Ponownie.

Gdyby tylko to potłuczone,

dało się ugnieść jakoś w słoik czy szklankę,

zasypać piaskiem, w kolorze nie poznanym do tej pory,

przez żaden ze zmysłów.

 

Gdyby ten mógł szczelnie opatulić,

każdy możliwy zakamarek,

wszelką przystań, bez dostępu do morza,

oceanu, czy kałuży nawet,

co wyrasta po każdym kolejnym ociepleniu.

 

To śnieg nadal zostaje na palcu, językach,

to on winien jest nam bakszysz za zwłokę.

I gdyby tylko udało się tak,

że cały rok, wszystkie pory są ujemne,

byłoby nam łatwiej, mniej by nam było.

 

Ty zmieściłabys się w słoiku, szklance,

a ja byłbym piaskiem, stopionym w czekaniach.

 

Z cyklu: Detoks.

Koniec tygodnia drugiego, w nowym roku pańskim.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi rok temu
    Szalej.↔Hmm... chyba im ktoś bardziej potłuczony, tym go trudniej ulepić w pierwotną szklankę?
    Ale czy owa pierwotna, da nam więcej szczęścia. Może złoty środek, to szklanka z pęknięciami.
    Zachowuje kształt, ale jest sobą↔takie dziwne skojarzenia me:)
    Specyficzne teksty Twe. Trudno z nich "ulepić szklankę Autora" ↔Pozdrawiam?:)
  • Szalej. rok temu
    Widzisz, to właśnie kwestia tego, żeby ktoś uzupełnił te brakujące przestrzenie. Usypiesz gruzy w pojemnik - kamienie, odłamki drewna - wypełnisz to trawą lub piaskiem i wszystkie ubytki stają się znów pełne.

    Tylko to wtedy nie jest całość. To są dwie odrębne struktury, tylko z pozoru tworzące całość.
    Albo i nie. Albo dopiero wtedy są kompletne.

    To w sumie lekko pojebane. Przepraszam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania