Pozytywna strona życia #1
Myślę od czego zacząć. Może najlepiej od początku?
Opowiem, więc trochę o mnie. Nazywam się Kaya i chodzę do drugiej gimnazjum.Jestem jedynaczką, co mi pasuje. Rysowanie, malowanie, bazgrolenie to moja pasja. Moje życie raczej jest nieciekawe, ale znam dużo osób z ciekawymi sytuacjami życiowymi. Zwykle są one smutne, ale zdarzają się też zabawne.
A teraz trochę o szkole. Mieszkam za granicą od trzech lat, dlatego chodzę do europejskiej szkoły i mam wszystkie lekcje po angielsku. W dodatku co roku dorzucają nam nowy język. A to niemiecki, a to hiszpański, a to łacina. Jakby było nam mało, no ale cóż - gimnazjum to gimnazjum. Mamy trzy typy nauczycieli w szkole: ci, którzy myślą, że są mili, a są wredni, ci, którzy myślą, że są wredni, a są mili i ci, którym wszystko obojętne.
Po pierwsze, mr. Harris. Typ pierwszy. Myśli, że jest zabawny, ale jego żarty są tak słabe, że aż śmieszne. Uczy matmy. Tak tłumaczy, że nikt nigdy niczego nie rozumie. Można by zrobić "kieszonkowy słownik tekstów mr. Harris'a" pare z nich to 'do your work', 'face the front', 'sit on your chair properly', 'come after school to tell me that' albo 'if it's so intersting put it on your blog'.
On jest taki od dwóch lat. Nigdy się nie zmieni. Zawsze będzie pokazywał jak bardzo nie cierpi tej pracy.
Po drugie, mr. Koks. Typ trzeci. Jest nudny jak grobowa deska. Kiedy krzyczy, można śmiało powiedzieć, że piszcząca mysz go przekrzyczy z łatwością. Uczy geografii i historii. Prowadzi lekcje w strasznie nudny sposób i nadziwić się nie może, że wszyscy przysypiają albo bazgrolą w zeszycie.
Po trzecie, mr. Madahar. Nauczyciel chemi i biologii. Typ drugi. Zwariowany, żywiołowy azjata, który jakimś cudem przeżył porażenie prądem 250v, był świadkiem eksplozjii, nawdychał się trującego gazu, od którego powinien umrzeć, siedział 2 minuty na dnie rzeki, i nikt nie wie jak on jeszcze żyje. Szczęście. To poprostu szalony naukowiec. Nie ma ucznia, który by go nie lubił.
Dokończę jutro, bo jeszcze mam coś do roboty
Pozdrawiam
Kaya
PS Miejcie wyrozumiałość, to moje pierwsze 'opowiadanie'

Komentarze (4)
Tak na przyszłość Mr. piszę się z wielkiej litery. Poza tym, czemu nie napiszesz po prostu pan? A propos, Mr Koks to zajefajne nazwisko :D
"jakimś cudem przeżył porażenie prądem 250v" Cóż... Jakby ci to powiedzieć? Ja przeżyłem porażenie napięciem rzędu dziesiątek tysięcy Volt i było to nawet całkiem zabawne. Dużo zależy też od natężenia prądu, wiesz? Ale to tylko taka dygresja. Podejrzewam, że w twoim tekście podobne wyjaśnienia wyglądałyby wręcz głupio. Dobrze jest, jak jest :) Ode mnie piąteczka na zachętę.
Przyczepię się do dwóch rzeczy:
1. "To poprostu szalony naukowiec" ~ po prostu piszemy rozłącznie.
2. Zgadzam się z Numizmatem - następnym razem Mr/Mrs napisz wielką literą. ;)
Ode mnie również 5 i czekam na kolejne części. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania