Pomyłka
Rozchylam powieki. Strasznie razi mnie światło. Próbuję się przyzwyczaić mrugając. Powoli zaczynam rozpoznawać otoczenie. To pokój szpitalny. Jestem podpięta do kroplówki i otoczona przeraźliwie pikającymi maszynami. Strasznie boli mnie głowa i trudno mi oddychać. Czuję się, jakbym wstała z długiego snu. Dociera do mnie miękki, damski głos. To głos mamy. Rozmawia z jakimś dobrze zbudowanym chłopakiem w czarnej, skórzanej kurtce. Kogoś mi przypomina. Tak, znam go, to najlepszy przyjaciel Edwarda, Artur. Właśnie, gdzie jest Edward i co ja tu do cholery robię?!
- Gdzie jest Edward – wydaję z siebie ledwo słyszalny szept, ale mama natychmiast odwraca się w moją stronę.
- Kochanie, obudziłaś się. Jak się cieszę. - w jej oczach widać autentyczną radość. - Poczekaj chwileczkę, idę po lekarza. - szybkim krokiem wychodzi z sali ignorując moje pytanie, więc zadaje je ponownie tym razem Arturowi.
- Gdzie jest Edward? - Mój głos jest tym razem silniejszy i pewniejszy. Wracam do życia. Artur wygląda na lekko zmieszanego ale odpowiada.
- Siedzi na korytarzu. Twoja matka zabroniła mu tutaj wchodzić. - Mój rozmówca po zdawkowej odpowiedzi wychodzi z sali jakby bał się, że powie coś, czego nie powinien. Ja natomiast zostaję z tysiącami pytań bez odpowiedzi w głowie.
MIESIĄC WCZEŚNIEJ
Katya
Nie ma to, jak zmiana szkoły w środku roku. Można by pomyśleć, że dziewczyna, która ze względu na charakter pracy mamy przeprowadza się średnio co pół roku jest do tego przyzwyczajona. Otóż nie. Nadal liczę na to, że zostaniemy gdzieś dłużej i zawieram nowe znajomości tylko po to, żeby pół roku później mieć się z kim żegnać. „Kochanie niestety musimy się przeprowadzić. Co tam, że masz tutaj całe swoje życie, znajomych, wszystko...”Przeniosę cię do nowej szkoły, gdzie nikogo nie znasz i gdzie co najgorsze nie ma twoich zajęć literackich. Może zmienisz hobby na przykład na pływanie. Baseny są wszędzie.” Ale nie am tego złego. Przynajmniej nie będę musiała oglądać paru tumanów i walniętych lasek ze starej szkoły. A to kogo poznam w nowej szkole to już jedna wielka zagadka.
Całą drogę gapiłam się przez okno i słuchając ulubionych piosenek rozmyślałam o moim „starym życiu”. Z drugiej strony czasem te przeprowadzki są całkiem fajne. Co chwilę można zacząć od nowa. Kolejny rozdział. Szkoda tylko, że jeszcze nie skończyłam ostatniego rozdziału. Na szczęście nie mam chłopaka (swoją drogą pół roku to trochę mało na porządną znajomość. To może wyjaśniać brak chłopaka w wieku 17 lat) bo te przeprowadzki byłyby jeszcze gorsze.
- Wiem, że żałujesz braku zajęć literackich w nowej szkole, ale czytałam, że są świetne zajęcia taneczne. - mama próbuje mnie przekonać.
- Tak to prawie to samo – ironizuję.
- Jak byłaś mała to lubiłaś tańczyć.
- Mamo miałam chyba z pięć lat.
- Będzie fajnie... - zaczęła się gadka o nowych znajomościach itp. ale ja już tego nie słucham wyłączam się. Jedynie czasami coś mruknę. „Co tym razem mnie czeka?”
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania