Poranek jak dziś.
Poczułam jak coś mokrego dotyka mojej twarzy. Wydałam z siebie jęk niezadowolenia, jak otworzyłam oczy zobaczyłam nad sobą psa. Dużego psa.
- Fiona, zejdź! –usłyszałam, pies najwidoczniej się nie przejął bo zaczął lizać moją twarz jeszcze bardziej, próbowałam go zepchnąć. – Fiona, zejdź z niej! – krzyknął. Fiona w końcu usłuchała i zeszła ze mnie. Jak się podniosłam i ręką otarłam twarz z pozostającej śliny, spojrzałam na chłopaka, który stał z rozbawioną miną w progu pokoju. Jego blond włosy były w nieładzie, jego oczy były popuchnięte, nic dziwnego zapewne dopiero wstał. Stał w samych bokserkach. Jego umięśnione ramiona i brzuch napięły się gdy owiewałam go wzrokiem. Był piękny.
- Od kiedy do jasnej cholery masz psa? – zapytałam.
- To nie mój. – powiedział a ja potrząsnęłam głową z niedowierzaniem. Lubiłam psy, ale nie lubiłam być przez nie budzona. – Dziwne jest to, że trochę zacząłem być zazdrosny jak cię tak lizała? – pokiwałam głową, wolałam nie komentować, ale te słowa sprawiły, że chciałam go przyciągnąć do siebie i pocałować - Masz kawę! – uśmiechnęłam się na widok kubka w jego dłoniach, wcześniej go nie widziałam. Wzięłam go od niego i upiłam łyk kawy. Tego właśnie było mi trzeba. Wydałam jęk zadowolenia.
- Proszę nie rób tak! Też niedawno wstałem, a wiesz, że jak wstałem, to on – wskazał na swoje krocze – też wstał i jest wrażliwy. – parsknęłam śmiechem.
- Głupek! – podszedł do mnie, nachylił się i dał mi buziaka w usta. Oblizałam wargi. Tylko tyle. Jednak to wystarczyło by rozpalić we mnie ogień.
Wiem, że takie momenty zdarzały się między nami rzadko. Momenty w których, tylko my się liczyliśmy, nikt więcej. Przeszliśmy przez ciężkie chwile, razem. Wiedziałam też, że jak wyjdę z jego mieszkania znowu będziemy udawać przed znajomymi, że się nie tolerujemy, że się nie znamy. Wszystko przez to, że on spotykał się z obecną dziewczyną mojego kumpla. Przez jej opowieści cała moja ekipa wie, że jest chujem i go nie znosi. Ja wiem, że wszystko co ona o nim mówiła było kłamstwem. To ona go zostawiła, to ona go zdradziła. Poprosił mnie, żebym im nie mówiła, poprosił mnie o zatrzymanie tej tajemnicy dla siebie. Tak właśnie robię. Dlatego poranki jak dziś, nie zdarzają się często.
Spojrzałam w jego niebieskie oczy, było w nich coś czego nigdy nie umiałam odczytać, coś co ukrywał. Niekiedy miałam wrażenie, że to miłość. Szybko odwiewałam tą myśl od siebie. Nie mogłam go kochać, tak jak on nie mógł kochać mnie. Dotknęłam dłoniom jego policzka. Uśmiechnął się delikatnie jak to zrobiłam i zamknął oczy. Jednak gdy je otworzył, ta miękkość i delikatność w nich zniknęła. Zastąpił ją żal i obrzydzenie, nie wiem czy do mnie czy do samego siebie, twardość jego spojrzenia bolała. Wiedział co zrobić bym czuła się okropnie. Czasami zdawało mi się, że lubił to robić. Lubił mnie ranić. Później jednak zdawałam sobie sprawę, że robił to, właśnie po to bym go znienawidziła. Żebyśmy tego nie powtórzyli. Nigdy nie działało, zawsze znajdowaliśmy powód, sposób by być razem. Popełnić ten sam błąd, jeszcze raz.
Po tym co zobaczyłam w jego spojrzeniu, wiedziałam co mam zrobić, opuściłam rękę i wstałam odstawiłam kawę, zaczęłam się ubierać. Bielizna, spodnie, zaczęłam rozglądać się za moją koszulką, nigdzie nie mogłam jej znaleźć, nie chciałam na niego patrzeć i pytać. Widziałam, że on na mnie nie patrzy. Wzięłam z ziemi jego koszulkę, szybko ją założyłam i wszyłam. Wyszłam za drzwi, wyszłam z mieszkania, wyszłam z bloku. Nie oglądałam się za siebie. On już żałował wczorajszej decyzji przespania się ze mną. Wiedziałam też, że wróci i to dawało mi nadzieję na kolejny poranek jak dziś.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania