poranek w Kleosinie

błękit nieba ułożony między chmurami

słońce dociekliwie mnoży swoje promienie

nie dokucza nam wiatr

 

ciepłe słowa o poranku jak kawa

przytulona w filiżance

z naderwanym uchem

 

słuchamy w ciszy namalowanych drzew

te kolory lata temu wydawały się żywsze

na białym płótnie kołdry

wybudzone okna marszczą się cieniem

 

w naszych dłoniach kartki z pamiętnika

i żadnej metafizyki pod poduszką

koty owinięte w swoje mruczanki

łaszą się do naszych snów

Następne częściporanek

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania