Powstanie szkarłatnego smoka - Efekt przemiany - rozdział 7
Zmieniłam ubranie na coś wygodniejszego, czyli zwykłą czarną koszulkę, która ledwo zasłaniała mi pośladki i rzuciłam się z powrotem na łóżko. Nie minęła nawet chwilka, a usłyszałam lekki trzask drzwi, a po chwili nieproszony gość zaczął hałasować garnczkami. Niechętnie podniosłam się z wygodnego wyrka i ruszyłam w stronę dochodzących odgłosów. Przystanęłam w progu próbując przypomnieć sobie imię chłopaka, który z mojej kuchni zrobił sobie prywatną stołówkę. Nie zastanawiając się jednak zbyt długo usiadłam na krześle.
- Głodna? – Szybko obejrzał się za siebie i wrócił do rozbijania jajek o brzeg patelni.
- Nie. Przed chwilą jadłam – Oblizałam swoje lekko opuchnięte usta na samo wspomnienie i przyjrzałam się jego plecom z łobuzerskim spojrzeniem.
- Twoja strata. Jestem naprawdę świetnym kucharzem.
Coś mnie korciło, żeby do niego podejść, by sprawić aby był mi uległy. Ta jego miłość do tego bachora była tak słodka, że aż mnie mdliło. Bezszelestnie podeszłam do niego. Ogień w palniku zaczął tańczyć, aż całkiem zgasł. Chłopak spróbował odpalić go jeszcze raz, ale nic to nie dało.
- Masz coś z… – Obrócił się do mnie, ale nikogo tam już nie było.
Przygwoździłam go do najbliższej ściany i wbiłam się w jego usta. Całowałam go władczo, a jedną dłoń położyłam na jego szybko opadającej piersi. Uśmiechnęłam się mimowolnie, nie zaprzestając swojej czynności. Dłoń zsuwałam powoli, coraz to niżej, póki nie napotkała ona spodni. Chłopak odsunął moją dłoń w momencie, gdy udało mi się odpiąć guzik.
- Dość… - powiedział ledwo dysząc z mętnym, zrozpaczonym spojrzeniem.
- Na pewno? Twój koleżka mówi inaczej. Jestem świetną kochanką. – powiedziałam i wolną ręką przeniosłam jego dłoń na mój pośladek, przybliżając się do niego.
- Terra! Dość! – Próbował wyrwać dłoń, ale trzymałam ją pewnie.
- A gdybym była teraz Tatianą? – Schowałam triumfalny uśmiech pod spuszczoną głową i zmieniłam swój ton na taki, jakby była tu zamiast mnie, właśnie ona. – Kert… ja… nie mogę… Boję się…!- Podniosłam szybko wzrok i powołałam się na najlepsze aktorstwo, jakie jestem w stanie z siebie wykrztusić. – Nie jestem w stanie z nią walczyć. Jest zbyt silna… Proszę cię pomóż mi!- Upadłam na kolana i schowałam twarz w dłoniach.
- Tati to ty? – Przejechał mi dłonią po skroni. Schowałam swój uśmiech i kontynuowałam swoją grę, patrząc mu prosto w oczy.
- Boję się! – Rzuciłam się na jego pierś, wytrącając go z równowagi.
Spojrzałam mu głęboko w oczy, a potem wtuliłam się w niego. Pogładził mnie po plecach. Podniosłam na niego wzrok.
- Tati… ja nigdy cię nie zostawię. – Jego oczy były tak poważne, że już nie byłam w stanie wytrzymać.
Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Nie sądziłam, że uda mi się go owinąć wokół palca z taką łatwością. Zrzucił mnie z siebie, ani trochę nie próbując być delikatny. Uderzyłam w coś, ale nawet tego nie poczułam, bo śmiałam się bez opamiętania. Uciszyłam się, dopiero gdy ujrzałam parę nienawistnych oczu.
- Coś taki poważny? – Otarłam zabłąkaną łzę.
- Jesteś bezduszna. – Pozbierał się z ziemi, na której nadal siedziałam.
- Ja?- udałam zdziwioną, ale od razu odpuściłam. – Ona już nie wróci. – dodałam pewna swoich słów.
- Wierzę w nią i wiem, że nie podda się.
Podniosłam z ziemi swój tyłek i ponownie do niego podeszłam, jednym ruchem zsuwając jego spodnie w dół. Chwyciłam pewnie za jego przyrodzenie i złożyłam pojedynczy pocałunek oraz jeszcze jeden, gdy usłyszałam cichutki jęk.
- Do tego to my jeszcze wrócimy. – rzekłam triumfalnie i odeszłam pozostawiając go samego w kuchni.

Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania