Posiadam mroczną głębię...
Posiadam mroczną głębię. Gdzieś, naprawdę bardzo głęboko, w najciemniejszych zakamarkach czają się czarne myśli, które w momentach słabości wypływają na powierzchnię i dręczą mnie, jak najgorszy sadysta. Dręczą mnie, niszczą mnie i mordują powolutku, ale systematycznie.
To taki mały punkt lecz emanujący bardzo wielką negatywną energią. To wielka siła. Do niczego nie potrafię jej w tej chwili przyrównać ale wiem, że ona potrafiła by z łatwością zniszczyć cały mój organizm, jeśli tylko dałbym jej wolną rękę.
Więc nawet ja, chociaż bardzo lubię hardkory, nie zapuszczam się tam z własnej woli. Boję się po prostu jakimś nieświadomym ruchem sprowokować je do ataku na moją skromną osobę.
Nieświadomie jednak wpadam w tą czarną dziurę. I dzieje się to coraz częściej.
Czarna głębia? Czarna dziura? A może lepiej czarna dupa?
Każde określenie dobre.
Głębia, według bardzo mądrych definicji to ogół koncepcji psychologicznych wywodzących się od poglądów Zygmunta Freuda, posługujących się kategoriami podświadomości i nadświadomości jako ukrytych sfer psychiki człowieka, do których dostać się można tylko przy pomocy psychoterapii, oraz zakładających, że osobowość i działanie człowieka można wyjaśnić wpływem jego podświadomych instynktów i popędów.
A teraz dużo prostsze wyjaśnienie tej kwestii. Głębia, to jak sama nazwa mówi jest głębokie miejsce w jakimś zbiorniku. W tym przypadku zbiornikiem jestem ja, jako złożony organizm ludzki. Głębię cechuje duża odległość od powierzchni czegoś do dna, od brzegu, początku do końca czegoś. To także miejsce znacznie oddalone od brzegu, początku czegoś.
I właśnie tam trzymam wszystko, co jest mi najbliższe, co stanowi mnie, co mnie określa i charakteryzuje oraz wskazuje miejsce w szeregu. To wszystkie moje myśli i treści wraz z ich "bogactwem". To coś, czego nie widzi się na pierwszy rzut oka. To coś, co można poznać kiedy dokładnie pozna się moją osobę, a ja zaufam na tyle, by swą głębię odsłonić. Zaufam na tyle, aby wydobyć ją na powierzchnię i przedstawić.
Nad swoją głębią pracowałem od dziecka. Nadal nad nią pracuje. Można powiedzieć, że wciąż ją pogłębiam. Wciąż dokładam do niej nowe elementy.
Robiąc to niekiedy bardzo się komplikuję i próbuję zagmatwać. Wiem, że to niepotrzebne, ale jest to efekt uboczny, na który nie mam wpływu. Przyjmuję to więc i pracuję dalej nad tym, aby nie być taki, jak ogół. Chcę być zdecydowanie inny, wyróżniać się z tłumu. Być prawdziwą wersją limitowaną.
Nie interesuje mnie czy to się komuś podoba, czy nie. Najważniejsze, że ja w tym widzę sens i mnie to bardzo się podoba. Swoją głębię uważam za bardzo istotną. Jest ona ważnym składnikiem mnie, jako całości.
Jedynym minusem jest zaniedbanie przeze mnie tych elementów, które znajdują się na powierzchni. Pod tym względem naprawdę dałem ciała nie dbając o nie. Wtedy wydawały mi się być mało istotne. Teraz są równie nieważne. Teraz już mi na nich nie zależy.
Zależy mi na moim "wewnętrzu". To jest rzecz, z której naprawdę jestem dumny.
Ale tylko ja tę rzecz zauważam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania