Powstanie szkarłatnego smoka - Efekt przemiany - rozdział 4
Dzisiejszy dzień niczym się nie wyróżniał, a w nocy nie mogłam zasnąć. Na niebie iskrzyło miliard gwiazd, które bladły przy blasku dwóch księżyców. Było duszno, więc w odruchu podeszłam do okna i otworzyłam je. Wtedy usłyszałam jak ktoś zamyka drzwi. Jakiś cień przeleciał pomiędzy drzewami i zniknął z pola widzenia. Bez namysłu wyskoczyłam przez okno i ruszyłam za rozpoznaną osobą. Był to Leny. Chęć pójścia za nim była tak wielka, że po chwili dogoniłam przyjaciela. Udał się on w stronę cmentarza. Podeszłam do niego bliżej, by przyjrzeć się nagrobkowi.
- Czego chcesz?!- odparł opryskliwie.
- Ja… nic. Zauważyłam, że wychodzisz i…
- To nie powód, by mnie śledzić!- powiedział przerywając mi. Roześmiałam się.
- Jak to nie?- zmieniłam całkowicie nastawienie.- Bądźmy oboje szczerzy. Nie to żebym się tobą interesowała, ale intryguje mnie powód… Dlaczego mnie nienawidzisz?- spytałam prostując się i patrząc na klęczącego chłopaka z góry. Westchnął i podniósł wzrok.
- Tu pochowana jest moja matka.- wskazał skinieniem na grób- Zabił ją użytkownik smoczej mocy… Zabił ją Zik.- popatrzył na mnie oczami wypełnionymi bólem.
- To wszystko wyjaśnia… Więc nienawidzisz mnie bo jestem jak on… Mam tą samą moc, która załatwiła twoją matkę. Do tego sprowadziłam go z powrotem… masz wiele powodów do nienawiści.- popatrzyłam na niego pustym wzrokiem przechylając lekko głową.
- Jesteś czystym złem… I ja to wiem…- wstał i przed minięciem mnie położył mi dłoń na ramieniu- Znam takich jak ty bardzo dobrze. Lepiej byłoby cię zabić przed przemianą…
- Co za wzruszające wyznanie.- powiedział Zik przysłuchując się naszej rozmowie i siedząc oparty o nagrobek.
- Zik!- krzyknął zdziwiony.
- Hmm… zabiłem tak wielu, że nawet jej nie kojarzę.
- Dupku zabiłeś ją na moich oczach, śmiejąc się mi w twarz!- wściekły zacisnął pięści.
- Wróciłem po ciebie kochanie.- zwrócił się do mnie- Widzę, że w końcu ukończyłaś przemianę.
- Można tak powiedzieć- odrzekłam bez emocji.
- Więc jak oceniasz swoich wrogów?- nie był w stanie ukryć swojego pewnego i triumfalnego uśmiechu.
Roześmiałam się i zgięłam w pół. Gdy się uspokoiłam wzięłam głęboki wdech, a moje rude włosy zniknęły spod koka, a za ich miejsce pojawiły się o wiele dłuższe czarne pasma, które w trakcie przemiany rozsypały się na plecy. Wyprostowałam się a oczy które dotąd były żywe i pełne blasku mieniły się teraz ciemnym bordowym, mrocznym i pełnym żądzy połyskiem. Spojrzałam na zaskoczonego chłopaka z pogardą. Jednym skokiem połączonym z akrobatycznym obrotem skoczyłam na kryptę tuż za Zikiem.
- Słodcy, ale z każdym dniem bardziej nudziło mnie udawanie porządnej dziewczynki. Nie mogłam się doczekać, aż coś w końcu zacznie się dziać.- odparłam niczym urażona i opryskliwa dziewczynka
- Przepraszam, ale musiałem upewnić się, czy przejęłaś nad nią kontrolę… Jesteś naprawdę dobrą aktorką Terra.
- Co tu się do kurwy nędzy wyprawia?!- Leny otrząsnął się z szoku, skupiając moją uwagę.
- Co?- spytałam pobłażliwie- Sam powiedziałeś, że wiesz o mnie więcej niż inni… Powinieneś skapnąć się, że coś jest nie tak.- zeszłam na dół i zbliżyłam się do niego. - Jesteś roztropniejszy od tamtych, ale to cię nie uratuje... Jestem przecież czystym złem...
- Więc zamierzasz mnie teraz zabić?- Bawiła mnie ta jego pewność siebie. Roześmiałam się.
- Zabić? Hmmm... zwykłe przekucie cię mieczem jest nudne...- rozmyślając krążyłam kółka na torsie sztywnie stojącego chłopaka, pełnego dumy, która nie pozwalała mu zwiać.- Chyba mam lepszy pomysł...- Palcem wyszukałam miejsca szybko bijącego serca- A jednak się boisz...- uradowana z tego faktu oblizałam się jak jakieś głodne zwierze.
Nakreśliłam pazurem krzyżyk, który wypalił się w koszulce. Nadgryzłam także naskórek na palcu wskazującym i z podpaloną ręką wbiłam się w pierś chłopaka. Jęczał z bólu niewyobrażalnie, a ja cieszyłam się wysłuchując tych wrzasków pięknej melodii... W końcu wyciągnęłam dłoń, pozostawiając sklepioną bliznę tworzącą okrąg z okiem smoka, taki sam jak na moich plecach. Zlizałam spływającą krew z moich palców.
- Idziemy?- spytałam by przerwać ciszę.
- Na pewno nie chcesz go zabić?
- Może się jeszcze przydać... Póki co niech żyje jak sobie tam chce.

Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania