła takich zniszczeń.Odpowiedz
•
Akwadar 8 min. temu
Patriota nie manipuluj, bo faktów nie zmienisz. nie wybieraj tylko odpowiadających ci fragmentów. Wklejaj wszystko.
"Rok 1939 …
Wybuch II wojny światowej brutalnie przerwał 20-letni okres pracy hodowlanej, która podziwiana była daleko poza granicami Polski. Naoczny świadek i czynny uczestnik wydarzeń tragicznych dni września 1939 r. Andrzej Krzyształowicz opisuje dzień po dniu heroiczne wysiłki janowskiej załogi dla ratowania powierzonych im koni. Tu ograniczymy się do kilku fragmentów jego wspomnień:
…W dniu 1 września 1939 r. praca w stadninie zaczęła się o godz. 4.00, jak każdego dnia w okresie letnim. Około godz. 5.00 dały się słyszeć silne i liczne detonacje… O godz. 7.00 już powszechnie było wiadomym, że te wybuchy to bomby niemieckiego lotnictwa rzucone na Podlaską Wytwórnię Samolotów (PWS) w Białej Podlaskiej, że zaczęła się druga wojna światowa… W dniu 4 września w godzinach popołudniowych, kiedy konie były już w stajniach, niemieckie samoloty zaatakowały obiekty stadniny i stada. Ostrzelane zostały stajnie z broni maszynowej, samoloty zrzuciły kilka bomb - zresztą niecelnie. Pociski karabinowe uszkodziły dachy i wybiły kilkanaście szyb. Nikt z ludzi ani koni nie doznał żadnych obrażeń... W dniu 8 września wszystkie instytucje płatne z budżetu (a więc i PSK i PSO) otrzymały polecenie wypłacenia trzymiesięcznego wynagrodzenia z góry i bez żadnych potrąceń. Równocześnie stadnina i stado otrzymały polecenie z Ministerstwa Rolnictwa przygotowania się do ewakuacji…
W dniu 10 września wyszły z Janowa ogiery PSO. Każdy masztalerz jadący konno miał przy boku drugiego ogiera. Do wozów, do których zaprzęgnięte były ogiery uwiązane były jeden lub dwa dalsze ogiery… Znacznie gorzej przedstawiała się sprawa prowadzenia klaczy ze źrebakami i młodzieży, ok. 100 klaczy i 150 sztuk młodzieży trzeba było prowadzić w ręku… Zgłosiło się wielu chętnych do prowadzenia koni …W dniu 11 września ok. godz. 17 wyszło ze stadniny w kierunku południo-wschodnim ok. 260 koni i 19 wozów konnych. Kierownik stadniny wspólnie z kierownikiem zakładu treningowego postanowili: marsze tylko nocą celem uniknięcia ataków lotnictwa niemieckiego, możliwe tylko bocznymi drogami ze względu na kopyta niekutych koni, długość jednego etapu 20-30km…
Najtrudniejszy był pierwszy dzień marszu… Po przejściu kilkudziesięciu kilometrów bocznymi drogami stadnina chcąc przekroczyć rzekę Krzynę, musiała przejść odcinek ok. 2km szosą bitą. Do szosy kolumna doszła ok. godz. 1 w nocy... Kolumna stadniny miała ok. 2km długości, użytkownicy szosy powinni byli przepuścić całą kolumnę. Niestety tak się nie stało. Po wyjściu na szosę ponad połowy koni jeden z niecierpliwych kierowców wojskowej ciężarówki włączył światła i na sygnale zaczął wyprzedzać będące na szosie konie. Wystarczyło, że jedna czwórka młodych koni spiętych ze sobą wyrwała się prowadzącemu i galopowała przed jadącą tuż za nią ciężarówką. Tętent koni galopują¬cych, światła samochodu, warkot silnika płoszyły mijane konie, które przestraszone wyrywały się prowadzącym… Był to pierwszy tragiczny moment w czasie ewakuacji stadniny. Po przejściu mostu pomimo ciemności zos¬tał zrobiony remanent wśród koni. Ustalono, że tej nocy uciekło ponad 80 koni w różnym wieku, przeważnie młodzież. Ze starszych koni zginęła jedynie ze źrebakiem córka Kuhailana Haifi Oda… Wzdłuż dróg były zasieki; w następnych dniach duże nie¬bezpieczeństwo dodatkowo powodowały konie, które się wyrwały i biegały wzdłuż lub w poprzek kolumny, nierzadko ciągnąc za sobą przyczepiony do nogi lub ogona kawałek drutu, czasem nawet z przyczepionym wyrwanym z ziemi słupkiem. Sytuacja stawała się dramatyczna, gdyż coraz więcej koni biegało płosząc te jeszcze trzymane przez prowadzących. Z nastaniem świtu sprawę opanowano; kilkanaście koni było pokaleczonych trzeba bvło zgładzić 3 konie starsze ze złamanymi nogami. Wśród tych ostatnich była siostra Kaszmira Laka (Farys-Hebda). Ofir tak sobie zaplątał tylne nogi, że upadł, tylko dzięki spokojnemu zachowaniu można było go z drutów uwolnić….
Po kilku dniach dotarła do stadniny wiadomość, że armia radziecka wkroczyła do Polski! Decyzja - powrót!… Kierownik stadniny dowiedział się, że wojska radzieckie znacznie zbliżyły się do stadniny i przysłowiowo „depczą jej po piętach". Wobec tego postanowił ostatnie dzielące stad¬ninę do Janowa 80km pokonać bez dłuższych postojów… Do Janowa konie doszły (niektóre prawie dowlekły się) 25 września o godz. 3.30. W ciągu 14-dniowej wędrówki przeszły około 350km… Tydzień od 25 września do 1 paź¬dziernika minął raczej spokojnie. Konie trochę odpoczęły, odjadły się, lekarz częściowo zaleczył rany. Jedynie od czasu do czasu przyjeżdżał jakiś oficer radziecki na kulawym, chu¬dym koniu, zabierał w zamian ze stadniny ogiera z siodłem sportowym. Zakaz rekwizycji koni stadniny i stada wydany na prośbę kierownika stadniny przez radzieckiego komen¬danta rejonu, został podarty przez pierwszego, któremu go pokazano… 2 października stacjonujący między stajniami oddział radziecki sprowadził ludność zza Buga i wspólnie z nią wyprowadził za Bug (promem) wszystkie ogiery stada, czo¬łowe ze stadniny i z zakładu treningowego. Nie potrzebne były spisy, wykazy, birki - konie zabierano w największym jak można sobie wyobrazić bałaganie i rozgardiaszu. Po zapad¬nięciu zmroku na terenie stadniny zostali tylko żołnierze radzieccy koczujący na dworze. Teren oświetlali i sami się grzali ogniskami, na które początkowo brano ogrodzenia wybiegów i pastwisk, a w miarę jak ich zabrakło urządzenia stajenne (ściany boksów, drzwi, okna itp.)… 3 października na sygnał dany ręczną syreną pożarową przez żołnierzy radzieckich na teren stadniny wpadło kilkuset mieszkańców wiosek położonych za Bugiem. W pierwszym rzędzie rozgrabione zostały konie, zabierane ze stajen w straszliwym chaosie… Po koniach przyszła kolej na uprzęże, siodła i wszystko to, co było w stajniach i w gospodarstwie. Tłum szalał, pławił się w grabieży, kradł i niszczył to, co było „solą w oku" przez 20 lat niepodległości Państwa Polskiego… Od dnia 10 października nastał całkowity spokój na terenie stadniny, która robiła wrażenie olbrzymiego śmietnika… W stajniach została jedynie Najada (Fetysz- Gazella II), siwa, urodz. 1932r., która nie pozwoliła się wyprowadzić z boksu rabującym konie. W nocy zabrał ją gospodarz z sąsiedniej wioski i później wróciła do stadniny.
Pierwszy etap historii janowskiej stadniny zakończył się po ewakuacji koni w głąb carskiej Rosji w 1915r. Drugi w dniu 10 października 1939r., kiedy nie było w stajniach żadnego konia, a wszystkie urządzenia były zniszczone. Tak smutnie zakończył się wspaniały rozwój stadniny w okresie międzywo¬jennym.
13 października w godzinach popołudniowych pojawiły się w stadninie pancerne wozy niemieckiego Wermachtu. Niemcy byli zaskoczeni, że armia radziecka sprzątnęła im „sprzed nosa" konie, a obiekt zostawiła prawie doszczętnie zrujno¬wany… Do pracy zaangażowano wszystkich masztalerzy… W tym też okresie został wydele¬gowany na teren powiatu Biała Podlaska koniuszy stadniny Stanisław Więcek, w celu odnalezienia koni zgubionych podczas pierwszego etapu ewakuacji wrześniowej. Wyznaczona została nagroda, początkowo w wysokości 250 zł, a następnie 500 zł za oddanie janowskiego konia... Po remoncie najmniej zniszczonych stajen tzw. czołowej i wyścigowej w dniu 19 grudnia wojskowymi samochodami zostały przetransportowane do Janowa pierwsze konie z tych znalezionych. Było ich 21. Wśród koni zgubionych w pierwszym dniu ewakuacji stadniny i odnalezionych przez koniuszego St. Więcka znalazły się między innymi: Trypolis (Enwer Bey - Kahira), siwy, 1937r., Wielki Szlem (Ofir - Elegantka), gn., 1938r. i Witraż (Ofir - Makata), gn. 1938r.Te trzy ogiery, używane podczas wojny jako czo¬łowe, walnie przyczyniły się do odbudowy hodowli konia arabskiego w Polsce po II wojnie światowej. Tak się zaczęła ponowna odbudowa hodowli w janowskiej stadninie. Dalsze znale¬zione konie, przychodziły w ciągu 1940r. W styczniu 1940 r. przyszły do Janowa pierwsze ogiery ze stad ogie¬rów w Prusach Wschodnich. Niemiecka komenda stadniny i stada, poza masztalerzami, zatrudniła przedwojennych rze-mieślników, a także na stanowiskach technicznych asysten¬tów kierownika Stanisława Pohoskiego i Tadeusza Mar¬chowieckiego…
... do 1945 roku
Ze stada 32 klaczy zarodowych z 1939 r. pozostała w Janowie jedynie Najada; niemieckie raporty podają, że odnaleziono dwie roczne klaczki Wierną i Wilgę oraz źrebię od klaczy Makata – Zalotną. Ogrom strat jakie poniosła stadnina obrazuje wykaz koni wpisanych do rosyjskiej księgi stadnej jako „sprowadzone” z Polski w 1939 r., są wśród nich: Gazela II, Bajka, Dziwa, Kewa, Krucica, Makata, Narada i wiele innych (z 32 aż 23!). Niemcom, którzy przejęli stadninę udało się odnaleźć 53 konie, w tym 4 klaczki i 13 ogierków czystej krwi. Stado klaczy odbudowywano zakupami oraz sprowadzaniem klaczy wcześniej wybrakowanych z Janowa; przybyły Norma, Okupacja, Cecylia, Saga, Elsissa, Iwonka III (matka m.in. Bałałajki, babka Bandoli i Baska). W 1944 r. stado matek czystej krwi liczyło 15 klaczy. W okresie okupacji komendantami janowskiej stadniny byli Egon Grimm (1939-1930), Hans Fellgibel (1940-1944) i Oberst v. Bonnet (1944-1945). Największe zasługi dla stadniny miał Hans Fellgibel; nie szczędził sił i środków na odbudowę stadniny i przywrócenie jej dawnej pozycji hodowlanej, otaczał opieką polskich pracowników stadniny. Przy ich pomocy organizował tzw. Hengstparady dla niemieckich żołnierzy i okolicznej ludności prezentując ogiery i klacze „w ręku” , pod siodłem oraz w zaprzęgach. Musiał dobrze zasłużyć się swoją działalnością, bo w 1956 r. został zaproszony do Polski jako gość Ministerstwa Rolnictwa, a jego przewodnikiem był pełniący wówczas funkcję inspektora ZHK Andrzej Krzyształowicz, który w czasie wojny był najpierw asystentem, a później kierownikiem stadniny odpowiedzialnym za sprawy hodowlane. Przedwojenny hodowca, twórca janowskiego stada Stanisław Pohoski aż do swojej śmierci w 1944 r. przebywał w Janowie i dzielił się swoim doświadczeniem; jego opinie często cytowane były w raportach wysyłanych do Gustawa Raua, który był szefem stad i stadnin na terenach okupowanych.
Zbliżający się front wschodni oznaczał dla janowskich koni kolejną ewakuację – 13 lipca 1944 r. zostało ewakuowane stado ogierów do PSO Łąck, a 16 lipca 34 wagonami podstawionymi na stację w Białej Podlaskiej odjechały do zakładu treningowego w Sohland w Saksonii 244 konie – towarzyszył im Andrzej Krzyształowicz z rodziną i janowscy masztalerze. 12 sierpnia dołączyły do nich ogiery z PSO Łącka i tak janowska stadnina ponownie opustoszała.
A w 1945 r. konie janowskie wyruszyły w dalszą wędrówkę; 13 lutego marszem pieszym do koszar kawaleryjskich w Dreźnie. Ogiery poprzedzające idące wolniej klacze w nocy 13/14 lutego znalazły się w strefie dywanowego nalotu na Drezno; 21 ogierów zostało bezpowrotnie straconych. Dzięki heroicznej wręcz postawie Jana Ziniewicza, który w czasie nalotu utrzymał prowadzone przez siebie konie, ocalone zostały Witraż i Wielki Szlem ! Ludzie i uratowane konie 23 lutego dotarli do Torgau, skąd koleją stadnina przewieziona została na północ Niemiec, do Schonbocken trafiła młodzież, a klacze i ogiery do Nettelau k/Kilonii. Tam doczekały końca wojny."Odpowiedz
•
Akwadar 7 min. temu
Patriota na bazie jakich koni odbudowano, wystarczy wejść w bazę koni (ogólnodostępna) i wczytać się w rodowody. Proste jak metr sznurka w kieszeni.Odpowiedz
•
Patriota 22 min. temu
Das polnische Araber Hauptgestut Janów Podlaski
We wrześniu 1939 roku Rosjanie, którzy 17 września wkroczyli do Polski od wschodu, zrabowali wszystkie konie i majątek z Państwowej Stadniny Janów Podlaski. Tym samym przestała istnieć najlepsza stadnina arabska w Europie. Ze stada liczącego wg danych z 1938 roku 27 klaczy czystej krwi arabskiej pozostała w Janowie tylko Najada, która szczęśliwie nie dała się wyprowadzić z boksu. Z zagarniętych przez sowiecką armię klaczy 6 zaginęło po drodze, a 20 ostatecznie trafiło do rosyjskiej stadniny w Tiersku na Kaukazie.
A więc ich Akwadar nigdy nie odzyskano. Stado założone przez tego Szwaba było całkiem nowe.Odpowiedz
•
Patriota 8 min. temu
Ale Twój wpis, o Rosjanach i Niemcach, którzy nie uczynili stadninie, nie tylko zresztą tej jednej, żadnych szkód, był po prostu głupi i powinieneś za niego przeprosić. To się należy tym biednym koniom.Odpowiedz
•
Akwadar 5 min. temu
Żadnych szkód... czytanie ze zrozumieniem jest u ciebie na poziomie klas początkowych szkoły podstawowej.
Patriota jednak jesteś kretyn, ale już to ci napisałem.Odpowiedz
•
Patriota 4 min. temu
Akwadar bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom. Mój tekst jest hołdem dla jednego z nich. Zrób coś dobrego i napisz o tym tekst, na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Akwadar przed chwilą
Wskaż fragment gdzie napisałem, że nie zrobiono żadnych szkód.
Patriota ,bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom i ludziom, którzy je ratowali. A jak napiszesz tekst własnymi słowami, a nie przedrukami wybranych fragmentów na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Akwadar godzinę temu
Wskaż fragment gdzie napisałem, że nie zrobiono żadnych szkód.
Patriota ,bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom i ludziom, którzy je ratowali. A jak napiszesz tekst własnymi słowami, a nie przedrukami wybranych fragmentów na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Patriota godzinę temu
Akwadar akurat mój tekst jest napisany własnymi słowami, dla pewności co do dat i miejscowości podałem linki, bo pamięć jest zawodna, można sprawdzić. Więc proszę, żebyś popełnił podobny co do tematu. Oczywiście liczę, że napiszesz lepszy, bo w końcu jesteś fachowcem z branży zarówno jeśli chodzi o konie, jak i pisarstwo.Odpowiedz
•
Akwadar godzinę temu
Weź...
Jak mało twej głupoty, to mogę wkleić więcej.
Jared twojego nie czytalam, bo mi się nie chcialo. Bogumila przeczytałam, bo lubię historyczne teksty. Ale piątkę ci zostawiłam, bo nie mogę tego pierdolamento znieść.
Teraz się odczep. Dziękować nie musisz.
laura123 zawsze mędrkujesz a tu tylko "Bardzo ładnie opisales, bardzo ciekawie." - generalizujące i pasujące do każdego tekstu. To nie był tekst na 6 - już w pierwszym akapicie były błędy, a teraz się jeszcze upierasz, że było czytane XD Nic nie było, tania kuglarko
Mało kto wie o związkach z Tykocinem słynnego bohatera potopu, hetmana polnego koronnego Stefana Czarnieckiego. Chociaż czasy wojenne sprawiły, że nie mógł tu przybyć osobiście, mimo tego jest postacią bardzo silnie kojarzoną z tym nadnarwiańskim miastem.
1. A można przybyć nieosobiście?
2. Mimo to/pomimo tego.
3. Sprzeczność logiczna: mało kto wie o związkach Czarnieckiego z miastem <---> jest postacią bardzo silnie kojarzoną z Tykocinem. Uściślenie potrzebne: kto wie, a kto nie wie.
4. Przecinek po "koronnego".
Jest postacią bardzo silnie kojarzoną z tym nadnarwiańskim miastem, chociaż nigdy tu nie był, swój czas poświęcając walce z wrogami Ojczyzny.
Pozdr. od "szmaty".
Komentarze (103)
Ode mnie 6
Zastanawia mnie komentarze jednej z tych mend, że piszę komentarza tylko u pewnych osób. A może oni mają syndrom odrzucenia, że pod ich wypierdami nie piszemy, że ładne, piękne. Może trzeba zacisnąć zęby, pogłaskać po główce, przemóc obrzydzenie tematyką i stylem pisarskim i pochwalić.
Oni pewnie potrzebują wsparcia, bo czują się w gruncie rzeczy niedowartościowwani.
Ja tego chwalić nie będę, bo wstyd!
Tykocin to po prostu bajkowe miasto...
Miałam okazję pozwiedzać jego urokliwe miejsca.
Oprócz wielu atrakcji - najbardziej utkwił mi w pamięci drewniany mieszczański dom/cudo.
Pomnik o którym piszesz liczy grubo ponad dwieście lat i stosunkowo niedawno został odnowiony.
Pozdrawiam
W ogóle do Tykocina trafiliśmy przez przypadek, przy okazji wizyty w Wiźnie i na Górze Strękowej. Osiecka, nie bardzo ją lubię, ale ujęła sprawę w punkt "miasteczko - bajka". A pisała chyba te słowa zanim miasto nie było odnowione, nie było jeszcze odbudowanego zamku. To była jedna z największych twierdz nizinnych Rzeczypospolitej, arsenał, skarbiec większy chyba od wawelskiego, biblioteka królewska z Wilna.
I ten piękny pomnik Czarnieckiego. W sumie gdzieś czytałem, że został starostą tykocińskim za zasługi wojenne, ale nigdy tam nie był osobiście, bo zmarł. Funkcję hetmana też otrzymał przed samą śmiercią. Na otarcie łez, bo biedny, a taki patriota, byli godniejsi od niego, co nic nie zrobili, albo uciekli. Takie charaktery mają zawsze pod górę.
Poza dziesiątkami fajnych cudeczek architektury mnie najbardziej zainteresował budynek Alumnatu. Teraz jest w nim hotel. To byl trzeci w Rzeczypospolitej dom opieki nad weteranami wojennymi. Absolutna nowość w tamtym czasie.
Dzieki za komentarz.
Pozdrawiam
Dlaczego nie chcesz iść do kolegi? Nieladnie!
Idź do Jareda. Przecież czytać nie musisz, wystarczy ze pochwalisz. Nie bądź burak!?
Jesteś wyjątkową kanalia. Nie dziwię się, ze trzymasz się najwiekszego chama na tym portalu. I szmacisz się. Na potęgę.
https://www.opowi.pl/kapiel-z-alfa-centauri-prowincjonalnego-a69771/#comment-662084
można zgłaszać jako multikonto :D
Patriota godzinę temu
Aha, Akwadar, ta historia stadniny, którą wkleiłeś to nie do końca jest prawdziwa. Pewna część koni musiała być ewakuowana w innym kierunku już wcześniej, tam były konie ówczesnych wipów, jak napisałem wyżej Rydza - Śmigłego, czy też Rómmla i pewnie inne. Tych koni nie można było ewakuować do Rumunii, czy gdziekolwiek na wschód według widzimisię ówczesnych zarządzających stadniną. Część stada była ewakuowana w kierunku Polski centralnej, co potwierdzają dwa źródła, które wkleiłem pod tekstem, ale także tekst zamieszczony na stronie Muzeum Historii Polski.
Decyzję o ewakuacji podjęto po zbombardowaniu stadniny przez Niemców.
Tu masz tekst Muzeum Historii Polski i tam jest napisane również, że konie były ze stadniny w Janowie.
http://muzhp.pl/pl/c/2227/nigdy-nie-zdjal-munduru-80-lat-temu-zginal-hubalOdpowiedz
•
Akwadar 41 min. temu
W jakim kierunku? Na jakiej podstawie podważasz wiarygodność wklejonych przez mnie materiałów?
Opierasz się na tym fragmencie: "1 października w pierwszej potyczce z Niemcami oddział odbija konie zabrane ze stadniny w Janowie Podlaskim, wśród nich dwa należące do wodza naczelnego Rydza-Śmigłego."? Może jednak coś więcej - ile sztuk, która część stada, w kierunku polski centralnej, tzn gdzie?Kiedy zbombardowano stadninę? Zabudowania doznały uszczerbku podczas działań wojennych, hodowla też, ale w trakcie wojny to zwykła rzecz, jakkolwiek to brzmi.
Ostatni raz tłumaczę i więcej nie mam zamiaru:
"Po wybuchu II wojny światowej, po wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej we wrześniu 1939 r., większość janowskich koni zaginęła, stadnina została zrabowana i zniszczona. Potem w czasie okupacji niemieckiej odbudowano hodowlę. W latach 1940-44 komendantem stadniny był znawca koni Hans Felgibel.
Kiedy zbliżał się front wschodni w lipcu 1944 r. Niemcy rozpoczęli ewakuację koni. Najpierw zostały one przetransportowane koleją w okolice Drezna, gdzie stały do lutego 1945 r. Dalsza ewakuacja stadniny odbywała się pieszo do Torgau nad Łabą, skąd w marcu konie zostały przetransportowane koleją do majątku Nettelau, położonego na południe od Kilonii.
Wywieziony wtedy do Niemiec jeden z doskonałych ówczesnych ogierów Witeź II, został zabrany do Stanów Zjednoczonych przez gen. George'a Pattona. „Z jednej strony był to uszczerbek dla stadniny, ale z drugiej strony ten ogier Witeź II rozsławił polską hodowlę w Stanach Zjednoczonych i to bardzo poważnie przyczyniło się do tego, że kupcy amerykańscy zaczęli przyjeżdżać po konie arabskie właśnie do Janowa” – powiedział Pietrzak.
Z Kilonii konie wróciły do Polski w 1946 r., a od 1950 r. kilkadziesiąt z nich znowu znalazło się w Janowie, gdzie odbudowano zniszczone stajnie. Stadnina od tamtego czasu systematycznie się rozwija aż do czasów współczesnych."
https://dzieje.pl/wideo/dzieli-z-polska-burzliwe-losy-stadnina-w-janowie-podlaskim-swietuje-200-lecie
Żeby nie było, materiał opublikowany w 2017 r czyli już za twoich ulubionych rządzących.
Moja rada - zostaw już w spokoju biednego majora, który przez przypadek trafił na garstkę koni rozproszonych podczas ewakuacji i zajmij się, chłopie, pisaniem wierszyków, to bezpieczne i nie wymaga wiedzy.Odpowiedz
•
Patriota 32 min. temu
Akwadar to nie była garstka rozproszonych koni ale część stadniny, z końmi kilku ówczesnych wipów, teksty o bombardowaniu w pierwszych dniach września już ci wklejałem. To były wspomnienia pracownika. Ktoś kto pisał tekst, który cytujesz, po prostu bardzo go spłycił.Odpowiedz
•
Akwadar 31 min. temu
i jeszcze jeden link, gdybyś jeszcze czegoś nie zrozumiał:
https://dzieje.pl/rozmaitosci/200-lat-stadniny-w-janowie-podlaskimOdpowiedz
•
Akwadar 31 min. temu
Patriota podaj link do szczegółów ilości koni i do wspomnień.Odpowiedz
•
Akwadar 30 min. temu
Patriota wklej fragment o zbombardowaniuOdpowiedz
•
Patriota 30 min. temu
Według relacji tychże pracowników, udało się odzyskać tylko 1 - słownie jedną klacz zarodową. To faktycznie dużo. I jakby co, bolszewicy byli wtórnymi sprawcami rozwalenia stadniny, po prostu wykorzystali nadarzającą się okazję, a głównymi byli Niemcy, bo to oni rozpoczęli tę barbarzyńską wojnę.Odpowiedz
•
Akwadar 30 min. temu
Patriota link lub fragmentOdpowiedz
•
Patriota 25 min. temu
Odnajdę ci to później, a tu masz relacje, że to była całkiem nowa stadnina, bo z poprzednich została jedynie jedna klacz, która nie pozwoliła wyprowadzić się rabusiom z boksu. Też ciekawy link, Araby ku chwale Trzeciej Rzeszy.
https://histmag.org/Araby-ku-chwale-Trzeciej-Rzeszy-22622Odpowiedz
•
Patriota 16 min. temu
A tu masz o zbombardowaniu stadniny:
…W dniu 1 września 1939 r. praca w stadninie zaczęła się o godz. 4.00, jak każdego dnia w okresie letnim. Około godz. 5.00 dały się słyszeć silne i liczne detonacje… O godz. 7.00 już powszechnie było wiadomym, że te wybuchy to bomby niemieckiego lotnictwa rzucone na Podlaską Wytwórnię Samolotów (PWS) w Białej Podlaskiej, że zaczęła się druga wojna światowa… W dniu 4 września w godzinach popołudniowych, kiedy konie były już w stajniach, niemieckie samoloty zaatakowały obiekty stadniny i stada. Ostrzelane zostały stajnie z broni maszynowej, samoloty zrzuciły kilka bomb - zresztą niecelnie. Pociski karabinowe uszkodziły dachy i wybiły kilkanaście szyb. Nikt z ludzi ani koni nie doznał żadnych obrażeń... W dniu 8 września wszystkie instytucje płatne z budżetu (a więc i PSK i PSO) otrzymały polecenie wypłacenia trzymiesięcznego wynagrodzenia z góry i bez żadnych potrąceń. Równocześnie stadnina i stado otrzymały polecenie z Ministerstwa Rolnictwa przygotowania się do ewakuacji…
https://swiatkoni.pl/202-lata-temu---historia-janowskiej-stadniny
I to nie jest jedyny link.Odpowiedz
•
Akwadar 15 min. temu
Patriota no przecież o tym cały czas piszę! Ale na bazie jakich koni? Źrebiły się półroczne albo roczne klacze wyhodowane już przez okupanta? Czy ty wiesz o czym piszesz? Z czegoś musieli odbudowywać stado, nie wydrukowali przecież w 3d.
"Nie wolno pominąć fundamentalnego faktu: otóż, gdy Niemcy wkroczyli do Janowa, sławionej przez Money.pl „hodowli wspaniałych polskich arabów” już tam nie było, bo niemal wszystkie konie – prócz jednej klaczy, siwej Najady, która nie pozwoliła wyprowadzić się z boksu – zostały zrabowane przez Armię Czerwoną, zaginęły bądź zginęły w 1939 roku.
Tak opisywał Andrzej Krzyształowicz kres janowskiej stadniny, gdy po trwającej czternaście dni dramatycznej ucieczce, będącej skutkiem napaści Niemiec, a następnie Sowietów na Polskę, ocalałe, choć potwornie zmęczone i poranione konie powróciły do macierzystej stajni:
A więc wróciły, nie wszystkie ale część wróciła.
„3 października na sygnał, dany ręczną syreną pożarową przez żołnierzy radzieckich, na teren stadniny i stada wpadło kilkuset mieszkańców wiosek położonych za Bugiem. W pierwszym rzędzie rozgrabione zostały konie, zabierane ze stajen w straszliwym chaosie, wyrywaniu sobie koni itd. (…) Po koniach przyszła kolej na uprzęże, siodła i wszystko to, co było w stajniach. Tłum szalał, pławił się w grabieży, kradł i niszczył to, co było «solą w oku» przez 20 lat niepodległości Państwa Polskiego. (…) Kiedy już zabrakło do grabieży dóbr stadniny i stada, zaczęto okradać mieszkania, naprzód kierownika stadniny, koniuszego itd. (…) teren stadniny i stada ogierów robił wrażenie olbrzymiego śmietnika. Stajnie częściowo bez pokrycia dachowego, bez drzwi, okien, boksów, ogrodzenia porozbierane, szpalery połamane, rozjeżdżone, popioły po ogniskach, wszędzie pełno porozrzucanych śmieci, siana, słomy i obornika”.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Araby-ku-chwale-Trzeciej-Rzeszy-22622
Przeczytaj tę książkę cał, a potem się wypowiadaj.Odpowiedz
•
Akwadar 14 min. temu
Patriota całą Polskę wtedy bombardowano, ale stadnina nie została zniszczona.Odpowiedz
•
Patriota 12 min. temu
Akwadar stada zostały ostrzelane, a na stadninę zrzucono bomby, ona była celem. No chyba nie to cię martwi, ze nie pozabijali wówczas koni. Powybijano szyby w obiektach, poniszczono dachy.Odpowiedz
•
Patriota 9 min. temu
Akwadar a na bazie jakich koni odnowiono stadninę tego ci nie odpowiem. Oni mogli wówczas wejść gdziekolwiek i zarekwirować konie, może z jakiejś innej stadniny, która nie odniosła takich zniszczeń.Odpowiedz
•
Akwadar 8 min. temu
Patriota nie manipuluj, bo faktów nie zmienisz. nie wybieraj tylko odpowiadających ci fragmentów. Wklejaj wszystko.
"Rok 1939 …
Wybuch II wojny światowej brutalnie przerwał 20-letni okres pracy hodowlanej, która podziwiana była daleko poza granicami Polski. Naoczny świadek i czynny uczestnik wydarzeń tragicznych dni września 1939 r. Andrzej Krzyształowicz opisuje dzień po dniu heroiczne wysiłki janowskiej załogi dla ratowania powierzonych im koni. Tu ograniczymy się do kilku fragmentów jego wspomnień:
…W dniu 1 września 1939 r. praca w stadninie zaczęła się o godz. 4.00, jak każdego dnia w okresie letnim. Około godz. 5.00 dały się słyszeć silne i liczne detonacje… O godz. 7.00 już powszechnie było wiadomym, że te wybuchy to bomby niemieckiego lotnictwa rzucone na Podlaską Wytwórnię Samolotów (PWS) w Białej Podlaskiej, że zaczęła się druga wojna światowa… W dniu 4 września w godzinach popołudniowych, kiedy konie były już w stajniach, niemieckie samoloty zaatakowały obiekty stadniny i stada. Ostrzelane zostały stajnie z broni maszynowej, samoloty zrzuciły kilka bomb - zresztą niecelnie. Pociski karabinowe uszkodziły dachy i wybiły kilkanaście szyb. Nikt z ludzi ani koni nie doznał żadnych obrażeń... W dniu 8 września wszystkie instytucje płatne z budżetu (a więc i PSK i PSO) otrzymały polecenie wypłacenia trzymiesięcznego wynagrodzenia z góry i bez żadnych potrąceń. Równocześnie stadnina i stado otrzymały polecenie z Ministerstwa Rolnictwa przygotowania się do ewakuacji…
W dniu 10 września wyszły z Janowa ogiery PSO. Każdy masztalerz jadący konno miał przy boku drugiego ogiera. Do wozów, do których zaprzęgnięte były ogiery uwiązane były jeden lub dwa dalsze ogiery… Znacznie gorzej przedstawiała się sprawa prowadzenia klaczy ze źrebakami i młodzieży, ok. 100 klaczy i 150 sztuk młodzieży trzeba było prowadzić w ręku… Zgłosiło się wielu chętnych do prowadzenia koni …W dniu 11 września ok. godz. 17 wyszło ze stadniny w kierunku południo-wschodnim ok. 260 koni i 19 wozów konnych. Kierownik stadniny wspólnie z kierownikiem zakładu treningowego postanowili: marsze tylko nocą celem uniknięcia ataków lotnictwa niemieckiego, możliwe tylko bocznymi drogami ze względu na kopyta niekutych koni, długość jednego etapu 20-30km…
Najtrudniejszy był pierwszy dzień marszu… Po przejściu kilkudziesięciu kilometrów bocznymi drogami stadnina chcąc przekroczyć rzekę Krzynę, musiała przejść odcinek ok. 2km szosą bitą. Do szosy kolumna doszła ok. godz. 1 w nocy... Kolumna stadniny miała ok. 2km długości, użytkownicy szosy powinni byli przepuścić całą kolumnę. Niestety tak się nie stało. Po wyjściu na szosę ponad połowy koni jeden z niecierpliwych kierowców wojskowej ciężarówki włączył światła i na sygnale zaczął wyprzedzać będące na szosie konie. Wystarczyło, że jedna czwórka młodych koni spiętych ze sobą wyrwała się prowadzącemu i galopowała przed jadącą tuż za nią ciężarówką. Tętent koni galopują¬cych, światła samochodu, warkot silnika płoszyły mijane konie, które przestraszone wyrywały się prowadzącym… Był to pierwszy tragiczny moment w czasie ewakuacji stadniny. Po przejściu mostu pomimo ciemności zos¬tał zrobiony remanent wśród koni. Ustalono, że tej nocy uciekło ponad 80 koni w różnym wieku, przeważnie młodzież. Ze starszych koni zginęła jedynie ze źrebakiem córka Kuhailana Haifi Oda… Wzdłuż dróg były zasieki; w następnych dniach duże nie¬bezpieczeństwo dodatkowo powodowały konie, które się wyrwały i biegały wzdłuż lub w poprzek kolumny, nierzadko ciągnąc za sobą przyczepiony do nogi lub ogona kawałek drutu, czasem nawet z przyczepionym wyrwanym z ziemi słupkiem. Sytuacja stawała się dramatyczna, gdyż coraz więcej koni biegało płosząc te jeszcze trzymane przez prowadzących. Z nastaniem świtu sprawę opanowano; kilkanaście koni było pokaleczonych trzeba bvło zgładzić 3 konie starsze ze złamanymi nogami. Wśród tych ostatnich była siostra Kaszmira Laka (Farys-Hebda). Ofir tak sobie zaplątał tylne nogi, że upadł, tylko dzięki spokojnemu zachowaniu można było go z drutów uwolnić….
Po kilku dniach dotarła do stadniny wiadomość, że armia radziecka wkroczyła do Polski! Decyzja - powrót!… Kierownik stadniny dowiedział się, że wojska radzieckie znacznie zbliżyły się do stadniny i przysłowiowo „depczą jej po piętach". Wobec tego postanowił ostatnie dzielące stad¬ninę do Janowa 80km pokonać bez dłuższych postojów… Do Janowa konie doszły (niektóre prawie dowlekły się) 25 września o godz. 3.30. W ciągu 14-dniowej wędrówki przeszły około 350km… Tydzień od 25 września do 1 paź¬dziernika minął raczej spokojnie. Konie trochę odpoczęły, odjadły się, lekarz częściowo zaleczył rany. Jedynie od czasu do czasu przyjeżdżał jakiś oficer radziecki na kulawym, chu¬dym koniu, zabierał w zamian ze stadniny ogiera z siodłem sportowym. Zakaz rekwizycji koni stadniny i stada wydany na prośbę kierownika stadniny przez radzieckiego komen¬danta rejonu, został podarty przez pierwszego, któremu go pokazano… 2 października stacjonujący między stajniami oddział radziecki sprowadził ludność zza Buga i wspólnie z nią wyprowadził za Bug (promem) wszystkie ogiery stada, czo¬łowe ze stadniny i z zakładu treningowego. Nie potrzebne były spisy, wykazy, birki - konie zabierano w największym jak można sobie wyobrazić bałaganie i rozgardiaszu. Po zapad¬nięciu zmroku na terenie stadniny zostali tylko żołnierze radzieccy koczujący na dworze. Teren oświetlali i sami się grzali ogniskami, na które początkowo brano ogrodzenia wybiegów i pastwisk, a w miarę jak ich zabrakło urządzenia stajenne (ściany boksów, drzwi, okna itp.)… 3 października na sygnał dany ręczną syreną pożarową przez żołnierzy radzieckich na teren stadniny wpadło kilkuset mieszkańców wiosek położonych za Bugiem. W pierwszym rzędzie rozgrabione zostały konie, zabierane ze stajen w straszliwym chaosie… Po koniach przyszła kolej na uprzęże, siodła i wszystko to, co było w stajniach i w gospodarstwie. Tłum szalał, pławił się w grabieży, kradł i niszczył to, co było „solą w oku" przez 20 lat niepodległości Państwa Polskiego… Od dnia 10 października nastał całkowity spokój na terenie stadniny, która robiła wrażenie olbrzymiego śmietnika… W stajniach została jedynie Najada (Fetysz- Gazella II), siwa, urodz. 1932r., która nie pozwoliła się wyprowadzić z boksu rabującym konie. W nocy zabrał ją gospodarz z sąsiedniej wioski i później wróciła do stadniny.
Pierwszy etap historii janowskiej stadniny zakończył się po ewakuacji koni w głąb carskiej Rosji w 1915r. Drugi w dniu 10 października 1939r., kiedy nie było w stajniach żadnego konia, a wszystkie urządzenia były zniszczone. Tak smutnie zakończył się wspaniały rozwój stadniny w okresie międzywo¬jennym.
13 października w godzinach popołudniowych pojawiły się w stadninie pancerne wozy niemieckiego Wermachtu. Niemcy byli zaskoczeni, że armia radziecka sprzątnęła im „sprzed nosa" konie, a obiekt zostawiła prawie doszczętnie zrujno¬wany… Do pracy zaangażowano wszystkich masztalerzy… W tym też okresie został wydele¬gowany na teren powiatu Biała Podlaska koniuszy stadniny Stanisław Więcek, w celu odnalezienia koni zgubionych podczas pierwszego etapu ewakuacji wrześniowej. Wyznaczona została nagroda, początkowo w wysokości 250 zł, a następnie 500 zł za oddanie janowskiego konia... Po remoncie najmniej zniszczonych stajen tzw. czołowej i wyścigowej w dniu 19 grudnia wojskowymi samochodami zostały przetransportowane do Janowa pierwsze konie z tych znalezionych. Było ich 21. Wśród koni zgubionych w pierwszym dniu ewakuacji stadniny i odnalezionych przez koniuszego St. Więcka znalazły się między innymi: Trypolis (Enwer Bey - Kahira), siwy, 1937r., Wielki Szlem (Ofir - Elegantka), gn., 1938r. i Witraż (Ofir - Makata), gn. 1938r.Te trzy ogiery, używane podczas wojny jako czo¬łowe, walnie przyczyniły się do odbudowy hodowli konia arabskiego w Polsce po II wojnie światowej. Tak się zaczęła ponowna odbudowa hodowli w janowskiej stadninie. Dalsze znale¬zione konie, przychodziły w ciągu 1940r. W styczniu 1940 r. przyszły do Janowa pierwsze ogiery ze stad ogie¬rów w Prusach Wschodnich. Niemiecka komenda stadniny i stada, poza masztalerzami, zatrudniła przedwojennych rze-mieślników, a także na stanowiskach technicznych asysten¬tów kierownika Stanisława Pohoskiego i Tadeusza Mar¬chowieckiego…
... do 1945 roku
Ze stada 32 klaczy zarodowych z 1939 r. pozostała w Janowie jedynie Najada; niemieckie raporty podają, że odnaleziono dwie roczne klaczki Wierną i Wilgę oraz źrebię od klaczy Makata – Zalotną. Ogrom strat jakie poniosła stadnina obrazuje wykaz koni wpisanych do rosyjskiej księgi stadnej jako „sprowadzone” z Polski w 1939 r., są wśród nich: Gazela II, Bajka, Dziwa, Kewa, Krucica, Makata, Narada i wiele innych (z 32 aż 23!). Niemcom, którzy przejęli stadninę udało się odnaleźć 53 konie, w tym 4 klaczki i 13 ogierków czystej krwi. Stado klaczy odbudowywano zakupami oraz sprowadzaniem klaczy wcześniej wybrakowanych z Janowa; przybyły Norma, Okupacja, Cecylia, Saga, Elsissa, Iwonka III (matka m.in. Bałałajki, babka Bandoli i Baska). W 1944 r. stado matek czystej krwi liczyło 15 klaczy. W okresie okupacji komendantami janowskiej stadniny byli Egon Grimm (1939-1930), Hans Fellgibel (1940-1944) i Oberst v. Bonnet (1944-1945). Największe zasługi dla stadniny miał Hans Fellgibel; nie szczędził sił i środków na odbudowę stadniny i przywrócenie jej dawnej pozycji hodowlanej, otaczał opieką polskich pracowników stadniny. Przy ich pomocy organizował tzw. Hengstparady dla niemieckich żołnierzy i okolicznej ludności prezentując ogiery i klacze „w ręku” , pod siodłem oraz w zaprzęgach. Musiał dobrze zasłużyć się swoją działalnością, bo w 1956 r. został zaproszony do Polski jako gość Ministerstwa Rolnictwa, a jego przewodnikiem był pełniący wówczas funkcję inspektora ZHK Andrzej Krzyształowicz, który w czasie wojny był najpierw asystentem, a później kierownikiem stadniny odpowiedzialnym za sprawy hodowlane. Przedwojenny hodowca, twórca janowskiego stada Stanisław Pohoski aż do swojej śmierci w 1944 r. przebywał w Janowie i dzielił się swoim doświadczeniem; jego opinie często cytowane były w raportach wysyłanych do Gustawa Raua, który był szefem stad i stadnin na terenach okupowanych.
Zbliżający się front wschodni oznaczał dla janowskich koni kolejną ewakuację – 13 lipca 1944 r. zostało ewakuowane stado ogierów do PSO Łąck, a 16 lipca 34 wagonami podstawionymi na stację w Białej Podlaskiej odjechały do zakładu treningowego w Sohland w Saksonii 244 konie – towarzyszył im Andrzej Krzyształowicz z rodziną i janowscy masztalerze. 12 sierpnia dołączyły do nich ogiery z PSO Łącka i tak janowska stadnina ponownie opustoszała.
A w 1945 r. konie janowskie wyruszyły w dalszą wędrówkę; 13 lutego marszem pieszym do koszar kawaleryjskich w Dreźnie. Ogiery poprzedzające idące wolniej klacze w nocy 13/14 lutego znalazły się w strefie dywanowego nalotu na Drezno; 21 ogierów zostało bezpowrotnie straconych. Dzięki heroicznej wręcz postawie Jana Ziniewicza, który w czasie nalotu utrzymał prowadzone przez siebie konie, ocalone zostały Witraż i Wielki Szlem ! Ludzie i uratowane konie 23 lutego dotarli do Torgau, skąd koleją stadnina przewieziona została na północ Niemiec, do Schonbocken trafiła młodzież, a klacze i ogiery do Nettelau k/Kilonii. Tam doczekały końca wojny."Odpowiedz
•
Akwadar 7 min. temu
Patriota na bazie jakich koni odbudowano, wystarczy wejść w bazę koni (ogólnodostępna) i wczytać się w rodowody. Proste jak metr sznurka w kieszeni.Odpowiedz
•
Patriota 22 min. temu
Das polnische Araber Hauptgestut Janów Podlaski
We wrześniu 1939 roku Rosjanie, którzy 17 września wkroczyli do Polski od wschodu, zrabowali wszystkie konie i majątek z Państwowej Stadniny Janów Podlaski. Tym samym przestała istnieć najlepsza stadnina arabska w Europie. Ze stada liczącego wg danych z 1938 roku 27 klaczy czystej krwi arabskiej pozostała w Janowie tylko Najada, która szczęśliwie nie dała się wyprowadzić z boksu. Z zagarniętych przez sowiecką armię klaczy 6 zaginęło po drodze, a 20 ostatecznie trafiło do rosyjskiej stadniny w Tiersku na Kaukazie.
A więc ich Akwadar nigdy nie odzyskano. Stado założone przez tego Szwaba było całkiem nowe.Odpowiedz
•
Patriota 8 min. temu
Ale Twój wpis, o Rosjanach i Niemcach, którzy nie uczynili stadninie, nie tylko zresztą tej jednej, żadnych szkód, był po prostu głupi i powinieneś za niego przeprosić. To się należy tym biednym koniom.Odpowiedz
•
Akwadar 5 min. temu
Żadnych szkód... czytanie ze zrozumieniem jest u ciebie na poziomie klas początkowych szkoły podstawowej.
Patriota jednak jesteś kretyn, ale już to ci napisałem.Odpowiedz
•
Patriota 4 min. temu
Akwadar bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom. Mój tekst jest hołdem dla jednego z nich. Zrób coś dobrego i napisz o tym tekst, na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Akwadar przed chwilą
Wskaż fragment gdzie napisałem, że nie zrobiono żadnych szkód.
Patriota ,bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom i ludziom, którzy je ratowali. A jak napiszesz tekst własnymi słowami, a nie przedrukami wybranych fragmentów na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Akwadar godzinę temu
Wskaż fragment gdzie napisałem, że nie zrobiono żadnych szkód.
Patriota ,bądź mężczyzną i przyznaj się do błędu. To się należy tym koniom i ludziom, którzy je ratowali. A jak napiszesz tekst własnymi słowami, a nie przedrukami wybranych fragmentów na pewno go skomentuję, i to nie złośliwie.Odpowiedz
•
Patriota godzinę temu
Akwadar akurat mój tekst jest napisany własnymi słowami, dla pewności co do dat i miejscowości podałem linki, bo pamięć jest zawodna, można sprawdzić. Więc proszę, żebyś popełnił podobny co do tematu. Oczywiście liczę, że napiszesz lepszy, bo w końcu jesteś fachowcem z branży zarówno jeśli chodzi o konie, jak i pisarstwo.Odpowiedz
•
Akwadar godzinę temu
Weź...
Jak mało twej głupoty, to mogę wkleić więcej.
Teraz się odczep. Dziękować nie musisz.
dzięki, Bogumił, liczyłem że ze wszystkich kont dasz jednakowoż... XD
1. A można przybyć nieosobiście?
2. Mimo to/pomimo tego.
3. Sprzeczność logiczna: mało kto wie o związkach Czarnieckiego z miastem <---> jest postacią bardzo silnie kojarzoną z Tykocinem. Uściślenie potrzebne: kto wie, a kto nie wie.
4. Przecinek po "koronnego".
Jest postacią bardzo silnie kojarzoną z tym nadnarwiańskim miastem, chociaż nigdy tu nie był, swój czas poświęcając walce z wrogami Ojczyzny.
Pozdr. od "szmaty".
Smuteq.
A czym?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania