Posłuchaj, mój wspaniały synku
-Wiesz, synu. Zawsze się starałem. Ja i mama... robiliśmy wszystko. Wszystko żeby tylko zapewnić ci to co najlepsze. Stworzyłem ci dom. Stworzyłem ognisko rodzinne, zapewniłem dobrobyt. Ja... potrafiłem nas chronić. Ciebie, mamę. Udawało mi się tyle czasu. A teraz... co się stało, mój synu? Czego mi zabrakło?
Na pewno nie czasu. Pomimo mojej świetnej pracy, zawsze znajdowałem dla was czas. Pamiętasz, jak byliśmy w zoo? Albo nad morzem? Widziałem wtedy twój uśmiech. Widziałem jak bardzo jesteś szczęśliwy, a mi z oczu płynęły łzy. Tak samo zresztą jak teraz. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym wrócić do tych chwil. Czułem się w nich tak... beztrosko. To bardzo dziwne, prawda?
Mój kochany synku...
Nie brakowało nam pieniędzy, mówiłem już o pracy. Zawsze mieliśmy leki, pomoc. Nigdy ci niczego nie brakowało. Starałem się za wszelką cenę zobaczyć twój uśmiech. Dlatego... to wszystko.
Chęci?
Absolutnie. Zawsze byłem gotów do najwyższych poświęceń. Wierzyłem w cud. Jestem religijnym człowiekiem i zawsze wiedziałem, że Jezus może ci pomóc. Słuchałem go podczas modlitwy. Zawsze mnie motywował. Zawsze... mój Boże, czemu to się dzieje?
Siły.
Właśnie tego mi zabrakło. Zbyt długo to znosiłem. Zbyt długo się starałem, mój chłopcze. Wiem, że jest nam tak samo ciężko. Twoja mama miała jeszcze siłę. Potrafiła odnaleźć w sobie jej ostatki ale... ale ona była naiwna. Nie wiedziała, że to niemożliwe. Chciała mnie powstrzymać. Widzisz, synku, twoja mama nadal jest piękna, prawda? Pomimo, że już nie oddycha. Mimo, że zbladła, że jest zimna. Pomimo śladów na szyi.
To wciąż piękna kobieta. Chciała dla ciebie, dobrze ale ja chcę jeszcze lepiej.
Nigdy nie powiedziałeś, że mnie kochasz. Nigdy mnie nie przytuliłeś, nie podziękowałeś za nic. Ale to nic, mój synku. Nigdy się nie gniewałem, pamiętasz? Kocham cię, mój chłopcze. Kocham ponad wszystko, dlatego ci wybaczam. Wybaczam każdą noc, której nie mogłem przespać. Każdy nerw, który został nadszarpnięty przez ciebie. Każdą łzę. Wybaczam ci... wszystko. Kocham cię, mój synu. Zawsze będę... - mężczyzna z całej siły ściskał przez kilka minut szyję bezbronnego, sparaliżowanego chłopca.
Komentarze (23)
Pozdrawiam
Pozdrawiam!
Pozdrawiam Cię
Być może to przez moje przewrażliwienie na punkcie dzieci, ale twój tekst mocno zadziałał. Tatuś jest mocno rąbnięty. Sprawnie udało ci się opisać portret psychopaty, Ravenie. Czytając, oślepia mnie hipokryzja tego człowieka i jednocześnie robi mi się smutno, ale też nerwy chodzą na najwyższych obrotach.
Oczywiście szkoda mi matki i dziecka, aczkolwiek czy nie powinna jakkolwiek zareagować? Bo nie wyobrażam sobie nawet, że nie widziała jaki z niego psychopata. Być może strach był do tego stopnia paraliżujący, ale czy nie miała żadnego sprzymierzeńca?
Dużo pytań sobie teraz zadaję.
Oczywiście piątka, Ravenie.
Poczułem gniew.
Poczułem współczucie.
Poczułem nienawiść.
Poczułem emocje
Pozdrawiam ciepło :)
PS.: Daję 5, bo mocna rzecz.
Ciężko ocenić tekst pod kątem wiarygodności, ale na pewno autor wytoczył ciężkie działa... Tekst działa. Być może w sposób przerysowany, być może nie, w każdym razie stawia trudne pytania - o życie i jego sens.
"Pomimo śladów na szyji." - popraw błąd ;).
//
Moja reakcja na koniec: "a to sku**ysyn", czyli skutek zamierzony został osiągnięty. Wzbudziło emocje, zatem zasługuje na 5:)
Wydaje mi się, że ów ojciec nie poradziłby sobie także ze zdrowym dzieckiem, doprowadzając je na skraj depresji. Taki to typ, silny wobec słabych, zbyt wrażliwy, gdy napotyka opór materii. A najsłabszy, gdy zostaje sam, bez wsparcia, bez pomocy, bez nadziei. Beznadziejność sytuacji w jakiej się znalazł, właściwie nie dawała mu pola manewru.
Wykonanie może bez szału, ale wzbudziło emocje, dlatego nie narzekam - piąteczka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania