Poszukiwany

Wyblakłe zdjęcia twoich słów

wiszą na ścianie lamentu.

Spoglądają rankiem

goryczą czarnego słońca,

wieszają na szubienicy milczenia.

Szukam cię po śladach,

zostawionych na mym ciele.

Do tej pory nikt ich nie przetarł,

nie postawił krzyżyka.

 

Odliczam godziny,

by chwycić cię za rękę granatem nieba

i oślepnąć

od złotego blasku księżycowych oczu,

ujrzeć pejzaż w pędzlu malarza,

wyczytać prawdę w próżni słów.

Będę tak trwać dopóki,

albinos ranek, mnie nie zbudzi,

mechanicznym szarpnięciem telefonu.

 

Przybądź, przyjacielu miły,

przynieś lustro prawdziwe,

w którym sypia prawda i pewność.

Światło płatków nabiorę w usta,

po czym wypluje

ten wyjątkowy dar,

oddam właścicielowi -

niech on się z tym męczy.

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • laura123 17.02.2021
    O rany julek, ile tutaj metafor dopełniaczowych... tragedia!
    Nie, to zły pomysł na posiłkowanie się dopełniaczówkami i jeszcze patos. Do poprawy ten wiersz, gruntownego remontu.
  • pansowa 17.02.2021
    Niestety, patrz powyżej.
  • Anonim 21.02.2021
    A mi się podoba.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania