Poza sobą - Drabble
Nie chciałam być sobą. Krytyka targała moje poczucie wartości, które potem wisiało na wieszaku życia i zakurzone czekało, aż je założę. A ja oblewałam je farbą beznadziei, zamiast malować nią ściany wrogów. Życiorys mój był strzępem szarych puzzli, sklejonych klejem z braku chęci do życia. Z okien myśli usunęłam osadzoną nadzieję i uchyliłam je dla nowych, czarnych scenariuszy.
Chciałam uszyć maskę, w której wszyscy by mnie doceniali. Oddychałam jedynie pustką i ukrywałam tożsamość charakteru, aż w końcu wyplułam swoją duszę. Mała mgła jak ubranie opadła koło mnie. Była poza mną. A ja leżałam. Martwa. Pierwszy raz nie usłyszałam żadnej krytyki.
Komentarze (13)
Ato są moje ukochane drabble z tego konkursu i właśnie na nie głosowałem trzema punktami, uzasadniając typ w ten sposób: "Dynamiczny opis statycznego stanu. Wyważony balans między prozą poetycką a prozą z pozornie wyraźnym akcentem na tę pierwszą. Bardzo prawdziwe emocjonalnie". Farba beznadziei, którą należy malować ściany wrogów to dla mnie cudo. Tutaj narratorka nie umiała tego zrobić, szkoda. Ale wtedy nie byłoby takich ślicznych drabbli. Naprawdę zakochałem się w nich. Szkoda, że nie wygrały, ale były blisko, bo czwarte miejsce. Teraz, kiedy czytam po raz kolejny, widzę zwroty, które trącają o patos, ale jest to wszystko jakoś tak sprytnie, tak inteligentnie i z takim wyczuciem poukładane, poprzetykane, że ten patos służy jakości zamiast ją gasić. I to uchylenie nadziei dla czarnych scenariuszy. Nie mogły się te cudne drabble inaczej zakończyć, bo można wszystko człowiekowi odebrać i przeżyje nawet kilka dni. Ale bez nadziei nie przeżyje nawet chwili. Piękna robota Aniu. Piękna.
Mi się podobało twoje drabble i nie miałeś ostatniego miejsca, bo były osoby, które w ogóle nie otrzymały punktów;) Pozdrawiam:)
Pozdrawiam.
"Chciałam uszyć maskę, w której wszyscy by mnie doceniali. Oddychałam jedynie pustką i ukrywałam tożsamość charakteru, aż w końcu wyplułam swoją duszę."
Nie mogła narratorka posłużyć się czymś w pełni własnym, bo to "własne" miała stłumione, zgaszone. Posłużyła się tym, co na zwykłych zjadaczach chleba robi wrażenie. To jest, przypuszczam intuicyjny, balans formy i treści. Poza tym wymóg "czegoś zwykłego" to wymóg mocno subiektywny, nieprecyzyjny. A może poza oceną jakaś refleksja?
Refleksja?
Niska samoocena powodowała cierpienie, bohaterka winiła za to swoją duszę, widocznie wrażliwą. Chciała pozbyć się słabości. Czy jej się udało? Chyba tak, skoro ''mała mgła'' leżała obok. Jakby tylko śmierć mogła wyzwolić od byle jakiego życia.
Zgadzam się, że nadmiar nie zawsze jest dobry. Ale akurat, że coś kipi w tekście, nawet patos, to dobrze. W tym konkretnym przypadku. Bo poukładać komponenty formalnie negatywne (patos) tak, aby ułożyły się w stonowaną pozytywną mowę duszy choćby jednego odbiorcy to niezwykła sztuka. A tak się ułożyły. Po przeczytaniu tych drabbli postanowiłem jeden dzień w tygodniu nie widzieć niedociągnięć w ludzkich działaniach, o ile te niedociągnięcia nie godzą w godność, zdrowie lub życie człowieka albo o ile nie są związane z jakością wykonywanego zawodu. I zauważyłem, że wchodzi mi to w nawyk. Jeżeli ktoś coś robi dla przyjemności, przestaję to coś oceniać; tym samym wzmacnia się zainteresowanie emocjonalną i intelektualną drogą człowieka. I zauważyłem, że wróciło coś, czego już nie miałem od lat. Zasypiam i budzę się z uśmiechem. Dzięki tym konkretnym drabblom. Może i kipiąca patosem, ale magia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania