Powidoki ze śliwek
Kiedy napina się łuk, trzeba zwolnić cięciwę. Doszukaj się w tym sensu, jeśli potrafisz.
Zenza z łokciami na parapecie rozmyślał, paląc jawajski tytoń i gapiąc w chmury. Był piękny, bezwietrzny dzień. Jeden z tych wrześniowych, którego jedynym zadaniem jest przygotowanie uroczystości Schyłku Lata. Dzień, w którym hobbici zaczynają się krzątać, przygotowując odejście Gandalfa.
Na drugim planie rzeczywistości przygrywa ragtime'owa orkiestra.
Do uszu Zenzy dotarła słodycz starego blues'a, granego od początków świata na wszystkich oceanicznych statkach. Z dźwiękami trąbek płyną parowce z Missisipi, mieląc niebo ogromnymi kołami. Podobne widział Tomek Sawyer, którym to Zenza kiedyś był.
Uśmiechnął się do siebie - w myślach.
Powrócił do okna, do tej nieszczęsnej poduszki, która ciążyła jak wyrzut sumienia, a z drugiej strony cieszyła komfortem.
W oknach przeczytanych książek pojawili się starcy. Siedzieli wpatrzeni w pastele błękitów. Widzieli je po raz pierwszy, idąc z tornistrem do szkoły. Barwy świecowych kredek, ciepłego wrześniowego dnia, pozwala im wierzyć w mądrość świata.
tam dokąd odlatują psy
jak biały ptak nielot
istnieje doniczka w kształcie żaby
gdzieś w mieście zakochanych
spreparowane nekrologi
kłamstwa o czyjejś śmierci
Komentarze (11)
Mẹżczyźni I ich sprzẹty; w tym noże.
Nawet motyle siẹ starzeją I pchły
w pościeli wklẹsłej I wypukłej
Dygresja
Kot łazi I ty z nim śpisz?
Jakby pustelnicze życie...
Czy Mark Twain i Lucy Maud Montgomery nie wyprzedziła pewnych stereotypów w sprawie rodziny?
Pozdrawiam niedzielnie
Tak naprawdę to trochę nakłamałem z tym siedzeniem w oknie. Ale myślami często znajduję się na skraju parapetu. To bardzo ciekawe miejsce, bo łączy dwa światy - bezpieczny port, którym jest dom, oraz to co na zewnątrz.
Jestem domatorem i mam introwertyczną naturę, więc często siedzę na skraju parapetu i patrzę w przestrzeń. Jestem jak ptak, który urodził się w klatce. Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że drzwi mojej klatki nie są zamknięte. Stoją otworem. Siedzę w tych drzwiach, w oknie, na parapecie - to obojętne - i boję się wyfrunąć. Świat na zewnątrz wydaje się bardzo nieprzyjazny, a jednocześnie kusi wyzwaniem i przygodą.
Czytałem pierwszy tom Ani i bardzo mi się podobało. Ania Shirley i Tomek Sawyer są do siebie podobni. Twain i Montgomery rzeczywiście wyprzedzili epokę, bo pokazali, że dzieci nie muszą być wyłącznie grzeczne. Te najciekawsze, z najbogatszym wnętrzem są buntownikami.
Pozdrawiam równie ciepło.
ze szczyptą magicznych spojrzeń. Coś jak "Obrazki z wystawy"
Jakby "zenza" na "wierzchołku masztu"
I wiersz na końcu, wysuwa obraz, poza ramki:)
Pozdrawiam🙂:)
Właź do mnie na wierzchołek masztu. Wyrwiemy mewom pióra i posypiemy pokład puchowym konfetti.
Ściskam. Dzięki za odwiedziny :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania