Poprzednie częściPoza zasięgiem - prolog

Poza zasięgiem - Nikolai

Nikołaj Sokolov nie szukał odkupienia. Chciał tylko zniknąć – cicho, skutecznie, bez śladu. Góry były do tego stworzone, a las pochłaniał ludzi szybciej niż ziemia. RedRiver leżało dokładnie tam, gdzie kończyła się mapa i zaczynały się opowieści szeptane przy ogniskach – te, których nikt nie kończył.

Przyjechał tu pięć lat temu z jedną torbą i kilkoma wspomnieniami, o których wolałby zapomnieć. W miasteczku nikt nie pytał. To było najcenniejsze, co RedRiver mogło zaoferować – obojętność. Miejscowi mieli swoje tajemnice, nie potrzebowali cudzych. Uśmiechali się rzadko. RedRiver było białe. Zimą przestawało istnieć w oczach satelitów, a latem było spowite mgłą. Nikt tu nie mówił zbyt wiele. Milczenie było walutą, a tajemnice – jedynym towarem luksusowym.

Nikolai żył na skraju, dosłownie i metaforycznie. Stary, dwupiętrowy dom, który wyglądał, jakby i tak nie chciał nikogo wpuszczać.

Nie pił codziennie. Tylko wtedy, kiedy śnił. A śnił niemal każdej nocy. Był dużym mężczyzną – z rodzaju, którego nie da się przegapić. Nie próbował się ukrywać. Jego obecność była jak zima – nie trzeba było jej widzieć, by ją czuć. Dzieci schodziły mu z drogi, a dorośli mówili „dzień dobry” z takim tonem, jakby to było ostrzeżenie.

Nie był zły. Przynajmniej nie z wyboru. Często zaglądał do "Video View”, jedynej wypożyczalni w miasteczku, która przetrwała, bo ludzie w RedRiver bali się internetu bardziej niż śmierci. Czasem wypożyczał stare filmy historyczne, czasem nie wypożyczał nic, tylko patrzył na półki, jakby chciał znaleźć coś, co już dawno przestało istnieć. Dziewczyna za ladą – Lena – nie zadawała pytań. Może była zbyt młoda, żeby rozumieć, albo zbyt przerażona, żeby próbować.

Teraz stał w salonie, tuż obok świeżo rozpalonego komina. Zerkał na kufer. Wiedział, że jest pusty. Wódka skończyła się dwa dni temu – celowo jej nie uzupełnił. Spojrzał przez okno na białą, niemą pustkę, która oplatała RedRiver. Nie mógł ich powitać pijany. Nie dzisiaj. Śnieg tłumił dźwięki, ale nie aż tak, by nie usłyszeć silnika.

Nikolai odsunął się od kominka, nie spiesząc się. Cicho przeklął pod nosem, bo przez chwilę naprawdę rozważał, czy nie skoczyć po nową butelkę. Ale już było za późno — dźwięk się zbliżał.

Auto.

Podszedł do okna. Przez gęste firanki opadających płatków śniegu zobaczył reflektory. Powoli wjeżdżali na podwórze. Zabrali się z głównej drogi — co oznaczało, że trafili tu celowo.

Wysiadali po kolei. Zimno od razu owinęło się wokół nich jak drut kolczasty.

Pierwszy — blondyn z twarzą z okładki. Amerykanin. Rozglądał się uważnie, jakby widział śnieg pierwszy raz w życiu. Ten typ… Carter, jeśli dobrze pamiętał. Chłopak z bogatej rodziny, w której nie podnosi się głosu przy kolacji.

Drugi wyskoczył z auta, nie zamykając drzwi. Włoch. Krótkie, ciemne włosy, zarost jak z reklamy maszynek do golenia. Szarmancki nawet w tej temperaturze. Zapalił papierosa jednym ruchem, jakby robił to nie po raz setny, a tysięczny. Morietti. Gdyby śmierć miała uśmiech, wyglądałby tak.

Trzeci — miał chłodne spojrzenie i sposób mówienia, który brzmiał bardziej jak analiza niż rozmowa. Słuchał uważnie, nie dlatego że był cichy, ale dlatego że wiedział, że wiedza zawsze zaczyna się od milczenia. Weber. Naukowiec. Niewiadomym jest dlaczego trzymał się z tymi idiotami.

I na końcu… Alexei.

Nikołaj długo na niego nie patrzył. Wystarczyło jedno spojrzenie. Wysoki, nieco zgarbiony, jakby ciężar świata już mu siadł na barkach. Oczy jasne, czujne, za ostre jak na jego wiek. Zatrzymał się przy bagażniku i przez moment tylko stał – nieruchomo, z rękami w kieszeniach.

Nikołaj poczuł znajome ukłucie gdzieś między żebrami. Nie był pewien, czy to żal, czy lęk.

Odsunął się od okna.

— No to zaczynamy — mruknął do siebie.

Zamiast sięgnąć po butelkę, założył płaszcz. Kadetów trzeba było przyjąć jak żołnierzy. Nawet jeśli nie mieli jeszcze pojęcia, że nie przyjechali na szkolenie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • jesień2018 7 miesięcy temu
    Intrygujące zakończenie! To samo miasteczko - czy to ta sama historia?
  • jesień2018 7 miesięcy temu
    A, już widzę - ta sama historia, różni bohaterowie:)
  • naćpana żelkami 7 miesięcy temu
    jesień2018 Tak, bohaterów jest sporo, ale mam nadzieję, że nie będą przytłaczać. Czasem lubię się za bardzo rozwodzić nad nudnymi detalami, więc staram się tego unikać.
  • LittleDiana 4 miesiące temu
    Ciekawe o co chodzi z tymi chłopakami i kim są dla Mikołaja,na razie więcej nie wiemy niż wiemy,ale ja to swój urok.

    I ciekawi mnie jak ta wypożyczalnia się utrzymuje skoro ma jakąś trójkę klientów? xD

    Na początku myślałam że Nikolai to stalker Leny, ale teraz jakoś mi się to nie widzi, szczególnie biorąc pod uwagę jego wiek i wiek Leny
  • naćpana żelkami 4 miesiące temu
    Haha, fakt, ta wypożyczalnia to trochę zagadka 😅 Ale nic nie jest tu przypadkowe. Co do Nikolaja to zdradzę tylko, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż wygląda na pierwszy rzut oka

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania