Poranna godzina

Poranna godzina

 

Powoli przedświtem poranek wstaje

A przez zasłonę się światło przesącza

Rozświetla leżące na stole okulary

Pierwszy nieśmiały promień słońca

 

Mgła szarymi mackami nisko się ścieli

Mała lampka zmiennym błyska światłem

Mróz szronem trawę mocno pobielił

A w sercu tęsknota narasta za latem

 

Rozbłyska słońce w okularów rysie

W konarach wiatr hula za oknem

Oczy powoli otwieram na życie

Po szybie tłuste płyną krople

 

Szybki stukot deszczu przygina gałęzie

Które późna jesień pozbawiła liści

Tkacz kosmaty pająk pajęczynę przędzie

Snu który mi się w nocy przyśnił

 

Szare chmury przesłoniły już słońce

Rysa na szkle w mroku się ukryła

Wypijam łyk kawy wciąż jeszcze gorącej

I to właśnie moja poranna godzina

D.G.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • laura123 05.12.2020
    "tkacz kosmaty pajeczynę przędzie,
    snu, ktory mi się w nocy przyśnił"
    "Rysa na szkle w mroku się ukryła"
    - bardzo liryczne. Za te metafory 5
  • Daniel Głowacki 06.12.2020
    Dziękuję bardzo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania