Powstanie szkarłatnego smoka - Efekt przemiany - rozdział 3- cz. 2

Lajxerg pokazał mi pokój, który od teraz miał być wyłącznie mój. Był o wiele większy od poprzedniego ciasnego pomieszczenia, w którym była tylko zapełniona po brzegi szafa i duże łoże. Teraz pokój rozświetlały wpadające przez dwa okna oba księżyce. Łóżko było tej samej wielkości co tamte i z pewnością zmieściły by się na nim przynajmniej trzy osoby. Po obu stronach były nocne szafki. W pomieszczeniu było jeszcze biurko, szafa oraz lampka nocna. Wszystkie półki były jeszcze puste, ale mimo wszystko ten jasno-niebieski pokój był przytulny i miał cudowny widok. Jeden na oddalone o niecałe dwa kilometry jezioro, a drugie okno ukazywało piękno wieczornego miasta. Dom stał na odizolowanym wzniesieniu, więc mogłam idealnie obserwować z pokoju tętniącą życiem okolicę.

 

Noc zapowiadała się długa, a z każdą chwilą spędzoną na próbie zaśnięcia, moje ciało stawało się coraz gorętsze. Nie myślałam już o niczym innym jak o wodzie. Czułam płomień rozpalający mnie od środka. Ból towarzyszył pragnieniu lodowatej wody. Wstałam i przez długą chwilę wpatrywałam się w martwe jezioro zza okna. Później prowadzona przez te nie do powstrzymania pragnienie wyskoczyłam przez nie i powolnym krokiem zbliżałam się do sadzawki. Moim ciałem całkowicie zawładnęła żądza wody. Nie potrafiłam racjonalnie myśleć. W ogóle nie wiedziałam co się ze mną dzieje, jakby coś mnie opętało. Stanęłam nad wyższym brzegiem i pchana przez instynkt wskoczyłam w otchłań zatrzymanego w czasie jeziora.

 

Obudziłam się w pokoju. Nie mogłam sobie przypomnieć tego co zdarzyło się po zanurkowaniu. Pamiętałam tylko syk wody, która zamieniła się w parę wodną po zetknięciu z moim ciałem. Musiałam być naprawdę gorąca, ale nie pamiętałam abym wróciła do domu. Więc dlaczego jestem w pokoju? Czyżbym wróciła przez sen?

 

Moje rozmyślenia przerwały pukania do drzwi. W wejściu ukazała się postać Lajxerga.

 

- Obudziłem cię?

- Nie. Miałam właśnie się ubrać.

- To dobrze. Chciałem cię tylko zawołać na śniadanie. Przyjemnie by było gdybyś z nami zjadła.

- Dziękuję zaraz przyjdę.

- Będziemy czekać.

- Poczekaj!

- Tak?- zaciekawiony spojrzał na moją drobną postać ubraną w za dużą koszulkę któregoś z nich

- A Leny… czy on wczoraj wrócił?

- Tak ale bardzo późno. A coś się stało? Boli cię gdzieś?- odruchowo przyłożył mi rękę do czoła, by sprawdzić czy nie mam gorączki.

- Nie. Po prostu się martwiłam. Wieczorem jest niebezpiecznie.

- Ty powinnaś wiedzieć o tym najlepiej.- roześmiał się

- Nie żartuj sobie z tego!- odfuknęłam, ale zaraz poszłam w jego ślady.

- Przepraszam, ale jeśli chodzi o kogoś z nas to nie ma się czego bać. Damy radę każdemu kto stanie nam na drodze. Nawet Zikowi.- przechwalał się podwijając rękawy.

- Powiedział wam?

- Tak... Możesz mi powiedzieć skąd pochodzisz?- ponownie zlustrował mnie z niezwykłą dokładnością, a ja się zaczerwieniłam

- Z Ziemi.- odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu.

- Jak tam jest?- zapytał z szczerą ciekawością i usiadł koło mnie.

- Tam nie ma czegoś takiego jak magia, czy potwory. Tam są tylko ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia. Nic specjalnego, ale kochałam krajobrazy jakie tam są i osoby które mnie otaczały, teraz wydaje mi się, że nawet ci którzy robili wszystko, by tylko uprzykrzyć mi życie nie byli tacy źli w porównaniu z tą sytuacją. Robi mi się smutno, gdy pomyślę, że nigdy ich już nie zobaczę.

- Jeśli taka jest prawda to powinnaś o nich zapomnieć i skupić się na tym co masz teraz.- podszedł z ciemniejącym wzrokiem.- Lubię jak się uśmiechasz. Chciałbym byś robiła to bez przerwy. Chciałbym…- swoją dłoń przystawił mi do policzka- Chciałbym być powodem tego uśmiechu. Chronić go bez przerwy…

- Nie wiem co powiedzieć.- byłam zmieszana i cofnęłam się o krok.

- Proszę zgódź się być moją dziewczyną.

- Jeszcze nigdy z nikim nie chodziłam...

- Nie będę cię zmuszał, ale dlaczego nie mógłbym być tym pierwszym?- chwycił mnie za nadgarstek i popchnął lekko pod ścianę.- Sprawię, że będziesz najszczęśliwszą osobą na świecie!- pochylił się niebezpiecznie blisko. Jego oczy mnie hipnotyzowały.

- Ja nie...

- Tati… spójrz mi w oczy. Zgódź się… Nie pożałujesz tego…- wyszeptał mi do ucha, po czym odchylił się na tyle bym mogła utonąć w jego zielonych tęczówkach.- Bądź moja.- przesunął wierzchem dłoni po policzku i ucałował pasmo czerwono-rudych włosów.

- Dobrze- powiedziałam cicho i niepewnie, ujęta tą chwilą.

- Naprawdę?!- uradowany chwycił obie moje dłonie.

- Tak. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś.- szczerze powiedziałam, ale jednocześnie nie mogłam odeprzeć pokusę analizowania jego zachowania. Coś było nie tak...

- Nie dziękuj! A tak poza tym pięknie wyglądasz w mojej koszulce.- wziął kosmyk włosów, który uciekł spod ciasno związanych włosów i założył mi go za ucho- Poczekam na ciebie w kuchni i po śniadaniu pójdziemy na zakupy. Przyda ci się wiele rzeczy, których nie mamy… i musisz czymś zająć te puste półki.- roześmiał się.

- Dobrze.- ledwo zdołałam odpowiedzieć, a on złożył mi pocałunek na policzku. Moje ciało pochłonęło przyjemnie ciepło bijące od chłopaka, a na policzkach wyskoczyły upiorne wypieki.

- Więc do zobaczenia księżniczko.

 

Nie byłam w stanie nawet się z nim spierać by mnie tak nie nazywał. Parsknął śmiechem i zamknął drzwi, a ja bezsilna opadłam na podłogę. „Ma mnie”- pomyślałam. W końcu podniosłam się wzięłam sukienkę i udałam się do łazienki.

 

Tak jak obiecał po śniadaniu udaliśmy się na zakupy. Kupiłam kilka par ubrań, buty i wszystko inne co było mi potrzebne. Każdy jego dotyk sprawiał, że zachowywałam się niespokojnie. Śmiał się z tego, ale naszczecie nie uraziłam go moimi odruchami. Gdy wróciliśmy pomogłam Jo przyrządzić obiad. Miałam ochotę nauczyć się od niego gotować, a przy tym uciec przed chłopakiem, co najwyraźniej się nie udało, bo ciągle czułam na sobie jego przenikliwy wzrok. Przez parę dni obserwowałam ruchy Jo, a potem sama zaczęłam przygotowywać posiłki pod jego bacznym okiem. I tak minęło kilka tygodni. Przystosowałam się do prowadzonego tutaj trybu życia. Śmiałam się i świetnie spędzałam czas z dwójką chłopaków, a na osobności zbliżałam się do Lajxerga. Leny wolał się ode mnie trzymać z daleka. Z początku próbowałam temu jakoś zaradzić, ale z czasem uszanowałam jego decyzję. Minęły w końcu dwa miesiące. W ciągu tych dni szkoliłam swoje moce. Starałam się zapanować nad tym co zostało mi dane. Raz Lajxerg zaoferował mi swoją pomoc, ale niechcący został przeze mnie ranny. Od tamtej pory ćwiczyłam sama. Daleko od domu, od jakiegokolwiek stworzenia, na jakiejś rozległej polanie otoczonej zewsząd lasami. Nikomu o niej nie powiedziałam. To była moja tajemnica. Nikt nie wiedział kiedy i gdzie wychodziłam. Źle się z tym czułam, ale sądziłam, że tak będzie najlepiej. Nikt tu się nie dowie o moim istnieniu i nikomu nie stanie się krzywda. Otaczająca mnie tam samotność była dla mnie bardzo kojąca.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Pan Nikt 26.01.2016
    I znowu to samo! Dziewczyno zdecyduje się ;) Albo chcesz by twoją bohaterkę rozchwytywano na prawo i lewo, albo traktowano jak zagrożenie ( ta drugą opcja lepsza). Nie staraj się uchwycić dwóch srok za ogon bo to nie wyjdzie. I przystań twożyć cukierkowych relacji między bohaterami, słodycze szkodzą nie tylko zdrowiu ;)

    Sorki, że się czepiam, ale robię to dla twojego dobra. Masz fajny pomysł, tylko te przedłożone sceny psują całą atmosferę. Niech siedzą ją żywcem. Pozwul im na to.
  • Tati 27.01.2016
    Ej im więcej wytykasz mi błędów tym więcej się uczę ;) nie przejmuj się tym :) dobrze znoszę krytykę =D
  • Pan Nikt 27.01.2016
    To spoko, bo jak zacznę to lece po bandzie XD
  • Kiichigo 28.01.2016
    Dobra, pogubiłam się, najpierw MC była silna i twarda, a teraz znowu staje się uległa i decyduje się być z kimś kogo ledwo zna? Niby miało się skupić na ukazaniu postaci, ale moim zdaniem średnio to wychodzi, przynajmniej w przypadku Tatiany. Pewnie próbujesz powoli ukazywać prawdziwe oblicza wszystkich postaci, ale bardziej niż tajemnicze i zaskakujące jest to bardziej mylące, w każdym razie jak dla mnie. I zmieniam zdanie, faktycznie pachnie melodramatem...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania