Powód.

Wyobraź sobie kładkę,

pomost z deski czy kawałka drzewa,

nie nadającego się do niczego więcej,

jak przerzucić je przez ramię i ruszyć.

Z lewej kosmos, droga mleczna

i galaktyki mniejsze niż paznokieć.

Z prawej lwy, jaszczurki i węże w jednym, zrzucają skóry, ukazują słońca

i one rażą cię w oczy, skwierczą na palcach.

 

A potem woda.

Woda sięgająca ramion, które wyciągasz

jak korek z wanny.

I czekasz.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Michael rok temu
    Za każdym razem jak ściągam kapturek to myślę o twoich gorących ustach wiesz?
  • Debil.
  • wikindzy rok temu
    słone paluszki, Cześć Kaśka.
  • wikindzy rok temu
    słone paluszki, Będzie nowy fajny dym, bo wróciłaś?
  • piliery rok temu
    To niełatwy tekst ale jest w nim gęstwa poezji.
  • sunburst rok temu
    O właśnie, napisałeś to o czym myślałem
  • Szalej. rok temu
    Dzięki
  • Michael rok temu
    Wyobraź sobie kładkę,
    taki stary, spróchniały pomost z deski,
    co już ledwo trzyma się kupy,
    bardziej nadaje się na opał niż na ratunek.
    Ale co tam, wrzucasz ją na ramię i ruszasz w wielką przygodę.

    Z lewej kosmos – Droga Mleczna, galaktyki jak okruszki,
    możesz je sobie pod butem rozetrzeć, jakbyś przypadkiem deptał po wszechświecie.
    Z prawej lwy, jaszczurki i węże w jednym,
    zrzucają skóry, jakby brały udział w konkursie na najlepszego strippera,
    a potem, nagle, bum! Rażą cię w oczy ich nagie słońca,
    aż palce skwierczą, jakbyś się smażył na żywca.

    A potem woda – tak, woda po pachy,
    nie ma ratunku, tylko mokre ciuchy i poczucie bezsensu,
    sięgasz rękami, jakbyś chciał odetkać wannę z resztek życia,
    i czekasz. Czekasz na co? Pewnie na to, żeby cię w końcu ktoś spuścił razem z wodą,
    bo cóż innego zostało, jak tylko zatonąć w tej kosmicznej kałuży.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania