Poprzednie częściPotyczki Brunona - Topielica

Potyczki Brunona - Smok

Bracia u kowala widzieli ją od dawna, a dziś przyszedł wuj i wskazując na nią, zapytał, czy podszykowana.

— Zabrać możecie dawno i doma postawić — odpowiedział Józef. — I do tego, to się jedynie nadaje. Kto, go tak...? — zapytał, wskazując spękany promieniście środek napierśnika.

— Myszcisław.

— Obuchem — zgadł rzemieślnik, co przybyły zaraz potwierdził. — Zostawił ja tak, jak przykazali, na pamięć... A Bartek zara podrzuci...

Radek skinął kowalowi głową w podzięce, a że chłopcy byli po codziennym treningu, tak i nie zaczepiał ich nawet, obecnie przyglądających się pomocnikowi, ładującemu ostrożnie ochronę ciężkozbrojnego piechura na taczki.

— Ot i całe, ichne problema — zawyrokował Kowal, gdy Bartek wyjechał za Radkiem. — Za dużego smoka oni w te kuźnie wetknęli. Tak i tera poprzepalane żelastwo w zbrojach, a i w mieczach piechotnych majo i łatwo rozpęknąć tako można albo i połamać... — Józef gadał, nie patrząc na chłopców, duszących się ze śmiechu i nie mogących tego powstrzymać. Nawet pomimo ogromnego szacunku, jakim fach kowala darzyli. A on, że ich za to lubił, tak, gdy zauważył wesołość, zrazu pomiarkował o jej genezie, nie obrażając się jednak wielce. — Niedowiarki wy... — stwierdził jedynie.

— Wy się na nas nie gniewajcie, Józefie, ale nam mama pokazała w księgach i wyczytali my, skąd ta nazwa ich warowni się wzięła — odezwał się polubownie Bruno.

— Choć nielegalna ona — dorzucił Maciek.

— Jak nielegalna? — zainteresował się nagle kowal, by zaraz mitygując się, ściągnąć brwi w udawanym gniewie. — Wy mnie tu nie kołujcie dyrdymałami z ksiąg waszych! — zawołał. — Tak wszystkie wiedzą, że to z ksiąg wszelakich, każda brednia i wydumanie wychodzo, co by chłopów prostych ogłupić...!

— Ale w tej o pochodzeniu „Smoka Wielkiego” zapisano. — Bruno Józefa drażnić nie zamierzał. Za to uznał, że gdy wyłuszczy majstrowi, co wyczytali, a i wymiarkowali z opisu owego, tak i ten, broniąc racji swoich, coś nowego i ciekawego im opowie.

— To od wiosek tamtejszych — zabrał się rzeczowo do sprawy Maciek. — Zanim Krucjaty tam stolicę i zamczysko zbudowali, to one te wioski zdobyli, ot co.

— A jakież...? A co... wioski...?!

— A „Smoki Duże”, jedna się zwała, a druga: „Smoki Małe” — padła odpowiedź. — Zdobyli, zburzyli...

— Zamordowali — wpadł mu w słowo Józef.

— No pewno, że i pomordowali tamtych, bo tam wszak pogańskie plemię Szefców żyło — zgodził się Maciek.

— Ja o smokach mówie, co od wieków tam żyli w spokoju sobie, aże do Krucjatów nadejścia! I pomordowali oni i większe i mniejsze, a tego najogromniejszego w niewole wzięli i... — kowal się zaciął, by zaraz dokończyć pośpiesznie, z zapałem i w zadowoleniu. — Tak i po temu, te ich żelastwo gówniaste! Smok na złość im robi i przepala!

Chłopcy woleli nie zaprzeczać. Raz, że kowala lubili, a dwa: przyszli do niego w interesie poniekąd i ciągle czekali odpowiedniego momentu. Chwilę milczeli.

— A czemu to, nazwa nielegalna? — nie wytrzymał kowal.

— A tego w księgach nie zapisano — odpowiadał Bruno. — Coś się nie zgadza z zawłaszczeniem czy bałwochwaleniem. Nie wiadomo do końca. Dopóki Krucjatom rzyci nie złoim i nie pognamy ich, skąd przyszli, tak i na nazwie siedzieć będą...

— Na smoku — twardo postawił Józef. — A nielegalna pewno temu, że gdzie tam w świecie smok jeszcze większy jest...

— Albo, że największego nie ma, bo każdy chciałby z narodów i plemion gadać, że największego ze smoków ma — dopowiedział Maciek, a Bruno, chociaż spojrzał na swego roztropnego brata ze zdziwieniem, nie zaprotestował. — I byłaby wojna o smoki, jakby tak każdo możniątko nazywało swoje zamczysko smokiem...

— Smok Przenajwiększy... — podchwycił Bruno.

— Smok Wielgachny... — dodał Maciek.

— Smok Ogromniasty — przyłączył się Józef.

— Wszystkie smoki takie same. — W wierzejach kuźni stanęła Kowalowa.

Podyskutować każdy chciał, lecz żaden nie zamierzał.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Ozar 20.12.2017
    Hm. Tekst dobry, choć do końca nie kumam przesłania. A jesteś pewna słownictwa, bo niektóre słowa jakoś mi nie pasują. No chyba, że to nie tyczy się konkretnego okresu historycznego. Przykład :przyszedł wuj... i w dworu postawić... Pytam, bo czytam różne teksty ze średniowiecza i jakoś mi to nie pasuje do końca. No i pytanie, o jakie krucjaty chodzi ? Na razie nie oceniam.
  • Felicjanna 20.12.2017
    po pierwsze- gwara chłopska może być zniekształcana dowolnie
    drugie- nie ma tam mowy o krucjatach, lecz o Krucjatach- nazwa własna, wymyślona przeze mnie.
    trzecie- niczego z tych opowiastek tłumaczyć nie będę. W każdej zawieram zagadki do interpretacji dla czytających
    czwarte- kategoria historyczne, to... żarcik... albo i nie...- :)
  • Felicjanna 20.12.2017
    Ozar- z dworem masz rację, heh, zamieniam
  • Canulas 20.12.2017
    "
    "— Ot, to i całe, ichne problema" - a gdyby wyrzucić "to"?

    "— Ale w tej o pochodzeniu „Smoka Największego” zapisano — Bruno Józefa drażnić nie zamierzał. - znajdż brakującą kropkę.

    "— No pewno, że i pomordowali tamtych, bo tam wszak pogańskie plemię Szefców żyło — zgodził się Maciek." - haha, dobre. Generalnie, kupuję tą stylizację. Wspomnę tu, bo jak nie wspomnę, to zapomnę. Kręcił sie na portalu niejaki Komes. Obadaj se kilka jego, bo niektóre miał w podobnym nurcie. Też taki mały diamencik.

    "Chłopcy woleli nie zaprzeczać. Raz, że kowala lubili, a po drugie przyszli do niego w interesie poniekąd i ciągle czekali odpowiedniego momentu. " - sam nie wiem czy mi to zgrzyta, bo możliwe, że utkałaś tak przewrotnie, ale: Albo: po pierwsze i po drugie. Albo: Raz, że. Dwa, że.

    Koncówka zacna. Z Kowalową się, widzę, nie dyskutuje.
    Ok. Mam nadzieję, że zrobisz z tego całkiem duży cykl. Że osiądziesz trochę na tych podwalinach i podłubiesz.
    Ja jestem na tak.

    Pięć małych smoków ode mnie.
  • Felicjanna 20.12.2017
    piszę powieść pseudo historyczną, przychodzą mi zaś do głowy takie i owakie dyrdymałki baśniowe, których tam absolutnie zamieścić nie mogę. Tak więc, bezchronologiczne wyrywki, które wyrywkami nie są, a jednocześnie wkomponowane obok nurtu, w niczym mu nie zaszkodzą ani nie zmienią wymowy czy fabuły. Może wzbogacą nieco i, hmmm, zareklamują. Poprawki wniosę
  • Canulas 20.12.2017
    Pewnie, że tak. Jak w takim nurcie, to zajebiście.
  • Karawan 22.12.2017
    Na moje kaprawe oczęta to Ty nie słuchaj podpowiedzi ino se pisz spokojnie. Dobrze Ci idzie. A to czy raz i po wtóre czy po pierwsze i dwa to bajer zwykły Canu, Sam pewnikiem mawia "po pierwsze primo, po drugie primo" ;))
  • Canulas 22.12.2017
    Dokładnie tak. Wszelkie rady ostrożnie. A moje - zwłaszcza. Dobre chęci są, ale półanalfabetyzm też w posadach tkwi.
  • Adam T 28.12.2017
    A ja zacznę od wątpliwości (tech-aid):
    "Zostawił ja tak, jak przykazali, na pamięć... A Bartek zara podrzuci... — Radek skinął głową..." - "Radek..." powinno być od akapitu i bez żadnych myślników, nie jest to komentarz do wypowiedzi "rzemieślnika", chyba że ma on na imię Radek, co dodatkowo sprawę pogmatwa. Komentarze narracyjne, z tego co wiem, mogą dotyczyć wyłącznie osoby mówiącej, wszystko o innych już od akapitu.

    Trochę zbyt szybko namnażasz postacie. Ledwo rzemieślink wspomniał o Bartku, od razu wskakuje Radek, przy czym ciągle nie wiadomo kto zacz. Potem pojawia się jeszcze Maciek, o dopiero przy końcu coś tam się rozjaśnia. Przez całe opowiadanie jednak nie wiem, kto jest kim i wkurza mnie to, bo czuję się, jakbym przespał pół lekcji, a przecież lekcja się właśnie zaczyna.
    Wystarczyłoby, po przecinku dwa słowa napomknąć, kto jest kim, tak dla jasności i zdrowotności, żeby szarak (ja) nie kołowaciał.

    Przeczytałem z zaciekawieniem.
    Pozdrawiam ;)
  • Felicjanna 28.12.2017
    Dzięki. Poprawiłam i jeszcze niezbyt zgrabną powtórkę wycięłam. Jak widać, tekst "nieprzespany" był znacznie, bo już poprawiany drugi raz.
    Zawsze wdzięczna za uwagi- F.
    Pozdrawiam-:)
  • Felicjanna 28.12.2017
    Co do szczegółowych objaśnień postaci, to jednak je pomijam, gdyż to akurat tutaj mało istotne. A zorientować się mimo wszystko można. Choćby od słów kowala
  • Adam T 28.12.2017
    Feli, Twój cyrk, Twoje małpki.
  • Kim 01.02.2018
    Hej!
    Parę robaczków.
    "Radek skinął głową, a że chłopcy byli po codziennym treningu, tak i nie zaczepiał ich nawet, obecnie przyglądających się pomocnikowi, ładującemu ostrożnie ochronę ciężkozbrojnego piechura na taczki." - kompletnie nie rozumiem tego zdania. Nie wiem, czy takam gupia, czy ki grzyb. Przeczytaj je raz jeszcze i sama rzuć okiem na sprawę.
    Fajna sprawa, bardzo ciekawie pisane, trochę ciężko się czyta ze względu na język, trzeba sie dość mocno skoncentrować, ale to oczywiście zamierzony efekt. Widzę ogrom włożonej w tekst pracy.
    Kowalowa szybko porządek zrobiła.
    Daję 5.
  • Felicjanna 01.02.2018
    Zdanie jest rozbudowane i przyznaje, że może sprawić kłopot, ale po użyciu przecinków, można się sensu doczytać. Nie mniej, doceniam uwagę i walczę usilnie z takimi konstrukcjami zdań, aby moi czytelnicy mogli się skupiać na treści. Spróbuję coś zmienić.
    Pozdrówka

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania