Pomyłka
Siostrzeniec za pacą wyjechał do Warszawy i tam poznał swoją wielką miłość. Na ślub, jako jedyny żyjący krewny zostałem zaproszony, wesele miało być wyjątkowe i to w bardzo modnej restauracji. Mieli szczęście, że udało im się ten lokal załatwić, tam to są bardzo długie terminy rezerwacji. Ukochana Marcinka była majętną kobietą z mieszkaniem i dobrze płatną pracą. Przed uroczystością miałem poznać pannę młodą, lecz w tym czasie miałem mieć zabieg chirurgiczny, na który czekałem tylko dwa lata. Tak krótki okres oczekiwania zawdzięczam swojemu byłemu szwagrowi z Suwałk. Człowiekowi na stanowisku z licznymi kontaktami, nie zapomniał o mnie, tak się postarał. Było to tylko troszkę niewygodne, do szpitala miałem ponad osiemset kilometrów. Bardzo się jednak cieszyłem, ponieważ w Dolnośląskim musiałem czekać najmniej pięć lat. Takiego długiego okresu oczekiwania mogłem nie dożyć i nawet lekarz powiedział mi, że mam farta. Terminy operacji i wesela nakładały się na siebie, jednego jak i drugiego nie można było odłożyć. Pojechałem na zabieg do Suwałk i mimo komplikacji on się udał. Następnego dnia wieczorem zostałem wypisany ze szpitala tak późno, bo był z powikłaniami. Po wypisaniu zostałem wózkiem wywieziony przed szpital i były szwagier znowu przyszedł mi z pomocą, zabrał mnie do swojego domu. Przez dwa miesiące razem z żoną opiekowali się obcym dla nich człowiekiem. Jak już stanąłem na nogi i byłem w stanie radzić sobie samodzielnie. Pożegnałem się z nimi, odprowadzili mnie jeszcze do pociągu. Miałem łzy w oczach jak żegnałem się z nimi, dziękowałem losowi, za postawienie na mojej drodze wspaniałych i dobrych ludzi. Przejazdu nie miałem bezpośredniego, lecz z przesiadką w Warszawie na dworcu centralnym po dwugodzinnym oczekiwaniu. Pociąg z Suwałk się spóźnił i ten do Wrocławia odjechał pięć minut wcześniej. Następny miałem za osiem godzin, dlatego zadzwoniłem do siostrzeńca. Marcinek był w domu podał mi adres i kazał przyjechać taksówką, za którą on zapłaci. Przejazd kosztował połowę mojej emerytury, jak to dobrze, że kto inny płacił chyba bym nie przeżył tego rachunku pomimo operacji. Zostałem zaproszony do apartamentu, jaki zajmowali. Trzeba powiedzieć pięknie im się żyło, bogato i sterylnie czysto. Wszystko wyglądało tak ja zdjęcia w kolorowych gazetach i tych nowych polskich filmach. Siostrzeniec przeprosił za nieobecność żony, była właśnie w pracy. Nakarmił mnie potrawami, jakich jeszcze nie jadłem. Opowiadał o swoim obecnym życiu. Zauważyłem na stoliku oprawione zdjęcie jakby z minionej epoki, a wykonane współcześnie. Fotografia moim zdaniem była ślubna, na niej była pani urzędnik z łańcuchem na szyj, na którym wisiało godło. Przy szczęśliwym Marcinku była jego żona w dziwnej sukience. Dzisiejsze kobiety jak już zaplanują kreacje ślubną to musi być niepowtarzalna. Podziękowałem za gościnę, siostrzeniec dał jeszcze na taksówkę. Pomyślałem sobie, że dojadę na dworzec autobusem i za te pieniądze kupię lekarstwa na dwa miesiące. Powoli w swojej wędrówce zbliżałem się do dworca i jak to mówią góra z górą się nie zejdzie. Patrzę, idzie z naprzeciwka żona siostrzeńca. Podchodzę i mówię, że jestem wujem jej męża, choć się nie znamy to chciałem się przywitać. Uśmiechnęła się i mówi.
- Ten lump, łajza, cham, pijak ma tak kulturalnego krewnego.
Stanąłem jak wryty, takich słów po świeżo upieczonej mężatce się nie spodziewałem. Wychowywałem chłopaka i stanąłem w jego obronie.
- Nigdy nie spodziewałem się, że Marcinek Jabłoński mój siostrzeniec jest taki okropny.
Powiedziała tylko.
- Miał być grzeczny po ostatnim incydencie, pojedziemy to wyjaśnić.
Wsadziła mnie do pięknego auta i zawiozła prosto do domu. Drzwi otworzył siostrzeniec.
- Wuj wrócił, powiedział siostrzeniec.
- Spotkałem po drodze twoją żonę i ona mnie tu przywiozła.
- Dla czego twierdzisz, że to moja żona.
- Przecież jest na zdjęciu ślubnym.
Wszystko mi wyjaśnili, ta fotografia co ją widziałem, jest zrobiona na sali rozpraw, pani była jego adwokatem. Rozprawa dotyczyła występu artystycznego Marcinka na stadionie narodowym, przy oglądalności kilku milionów widzów. Zostało to nazwane rewią na wodzie, którą to wykonał wspólnie z kolegami.
Żałuje tylko, że mi nie udało się oglądać tego widowiska, może ma ktoś to nagranie, na wszystkich jego wcześniejszych występach artystycznych byłem.
Zobaczyłem w końcu zdjęcia ślubne, na nich pani młoda była znacznie starsza od pani mecenas, a siostrzeniec na nich nie był taki szczęśliwy.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania