Poyela-dziewczyna której wszędzie było pełno
Była sobie dziewczyna, której życie nigdy nie było łatwe. Los stawiał przed nią kłody, przewracał je pod jej stopami, czasem nawet zabierał to, co kochała najbardziej.
A jednak ona nie przestawała pomagać innym.
Mówiła, że dobro jest jak bumerang. Wraca, nawet jeśli nie od razu.
Kochała muzykę w taki sposób, w jaki inni kochają powietrze.
Potrzebowała jej, by oddychać.
Gdy śpiewała, głos niósł się po pokoju,że nawet sasiedzi podrygiwali
Nie śpiewała dla tłumów , śpiewała dla świata.
A świat, nawet jeśli milczał, słuchał jej bardzo uważnie.
W jej małym mieszkaniu wszędzie stały rośliny. Miała talent do przywracania życia nawet tym, które inni uznali za stracone. „One tak jak ludzie potrzebują tylko ciepła i czasu” — mówiła z uśmiechem.
A gdy pracowała wśród swoich liściastych przyjaciół, jej dłonie drżały lekko od emocji.
W każdej sadzonce widziała coś pięknego, coś kruchego, coś wartego troski.
Miała w sobie energię, którą trudno było opisać.
Było jej pełno w pomieszczeniach, w rozmowach, w sercach ludzi.
Kto ją raz spotkał, tego już nigdy nie opuszczała. Nawet jeśli życie sprawiło, że musiała iść dalej.
Nawet jeśli została sama , bo tak jej było pisane.
Kochała całym sercem.
Nawet wtedy, gdy nikt nie potrafił odwzajemnić tego tak mocno jak ona. Ale nigdy nie przestawała wierzyć, że serce, które daje tak dużo, nigdy naprawdę nie jest samotne.
I choć czasem płakała po cichu, w jej śmiechu było słońce.
Czasami była jak żołnierz na musztrze.
Twarda, wyprostowana, z zaciśniętymi zębami, choć w środku wszystko w niej drżało.
Nikt nawet nie podejrzewał, ile wysiłku kosztuje ją każdy krok.
Pomagała słabszym,starała się.
Jakby miała w sobie jakieś niewidzialne prawo, które kazało jej ratować innych, nawet gdy sama ledwo się podnosiła.
Bywało, że wracała do domu tak zmęczona, że siadała na podłodze i już nie miała siły wstać.
Ale następnego dnia znów stawała równo, jak na komendę, i znowu była tarczą dla tych, którzy jej potrzebowali.
Nikt nie widział, że czasem jej serce pękało po cichu, jak szkło w ciemności.
Nikt nie wiedział, że jej własne łzy spadały na ziemię tylko wtedy, gdy nikt nie patrzył.
Była zbudowana ze zbyt dużej odpowiedzialności, zbyt dużej odwagi, zbyt dużego serca.
A jednocześnie
kiedy ktoś naprawdę spojrzał na nią uważnie,
można było zobaczyć, że ta cała siła była jednocześnie jej największą ssłabością.
Wtedy powracała do swojego zamknietego świata,do roslin do muzyki i do pisania.
Tylko po to by zregenerowac kolejne siły ,aby moc niesc światło dalej ,bo wtedy czuła się spełniona.
Jakby cały czas wypełniała misje.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania