Poprzednie częściPowrót do Kwitnących Krain
Pokaż listęUkryj listę

Powrót W Czasie Z Roku 2002 Do Lat 1993 I 1999 Jednocześnie

"Powrót W Czasie Z Roku 2002 Do Lat 1993 I 1999 Jednocześnie"

 

gatunek: sny/fantastyka/surrealizm/czas wolny/koleżeństwo/podróże

 

Centrum wilgotnego, subtropikalnego, plażowego miasta średniej wielkości u wybrzeży imprezowego kontynentu. Wiosna 2002.

 

Podróżnik Czasoprzestrzenny, w skrócie Podróżnik, miał trzydzieści cztery lata. Taki wiek ustawił sobie w swoim laboratorium czasu i przestrzeni. Zapadł w głęboką nostalgię.

 

— Gdzie się zapodziały tamte wszystkie, międzywymiarowe imprezy oraz podróże z artystami, artystkami, celebrytami oraz celebrytkami w historycznych lokalach i z legendarną muzyką w tle, a może raczej wszędzie wokół? Co się stało z tamtymi złotymi przebojami? Ach, gdyby tak można było cofnąć czas do tamtych lat. Hej, przecież stać mnie na to! W końcu mam wehikuł czasu i przestrzeni! No to więc zatem uderzam w kolejną niezwykłą, niezapomnianą podróż do jednych z najlepszych czasów w moim życiu! — rozmyślał Podróżnik i doszedł do wniosku, że po raz kolejny zaśpiewa, zatańczy i zagra z jednymi z najlepszych legend w czasoprzestrzeni, w której one egzystowały.

 

Wyszedł na rozległy, słoneczny trawnik pełny kwiatów. Na ręce miał małe urządzenie, podobne do zegarka elektronicznego. Włączył je, biegając po trawniku, czym wypłoszył ważki, komary, trzmiele, muchy, chrabąszcze oraz motyle, które uniosły się wysoko w powietrze, ponad drzewa, i odleciały gdzieś daleko, nie wiadomo gdzie. Tymczasem, biegający mężczyzna nagle zniknął.

 

Wkrótce zjawił się w innej czasoprzestrzeni. Większość rzeczy oraz miejsc wyglądała zupełnie inaczej. Bardziej prosto, poczciwie, naturalnie i staromodnie. Ogólnie lepiej. Wszędzie dookoła było znacznie więcej łąk, trawników, przeróżnej roślinności, czystego powietrza, przejrzystej wody, ciszy, spokoju, radości życia oraz otwartych przestrzeni.

 

Spacerował po dużym parku w centrum miasta. Nagle spotkał swoich czterech kolegów i pięć koleżanek, z którymi kilka lat wcześniej, czyli w czasach do których właśnie się cofnął, często chodził na spacery, jeździł na wycieczki oraz imprezował. Każde z nich było w tym samym wieku co on. Przywitał się z nimi. Wszyscy razem rozmawiali o życiu, śmiali się, snuli plany na przyszłość. Podróżnik zaproponował, aby przejść się po centrum i przedmieściach. Pozostali przyjęli tę propozycję z wielkim entuzjazmem. Cała dziesiątka poszła poszaleć wspólnie po oryginalnych ulicach przebojowego miasta.

 

Rzeczywistość była jakaś dziwna. Czas stał w miejscu. Bez przerwy trwał piękny, pogodny zachód słońca, a chmur było niewiele. Szczęśliwi ludzie Jednak nie zwracali na to uwagi. Nie liczyli czasu. Co więc robili? Zwiedzali kolejne okolice i imprezowali. Przespacerowali się po starówce. Minęli mały park z fontanną. Przeszli się wzdłuż oryginalnej i przebojowej ulicy, łączącej gwarne centrum z sielankowymi przedmieściami. Odwiedzili duży park na dalekich przedmieściach. Zaszli do niedużej, spokojnej dzielnicy, także mieszczącej się na przedmieściach, a składającej się z otoczonych ogrodami, wolnostojących domów jednorodzinnych. W każdej części miasta działo się dużo ciekawych oraz niezwykłych zjawisk i zdarzeń. Tam nigdy nie było nudno.

 

Grupka przyjaciół zatrzymała się na ulicy otoczonej willami z ogrodami. Podróżnik Czasoprzestrzenny wszedł do sklepu spożywczo-przemysłowego. Nawiązał dialog ze sprzedawczynią.

 

— Dzień dobry — przywitał się.

— Dzień dobry — usłyszał w odpowiedzi.

— Który mamy obecnie rok? Pytam, bo nie jestem pewien, czy to jawa, czy to sen.

— Tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty trzeci i tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty.

— Dwa lata na raz?

— Nooo tak.

— To dziwne. Nie mogę w to uwierzyć. Muszę sprawdzić w dwóch albo trzech czasopismach. No rzeczywiście. We wszystkich czasopismach jest napisane tak samo. Dwa lata jednocześnie, tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty trzeci i tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty. Czy te czasopisma są nowe? Aktualne?

— Tak. U nas są dostępne tylko najnowsze i aktualne czasopisma.

 

Mężczyzna wyszedł ze sklepu. Wraz z kolegami i koleżankami poszedł do wielkopowierzchniowego sklepu wielobranżowego, posiadającego trzy kondygnacje oraz stojącego przy centralnym placu miasta, otoczonym kamienicami, parkami, fontannami i antycznymi ruinami, takimi jak fragmenty murów obronnych oraz baszt. Dodatkowo, w pobliżu znajdowało się muzeum.

 

Na drugiej z trzech kondygnacji sklepu mieściło się stoisko z dekoracyjnymi, zabawnymi, barwnymi, w miarę realistycznymi makietami, tak małymi że bez problemu mieściły się w regałach i na komodach. Dużo z nich przedstawiało plaże, dżungle, ogrody oraz domy wakacyjne, z basenami lub bez. Obok lady sklepowej, przy ścianie, stała czasoprzestrzenna maszyna teleportująca, wyglądająca bardzo podobnie do przyczepy kempingowej. Grupka przyjaciół przyszła w pobliże stoiska. Na widok ekscytująco i olśniewająco wyglądających makiet, podskoczyła z zachwytu w górę, prawie aż do sufitu. Gdy wróciła już na podłogę, to wskoczyła do wnętrza urządzenia teleportującego, a wtedy nagle oraz niespodziewanie zniknęła. Następnie zjawiła się nad słoneczną, kwitnącą, niekończącą się łąką. Beztrosko fruwała pośród wesołych, uśmiechniętych, tańczących chmur, które często śmiały się i opowiadały sobie wzajemnie kawały oraz różne zabawne historyjki.

 

Na przykład o ślimakach, pełzających po słonecznych polach i od czasu do czasu mówiących coś różnymi, zabawnymi głosami. Jednego razu, posiadające piękne muszle stworki odwiedziły magiczne ogrody, a tam natrafiły na staw, pełny ryb, żab, traszek oraz kijanek. Na ich widok, ślimaki schowały się w swoich muszelkach i udawały, że są kamieniami.

 

Tymczasem na podniebnych, wesołych, beztroskich obłokach bujały się zastępy, legiony, czy też tłumy złotych oraz srebrnych, świecących gwiazd, podczas gdy słońce i księżyc postanowiły trochę pokąpać się w powietrznej mgle otaczającej chmury, przypominając sobie o tym, jak kilka albo kilkanaście epok wcześniej pływały między wyspami wraz z żarłaczami oraz krokodylami, a potem bujały się na lianach z wyjcami, po czym relaksowały się w drewnianych domkach na gigantycznych figowcach, w towarzystwie tukanów, flamingów, pelikanów, papug i ibisów.

 

— Co możemy tu robić, świeżo po powrocie do alternatywnej, starszej, lepszej czasoprzestrzeni, który właśnie miał miejsce? — spytali Podróżnika pozostali uczestnicy tej niezwykłej, międzywymiarowej podróży.

— Mam oryginalny i przebojowy pomysł. Zbudujmy baśniowe, fantazyjne, nostalgiczne miasto przy którejś z wielkich, malowniczych, subtropikalnych plaż. Będzie ono miało dziesiątki dzielnic, a każda w innym stylu. Włoski, francuski, hiszpański, grecki, afrykański, polinezyjski, karaibski, plażowy, renesansowy, dwudziestowieczny, wiejski, małomiasteczkowy, wielkomiejski. Kto czego sobie tylko zażyczy. Każdy człowiek, tak bardzo pozytywnie zakręcony jak my, znajdzie tu coś dla siebie oraz nigdy, nigdy, nigdy nie będzie się tu nudził! — planował podekscytowany i uradowany Podróżnik Czasoprzestrzenny.

— Genialny pomysł! Ty to masz łeb genialny jak doskonale wyposażony sklep! — stwierdził jeden z kolegów.

— Co powiecie na inauguracyjną imprezę na plaży, która dodałaby nam mnóstwo gwiezdnych pomysłów, ochoty oraz siły, aby zbudować międzygalaktyczną dzielnicę, pełną willi z ogrodami i basenami, ciągnącą się przez malowniczy krajobraz od wzgórz aż do plaży, oraz mającą być domem dla konstelacji jednych z najlepszych mistrzów i mistrzyń sztuki oraz kultury w całym wszechświecie, czyli dla nas i dla wielu innych? — zaproponował Podróżnik.

— Myślę, że to byłoby właśnie to! — uznała jedna z koleżanek.

— Oooooh yeeeeah! — radośnie krzyknęli wszyscy równocześnie, a następnie spośród wędrujących po niebie obłoków zeszli wesołym krokiem po złoto-srebrnych schodach w stronę zawieszonej pod nimi planety, a dokładniej w kierunku beżowej plaży, oddzielającej zielono-limonkowo-beżowo-pomarańczowo-brązowe kontynenty od niebieskich oceanów.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Opowiadanie, które zostało zainspirowane kilkoma snami.
  • dziadek grafoman dwa lata temu
    Cofnij jeszcze ten zegarek o 15 lat a ja przyjdę do Was gitarą i dziewczyną o której jeszcze czasem myślę.
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Inspirujący, nostalgiczny i odlotowy komentarz.
    Dziękuję i pozdrawiam ? ? ✌️
  • rozwiazanie dwa lata temu
    Podoba mi się pomysł połączenia 1993 roku i 1999 jednocześnie:))
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Ten motyw był zapożyczony ze snu, który miałem kilka dni przed wstawieniem opowiadania.
    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • słone paluszki dwa lata temu
    O, nie znowu ślimaki! xd
    Połączenie różnych lat w jeden czasowłącznik bardzo mnie zaskoczył, zadziwił i ożywił.
    Najbardziej jednak zadziwił. Nikt na ten pomysł chyba nie wpadł, więc jesteś Autorze Pionierem.
    I wogle masz takie pomysły, że Hollywood może się schować :))))) Wspaniałe opowiadanie!

    Dziękuję za życzenia na pitololo i również Tobie, Piotrku, życzę spokojnych Świąt ?
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Oryginalny i przebojowy komentarz w gwiazdorskim stylu. Jestem pozytywnie zaskoczony stwierdzeniem, że jestem pionierem.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania