Powieść
Zadziwiona nagość w jedwabnej pościeli,
pełzają ramiona, chybotliwe światło omiata
linię pośladków, topimy się w słońcu.
Dzień czy noc, nie ma znaczenia kto umrze.
Omdlewasz wprawiając w zakłopotanie czas.
Ostatni rozdział piszemy wspólnie, kłócimy się,
kto kogo pokona i odejdzie pierwszy. Nienasycony,
spragniony zła, pokrętny sens nabiera kształtu,
w ciekłym krysztale harmonia barw.
Dojrzewające wino wycieka ci z ust.
Lubię, jak jesteś taka milcząca i unosisz brwi.
Masz rację: samotność odbiera nam dumę,
odziera z godności. Splamiona biel,
karmazynowa rzeka z kawałkami złota,
moja dolina, eldorado, czy przerwany sen.
_______________
https://www.youtube.com/watch?v=sCbzWiJLVhk
Komentarze (1)
„ Nienasycony,
spragniony zła, pokrętny sens nabiera kształtu,
w ciekłym krysztale harmonia barw.”
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania