Potwór - prolog
James
Siedzę w wannie i patrzę na drzwi. Moje oczy patrzą na drzwi, nie ja. No, ale jak kto woli; oczami kieruję ja. Ale nie chcę odwracać od tego wzroku. Moje oczy zaczęły by krzyczeć...
(Patrz tam! Patrz tam!)
Tak wygodnie mi się tam patrzy. Jakbym był w hotelu. idealnie złapałem ten punkt. Koniec tego! Ale... Ja nie mogę. Patrzę się w to z większym niepokojem. Zauważam, że po drzwiach chodzi ogromny pająk. O kurwa - pomyślałem. Wziąłem telefon i zadzwoniłem po kolegę. Pająk już robił sieć. Wziąłem ogromny kosz na ciuchy z nadzieją, że go zabiję. Niestety, prawda okazała się być brutalna. No tak, po jakiego kolegę dzwoniłem? ,,Zapomniałeś szczegółów dodać, mogłeś bardziej opisać tego kolegę"... A tak się składa, że nie zapomniałem, ha! Dzwoniłem po Toma, eksperta od pająków. Tak się składa, że właśnie ktoś do mnie puka...
(Urwane pismo)
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania