Popołudniowy Spacer Po Centrum Miasta

Opowiadanie

 

"Popołudniowy Spacer Po Centrum Miasta"

 

gatunek: sny/krótkie/czas wolny/koleżeństwo/miejskie życie/wirtualna rzeczywistość

 

Rok 2005, środek ciepłego i słonecznego dnia.

 

Po deptaku w centrum plażowego miasta, Leżącego nad oceanem, liczącego około pięćdziesiąt osiem tysięcy mieszkańców i będącego pod wpływem łagodnego, morskiego klimatu, spacerowało dwóch kolegów i dwie koleżanki, a każde z nich miało po dwadzieścia dwa do dwudziestu ośmiu lat.

 

Czworo spacerowiczów natknęło się na saksofonistę. Posłuchali jego gry przez trzy minuty, po czym dali mu napiwek i poszli dalej. Później spotkali jeszcze kataryniarza, mima i akrobatę.

 

Weszli do sklepu spożywczego. Kupili w nim batony z motywem Starożytnego Rzymu, kokosowe drażetki z tropikalną wyspą i statkiem pirackim na opakowaniu oraz waniliowo-bananowo-karmelowo-kawowe lody w wafelkach w kształcie stożków, czy też rożków.

 

Zjedli słodycze, siedząc na ławce i podziwiając ryby pływające w rzece oraz motyle, ćmy i ważki fruwające nad kwiatami, a następnie zaszli do sklepu ze zdrową żywnością. Tu kupili kilka herbat o różnych smakach. Potem odwiedzili sklep z luzacką, zabawną, imprezową odzieżą. Obejrzeli zarówno wystawy z nowościami, jak i z klasykami.

 

Potem zaszli jeszcze do salonu gier komputerowych, który jednocześnie był też kafejką internetową. Zagrali wspólnie w grę wieloosobową, strzelaninę trójwymiarową.

 

W świecie gry...

 

Znajdujące się wewnątrz fortu postacie-awatary kolegów i koleżanek, podczas wojny kosmicznej, o zachodzie słońca, w głębi tropikalnej pustyni przyozdobionej kilkoma palmami daktylowymi, zostały zaskoczone i zaatakowane przez cztery człekokształtne, bezokie potwory zombi, pobrudzone czerwoną farbą oraz ubrane w obdarte szaty. Istoty były ogromne jak drzewa i zamiast paznokci miały długie, ostre szpony. Ludzie wyciągnęli zza swoich pleców karabiny maszynowe i zaczęli strzelać do stworów, aż po około trzech minutach bitwy pokonali je. Amunicja była już bardzo bliska wyczerpania. Odetchnęli z ulgą. Pogratulowali sobie nawzajem dobrej roboty oraz udanej akcji.

 

Skończyła się gra, a wraz z nią również i to opowiadanie. O zachodzie słońca, szczęśliwi oraz zadowoleni z udanego dnia, ludzie rozeszli się wesołym krokiem do swoich domów.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 31.10.2020
    Piotrek P. 1988↔Powiedziałbym, że bardzo oszczędnie jak na Ciebie. Co nie oznacza, że tekst gorszy:))
    Taki trochę bardziej... z akcją jakby. I ta gra na końcu, też współgra z tym co wyżej:)
    Pozdrawiam:)↔5
  • Piotrek P. 1988 31.10.2020
    Dziękuję za wesoły oraz inspirujący komentarz i ocenę. Niektóre z moich snów są na swój sposób dla mnie nieco zaskakujące, bo pod względem poziomu realizmu są bliższe prawdziwemu życiu, niż mojej wyobraźni.
    Pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania