Postanowienie

Każdy ma swoje plany, priorytety, coś co go pcha do celu, co budzi go do życia , sprawia, że chce się męczyć, bo wie, że kiedyś dojdzie do tego, swego marzenia.

I niby wszystko jest proste, wystarczy się starać, odliczać dni, pieniądze, bo nie oszukujmy się, większość tych rzeczy, związana jest z gotówką.

I żeby przejść do meritum sprawy, ustalmy, że już to osiągnęliśmy, jest przyklepane , nasze, no tylko usiąść i z rozanieloną gębą podziwiać.

Nie ważne co to ma być, co jest, było, będzie, po prostu jest.

I teraz jak każdy to ma przed oczyma, niech z ręką na sercu powie, ile się tym umiał autentycznie cieszyć. Jak długo jego wymarzony cel, był w stanie zagwarantować mu poczucie szczęścia.

Mój kolega, kupił na raty auto, które miało być dopalaczem, miało być motywatorem, miało zadać kłam, że nie ma czegoś wartościowego, dającego pełnię szczęścia.

Ale już po kilku miesiącach, spowszedniało, a kredyt został.

Ja również znam ten ból, znam to uczucie, że przestajesz czuć entuzjazm, podnietę, a zostaje wspomnienie, jak bardzo to miało mi pomóc w życiu, jak radować, a stało się kolejnym zakupem, co odłożymy jako zachciankę.

Nie neguję tego, że cześć przedmiotów, rzeczy, jest kupowana bo powinna być, jest praktyczna i dzięki temu jest lżej, szybciej, wygodniej.

Ale łapię się na tym, że to co mam jest kupowane na zasadzie – „A czemu ja mam tego nie posiadać? Czemu ja mam być gorszy?

I tak gromadzimy, skupujemy, płacimy czasem dodatkowe opłaty, by już następny mieć zloty środek na szczęście, byle tylko uzbierać na to.

Czasem zazdroszczę mojemu dziadkowi i babci, bo nie mieli takich problemów, a i marzeń z nowinkami technicznymi.

Żyli sobie wolniej, mieli czas na wszystko, a dziś, tak się nakręcamy, że zapominamy o znajomych, dawnych kumplach.

Biegamy, śpieszymy się, w locie pozdrawiamy, rzucając sloganowe – „zdzwonimy się”

Do czego to mnie doprowadziło? Do czego to jeszcze doprowadzi?

Obiecuje sobie, że z Iwoną pobiegam, z Grześkiem wyjdę na łyżwy, no ciężko mi nawet mówić, jak się zaniedbałem towarzysko.

Dochodzi do mnie czasem refleksja, że jak siedzę chwilę bezczynnie, to tracę, że to coś złego.

Mam zdrowie, mam młodość, witalność, a tracę energię na to co chwilowe, płoche.

I może dlatego z takim sentymentem, patrzę na dziecięce lata, gdy podwórko się z sobotę pozamiatało, jakaś ława, przykryta ceratą, ciasto z rabarbarem, kanapeczki, bimber i posiedzenie do nocnych godzin.

Kto chciał to do nas przychodził, nikt się nie chował za drzewkami, bo każdy był swój.

A dziś panuje dzicz, każdy przestraszony, gdzieś na tyłach cichaczem, by nikt nie zobaczył, by się nie zainteresował, nie chciał przyjść.

Straszne czasy nastały, że jeden przez drugiego, po innych, byle ja, byle lepiej.

A czym więcej mamy, tym bardziej ku ironii, czujemy brak, ale nie czegoś, ale ludzi.

Dlatego od jutra imprezuję, biegam z Iwoną, no wszystko zmieniam, bo chcę być wolny, od stresu, tego co muszę, by kiedyś powiedzieć – „Oj wnusiu, za moich czasów to ludzie żyli inaczej, dziś to tylko mamona się liczy”.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Miła 28.05.2016
    Ciekawe
  • Ula 29.05.2016
    To jest bardzo smutne, bo wpadam i ja w ten nurt myśli, że życie to tylko otaczanie się dobrami materialnymi. Dzięki Miła, za ponowne odwiedziny.
  • Alicja 29.05.2016
    Całkowita prawda, zgadzam się z tym.
  • Ula 29.05.2016
    Obym tylko to wcielił w życie. Dziękuję, że chciało Ci się przeczytać.
  • KarolaKorman 30.05.2016
    Postanowienie zacne :) Życzę Ci spełnienia zamierzonych celów :) Zostawiam piąteczkę :)
  • Ula 30.05.2016
    Postanowienie zacne, - a ja je zacznę. Dziękuję za zainteresowanie i życzenia.
  • ObcaPlaneta 30.05.2016
    Ładnie :) 5
  • Ula 30.05.2016
    Dziękuję za to ,że zajrzałaś ,to miłe, doceniam ten gest.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania