Poświęcenie

Ile jesteś w stanie poświęcić dla idei?

Czy jesteś w stanie skazać swoich najbliższych na pewną śmierć?

Czy mógłbyś to zrobić jej, swojej rodzicielce, która opiekowała się tobą przez całe twoje życie?

Czy gdyby nie ona byłbyś dzisiaj człowiekiem, którym jesteś?

Czy nie jest ona ucieleśnieniem miłości? Ta ludzka postać błogosławiona przez samą najświętszą Panienkę niosąca brzemię naznaczone miłością syna by ostatecznie patrzeć na jego cierpienie...

Te myśli towarzyszyły mu gdy pospiesznym krokiem zmierzał ponurymi ulicami w stronę swojego domu, w stronę starej zniszczonej kamienicy okrytej mrokiem nocy.

Prawda jest taka, że nie chciał tam iść, aczkolwiek czy tak naprawdę miał wybór?

Czy nie dokonał już tak wiele?

Czy ich idea nie jest ważniejsza niż jedno małe nic nie znaczące ludzkie życie jakich pełno snuje się po tym marnym świecie?

- Marność nad marności a ponad wszystkim marność - zaśmiał się sam do siebie pod nosem. Nigdy tak naprawdę nie rozumiał tych słów jednak w tej chwili przyszły one do jego głowy instynktownie, jakby sam Bóg próbował go powstrzymać wydzierając z pamięci te słowa.

- To żałosne - powiedział sam do siebie - po prostu za dużo o tym myślę, co ma się stać musi się stać. Zacisnął mocniej rękę na parabelce, która trzymał w kieszeni i skręcił w róg ulicy De rewes.

Dopiero teraz zauważył wyrwany ze swoich myśli jak osobliwe stało się jego miasto. Niegdyś radosne, pełne życia nawet pomimo późnej pry, teraz zarówno dnie jak i noce były ciche, zbyt ciche...

Od dwóch godzin trwała godzina policyjna, ulice były patrolowane przez uzbrojone po zęby służby specjalne. Nie robiło to dla niego różnicy, nikt z tych nędznych służbistów nawet nie odważył się spojrzeć w jego stronę.

W oddali widział już mglisty zarys obskurnej kamienicy. Przyspieszył kroku.

Wciąż nie mógł uwierzyć w to czego się dowiedział, oni, jego rodzice, wrogowie rewolucji, zdrajcy! - splunął na ziemię. Czy nie wspierali go przez cały ten czas? Czy nie widział ogromnej dumy w ich oczach? Czy możliwe, że wszystko to była tylko gra? - Tak, była to gra, jego własna matka za jego plecami podejmowała działanie przeciwko niemu, dowody były nie do podważenie.

5 minut później stał już przed drzwiami mieszkania z numerem 7. Wziął głęboki oddech, złapał pewnie klamkę i pchnął drzwi z impetem. W pierwszej chwili usłyszał hałas, po czym jego oczom ukazała się niespokojna sylwetka matki w koszuli nocnej z przerażeniem w oczach. Gdy ujrzała kto stoi w drzwiach strach zniknął z jej oczu zastępiony przez ulgę.

- Dzięki Bogu, Emeterio tak się martwiłam - wydusiła słabym łamiącym się głosem.

Odwrócił wzrok, nie mógł znieść widoku jej oczu pełnych łez. Stali przez chwilę w milczeniu, w mroku mieszania, gdy nagle jednym płynnym ruchem wyciągnął z kieszeni broń i wycelował wprost w serce matki, które teraz łomotało w jej klatce piersiowej wypełniając swoim nieznośnym łomotem całą jego głowę.

Spojrzała tylko na ponurą twarz swojego syna z paniką w oczach, jednak nic nie powiedziała, zamknęła jedynie powieki, rozumiała, oczekiwała na wyrok.

Pociągnął za spust. Powietrze rozdarte zostało przez przerażający huk, chwilę później z pokoju wybiegł spanikowany ojciec. Emeterio tylko spojrzał na niego pustym wzrokiem po czym kolejny huk rozdarł przesiąknięte strachem powietrze.

Spuścił głowę, wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kamizelki kartkę papieru oraz pióro po czym usiadł przy stole w jadalni i począł pisać.

 

Zadanie zostało wykonane i niechaj moje poświęcenie będzie przykładem dla przyszłych pokoleń.

Nie żałuję tego co zrobiłem i oświadczam, że te kilka ofiar to i tak niewiele w imię rewolucji.

Dziękuje, Cuba, 1953

Emeterio de los Reyes,

Viva la revolución!

 

Trzeci strzał padł wówczas w zapadniętym mroku nocy dystrykcie mieszkalnym, po którym nastała już tylko niczym nie zmącona zatęchła cisza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Celina 22.02.2021
    Generalnie mi się podoba, ale z tego mi wiadomo, do takich akcji nie wysyła się nikogo z rodziny, czy w jakikolwiek sposób powiązanych z potencjalnym obiektem zamachu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania