poranek w Kleosinie
błękit nieba ułożony między chmurami
słońce dociekliwie mnoży swoje promienie
nie dokucza nam wiatr
ciepłe słowa o poranku jak kawa
przytulona w filiżance
z naderwanym uchem
słuchamy w ciszy namalowanych drzew
te kolory lata temu wydawały się żywsze
na białym płótnie kołdry
wybudzone okna marszczą się cieniem
w naszych dłoniach kartki z pamiętnika
i żadnej metafizyki pod poduszką
koty owinięte w swoje mruczanki
łaszą się do naszych snów
Następne części: poranek

Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania