Pożegnanie.
Cały dzień zmierzam ku nieuchronnej destrukcji.
Czym ona jest?
Kiedy rozpoczął się mechanizm zdarzeń do niej prowadzących?
Czy mogę go przerwać?
Od samego rana czuję jakby każda kolejna minuta była kostką domina… Ktoś je ułożył, a ja jednym słowem, niepozornym gestem, strąciłam pierwszą sztabkę, która zapoczątkowała łańcuch zdarzeń.
Towarzyszące temu deja vu, przeraża mnie.
Mimo, iż wiem co za chwilę się wydarzy, nie mogę tego zmienić. Tak jakby kiedyś, już wszystko się wydarzyło. Całe życie od teraz przeżyłam…
Niemoc wobec czasu i jutra jest strasznie frustrująca.
Mogła bym zapobiec katastrofie która niedługo nastąpi. Lecz cokolwiek bym nie zrobiła, wszystko jest takie same. Nieuchronnie brnie do przodu...
Czasami mam wrażenie, że detale odbiegają od tego co było. Niestety chwilę później uświadamiam sobie, że i tak jestem w tym samym miejscu.
Nawet nie wiem dokąd to zmierza…
Jednak jedno pozostaje niezmienne, myśląc o tym ciarki przechodzą mnie po plecach…
( Wrzucam wam na pożegnanie ostatni wpis. Zawieszam swoją działalność literacką. Zaś Wam życzę lekkiego pióra i twórczego niepokoju)

Komentarze (12)
P.s. Tekst mi się podobał.
To nałóg.
Ja też próbowałem rzucić.
Ale jestem zbyt mocno uzależniony.
Do zobaczenia więc.
Powodzenia! XD
Błąd to błąd, ale często ludzie mylą to ze swoim "a ja bym zrobił tak". Takie rzeczy też można wziąć pod uwagę, ja sam często piszę, że napisałbym to tak (i zaznaczam to), ale nigdy nie narzuciłbym tego innej osobie.
Wrócisz. Nałóg. Tlen.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania