Poszukiwany
Wyblakłe zdjęcia twoich słów
wiszą na ścianie lamentu.
Spoglądają rankiem
goryczą czarnego słońca,
wieszają na szubienicy milczenia.
Szukam cię po śladach,
zostawionych na mym ciele.
Do tej pory nikt ich nie przetarł,
nie postawił krzyżyka.
Odliczam godziny,
by chwycić cię za rękę granatem nieba
i oślepnąć
od złotego blasku księżycowych oczu,
ujrzeć pejzaż w pędzlu malarza,
wyczytać prawdę w próżni słów.
Będę tak trwać dopóki,
albinos ranek, mnie nie zbudzi,
mechanicznym szarpnięciem telefonu.
Przybądź, przyjacielu miły,
przynieś lustro prawdziwe,
w którym sypia prawda i pewność.
Światło płatków nabiorę w usta,
po czym wypluje
ten wyjątkowy dar,
oddam właścicielowi -
niech on się z tym męczy.
Komentarze (3)
Nie, to zły pomysł na posiłkowanie się dopełniaczówkami i jeszcze patos. Do poprawy ten wiersz, gruntownego remontu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania