Powiew lutowego powietrza

Po dziesiątej, a może po jedenastej, ojciec zadzwoni, że umieram. Zwolnisz się z pracy. Weźmiesz taksówkę. Przebiegniesz przez bramę obok małej budki, szary plac, recepcję. Zrezygnujesz z windy. Pokonując schody chwycisz się poręczy, bo poślizgniesz się w tych niebieskich woreczkach z fizeliny, które ktoś kazał założyć na buty. Znajdziesz mnie w sali trzydzieści siedem, łóżko pod oknem. Obok będzie leżała chuda kobieta z wodą w brzuchu. Powie - pani mama dopiero zasnęła. Zobaczysz - kroplówka jest źle podłączona i prześcieradło pod ręką zamokło. Podłożysz ręcznik. Zobaczysz - na podłodze leży worek od cewnika, a w worku tylko łyżka brunatnego płynu. Poprawisz koc w białej poszewce. Zobaczysz - mam na sobie pampersy. Położysz na moich stopach swój czarny kożuch z miękkim kołnierzem. Przeniknie mnie twoje ciepło. Usiądziesz na taborecie, prawym bokiem do kobiety z wodą w brzuchu, lewym bokiem do mnie. Po chwili zmienisz pozycję. Usiądziesz przodem do mnie i do uchylonego okna. Poczujesz nikły powiew lutowego powietrza. Zapatrzysz się na monitor stojący na parapecie. Zobaczysz - zielona linia wzniesie się za każdym razem, gdy zegnę nogę w kolanie. Jakbym śniła, że idę. A może podkurczę ją z bólu. Położysz moją dłoń na swojej. Będziesz głaskać. I będziesz głaskać wyżej, do łokcia. I znowu - po nieruchomych palcach, po suchej skórze, pod którą jeszcze raz przesunie się krew. Krótki oddech nie da mi tyle tlenu, co dawniej. Ustanie. Wtedy z moich ust wypłynie trawa. Pobiegniesz do pielęgniarek, powiesz, że wymiotuję czymś dziwnym. Wytrzecie mi to ligniną.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Dekaos Dondi 09.02.2022
    Trzy Cztery↔Hmm... Bardzo ciekawa narracja, jakby wszystko było z góry przesądzone. Też mam pewne skojarzenia, a poza tym, trawa jest zielona. Chociaż tyle, lub aż...↔Pozdrawiam:)↔%
  • miętus 09.02.2022
    Powiało smutkiem, nieuchronnością i pogodzeniem... Bardzo ciekawie piszesz, zwyczajnie niezwyczajnie.
  • rozwiazanie 09.02.2022
    Czas, w którym nie sposób się odnaleźć. Dobry tekst, pozdrawiam.
  • Trzy Cztery 09.02.2022
    Dekaos, piszesz: "trawa jest zielona". Tak. Jest. Pisząc: "Wtedy z moich ust wypłynie trawa. Pobiegniesz do pielęgniarek, powiesz, że wymiotuję czymś dziwnym. Wytrzecie mi to ligniną" myślałam o wymowie pewnego wiersza:

    Trawa (J. Tuwim)

    Tra­wo, tra­wo do ko­lan!
    Pod­nieś mi się do czo­ła,
    Żeby my­ślom nie było
    Ani mnie, ani pola.

    Żebym ja się uzie­lił,
    Prze­kwie­cił do rdze­nia ko­ści
    I już się nie od­dzie­lił
    Sło­wa­mi od twej świe­żo­ści.

    Abym to­bie i so­bie
    Jed­nym imie­niem mó­wił:
    Albo oboj­gu - tra­wa,
    Albo oboj­gu - tu­wim

    Dla mnie wytarcie legniną ust, z których "wypływa trawa" jest sceną ostateczną.
  • Trzy Cztery 09.02.2022
    miętus - dzięki za słowa wsparcia:)
  • Trzy Cztery 09.02.2022
    rozwiazanie - to prawda. Ta scena jest z życia wzięta. Luty to ostatni, nie do końca przeżyty miesiąc z życia mojej osobistej mamy. To mój czarny kożuch z miękkim kołnierzem leżał na jej stopach, tamtego dnia. Także jest to w trochę inny sposób zapisana kartka z pamiętnika.
  • Tjeri 09.02.2022
    Ostatnio sporo obrazów śmierci wokół. Parę dni temu zmarła moja Babcia. Śmierć zawsze przynosi cierpienie, choć Babcia umierała spełnionia i (jestem pewna) że tylko dlatego, że tak postanowiła. Gdy miała 88 lat, mówiła: nie nażyłam jeszcze. Gdy 95: nie nażyłam się jeszcze. W grudniu, gdy obchodziła setne urodziny powiedziała: nażyłam się, dość. Babcia do końca zachowała zdrowie, chodziła bez laski (prościutka), czytała bez okularów. Umarła uśmiechnięta. Jej śmierć boli, była niesamowitą kobietą, ale jej pogodzenie i wola działa łagodząco. Tak mi się nasunęło, wybacz, Trzy Cztery, że z prywatą wyjechałam. Ale to podobne rozliczenie, rozpamiętywanie. Nie wiem, czy czegoś żałujesz, czy wszystko zdążyłaś zrobić przed tą śmiercią – ja żałuję niezadanych pytań, nieprzekazanych informacji, tego że nie wiem jak poznała Dziadka...

    A trawa u Ciebie – i to w lutym, to życie musiało być. Wyszła resztka życia. Dość elektryzujący tekst.
  • Trzy Cztery 09.02.2022
    Tjeri, ładnie opisałaś swoją babcię. Byłaby zadowolona. Pewnie, że żal niezadanych pytań, odpowiedzi.
  • Narrator 10.02.2022
    To znakomite opowiadanie jeszcze bardziej mnie przekonuje, że nie należy dać się zaciągnąć do szpitala, tylko strzelić sobie w łeb (jak Hemingway).

    Szpital to takie miejsce, w którym sztucznie podtrzymują człowieka przy życiu, żeby tym dłużej mógł cierpieć.
  • Trzy Cztery 10.02.2022
    Narratorze, to straszna opinia, ale rzeczywiście - szpital kojarzy się źle.
  • Wrotycz 11.02.2022
    Przyznam, że wstrząsnęło. Chyba każdy boi się umierania, szczególnie w obcym miejscu.
    Ale przede wszystkim chcę, Trzy Cztery, wyrazić podziw dla przyjętej perspektywy. Mama wie wszystko. Totalny determinizm - to najbardziej mnie zmroziło.
    Nie tylko wie, ale wyznacza kolejne ruchy córki.
    Wiesz, taka apodyktyczność łagodzona faktem Jej odchodzenia.
    Dużo mi dał "Powiew lutowego powietrza."
    Szacun!
  • Trzy Cztery 11.02.2022
    Wrotycz, bardzo ciekawe spojrzenie, jak zazwyczaj. Dzięki!
  • Anonim 11.02.2022
    Bardzo dobre.
    Co tu więcej gadać...
    Pozdro.
  • Trzy Cztery 11.02.2022
    Cześć, Antoni. No to i ja pozdrawiam.
  • Ant 11.02.2022
    Smutne, gorzkie
  • Trzy Cztery 11.02.2022
    Ant, no tak. Miło zobaczyć Ciebie pod tekstem. Rzadko przybywasz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania