Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Praktyczny przewodnik miejskiego wilkołaka

Sekret to zdążyć przed myślą. Przemiana może nastąpić kiedykolwiek, żadnych tych bzdur o pełni księżyca. Wtedy pojawi się ta myśl, żeby zabić. Wiesz, że nie powinnaś; znasz konsekwencje morderstwa z zimną krwią. Powinnaś chcieć się powstrzymać, ale co jeśli nie chcesz, czujesz to bicie serca, tą ekscytację.

Zdążyć przed emocją. To nieco trudniejsze, ale jeśli się skupisz i pozwolisz, żeby ta złość przeszła spokojnie, dasz radę. Kilka minut i po wszystkim. Ale nie chcesz, nie chcesz, nie chcesz. Nie chcesz tego, co dla ciebie najlepsze i wiesz, że jest najlepsze. Chcesz zagłębić zęby w jego karku, czuć pulsowanie ciepłej krwi pod jego skórą i skąpać się w niej, w końcu przerwać ten rytm, wyrywać kawałki mięsa z jego ciała i pożerać je, pożerać.

 

Mężczyzna krążył wokół mnie jak zgłodniały wilk. Szybko wkradała się we mnie panika. Gaz pieprzowy spoczywał bezpiecznie w mojej torebce, której drżące palce nie miały szans otworzyć. Widziałam jego żółte oczy, jego owłosione ręce i paznokcie długie i ostre jak pazury. Ciało sprężone, gotowe uwolnić siłę, z którą nie będę miała szans, szybkość przed którą nie ucieknę. Plan, jakiś plan. Kopnąć go w krocze, uderzyć czołem w jego nos? Bzdura, fantazja.

Skoczył. Zanim miałam szansę zareagować, świat zawirował i obrócił się do góry nogami. Uderzyłam twardo głową o zimny asfalt.

- Nie chcę cię skrzywdzić, nie chcę. - Głos koło mojego ucha był zaskakująco cichy i desperacki, jakby błagał mnie o przebaczenie za to, co się zaraz stanie.

Ból przeszył moją szyję. Coś ciepłego spłynęło mi po dekolcie. Zęby zagłębiały się we mnie raz po raz, ale ja czułam tylko jeden ból, rozpływający się na całe ciało, pulsujący biciem mojego serca. Nagle wciskające mnie w ziemię ciało rozluźniło się. Usłyszałam coś. Płacz.

Wyrwałam się spod niego i wstałam, przyciskając rękę do krwawiącej siły. Adrenalina uciszyła ból, widziałam nagle wszystko wyraźnie. Mężczyzna leżący na ziemi z zakrwawionymi ustami, płaczący, zwinięty prawie w kulkę.

Kopnęłam go. W głowę. Potem znowu i znowu. Usłyszałam dźwięk pękającej kości, prawie zwymiotowałam. Przestał się ruszać.

To co wydarzyło się później w mojej pamięci zasnute jest mgłą. Ktoś zadzwonił po policję i pogotowie, może ja, może przechodzień, spóźniony, żeby mnie uratować. Ktoś opatrzył moją ranę. Ktoś zapiął czarny worek wokół mojego napastnika. Ktoś zawiózł mnie na komisariat.

 

- Żaden sędzia panią nie skarze - uspokajał mnie policjant. - Proszę mi powtórzyć: jest pani pewna, że jegomość był owłosiony?

Przytaknęłam. Te owłosione ramiona wypaliły mi się w pamięci. Dlaczego o to pyta? Skurwysyn ogolił się w prosektorium?

- Okej. Proszę poczekać.

Policjant wstał z ciężkim westchnieniem w imieniu swoich nóg. Pobłogosławił mnie uśmiechem bez oczu i wyszedł za drzwi ze szklaną szybką. Przez tę szybkę zobaczyłam, jak rozmawia z mężczyzną w płaszczu. Jakiś instynkt kazał mi wstać i podejść do drzwi, przyjrzeć się temu nieznajomemu.

Stał dziwnie sztywno. Z czymś mi się to kojarzyło. Ach, tak. Ochroniarze polityków mają taką posturę, przez chowaną pod garniturem broń. Niepokojące.

Zerknęli w moją stronę. Policjant uśmiechnął się, drugi mężczyzna nie. Wrócili do rozmowy, mężczyzna poprawił płaszcz. Błysnęło mi srebro.

Coś we mnie wzbudziło strach przed tym widokiem. Słusznie. Nie wiedziałam jeszcze o srebrnych nożach łowców wilkołaków, ale mój instynkt wiedział. Spojrzałam w stronę zakratowanego okna. To na nic. Delikatnie nacisnęłam klamkę drzwi. Zamknięte.

Zapukałam w szybkę. Mężczyzna w płaszczu zignorował mnie, ale policjant odwrócił się.

- Mogę pójść do łazienki?

Policjant nastawił ucha i gestem pokazał, że nie słyszy.

- Łazienka! - Gestem pokazałam o co mi chodzi.

Zbliżył się do drzwi. Łowca chwycił go za ramię i powiedział coś, ale tamten odpowiedział mu kilkoma słowami i przekręcił klucz w zamku.

- Jeszcze tylko chwila, nie wytrzyma pani?

- Nie. - Zawsze w zanadrzu miałam to straszne słowo “okres”, które sprawiało zawsze, że mężczyźni panikowali, ale tym razem nie musiałam go użyć. Policjant westchnął i przepuścił mnie w przejściu.

- Na końcu korytarza.

Mężczyzna w płaszczu spojrzał na mnie. Bladoniebieskie oczy, patrzące na mnie nie jak na człowieka, ale przechodzącego psa. Ukrywając drżenie przeszłam obok niego, czując praktycznie jego oddech na moim opatrzonym gazą karku.

Jeszcze dziesięć kroków. Pięć. Jeden. Znalazłam się tak blisko wyjścia, jak to było możliwe. Skoczyłam. Sama siebie zaskoczyłam swoją szybkością. Odepchnęłam kogoś z drogi, wybiegłam na ulicę. Za sobą słyszałam krzyki i przekleństwa, rzuciłam się do ucieczki, niemal biegnąc na czterech łapach.

 

- I co potem?

Z głośnika słychać było szum morza. Siedziałam na krańcu fotela, ściskając torebkę na kolanach. Bystre oczy terapeuty nie zdradzały żadnej, absolutnie żadnej emocji.

- Ataki były często, nawet raz dziennie. Zawsze na początku próbowałam się powstrzymać, ale potem… Nie chciałam już próbować. Byłam cały czas świadoma tego co się dzieje, ale nie chciałam.

- Ile osób padło pani ofiarą? - Głos również nie zdradzał żadnych emocji.

- Przynajmniej dziesięć. Przy paru powstrzymałam się w trakcie i zostawiłam.

Zapadła cisza. Jakby czekał na dalszy ciąg historii, ale nie było dalszego ciągu. Byłam wilkołakiem, mogłam przemienić się w każdej chwili. Moje ramiona pokryłyby włosy, zęby i paznokcie urosły, oczy zmieniłyby się w wilcze ślepia. Za każdym razem tak samo, to było wyczerpujące. A jeszcze gorsze było to co wtedy robiłam. Zabijanie. Krew spływająca mi po szyji. Krzyki moich ofiar.

- Proszę wrócić myślami do chwili “przemiany”.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.

- Spróbujmy.

Nie wierzył mi. Nie pokazywał tego, ale nie wierzył. Po tym wszystkim… Nawet jedna osoba. Czy nie powinien wierzyć klientom. Powinien. Nie jest dobrym terapeutą. Nie rozumie mnie. Dlaczego mnie nie rozumie? Czy wszystkich tak traktuje? Jestem dla niego tylko kolejną klientką. Nie obchodzę go. Nie uratowałby mnie gdyby chodziło o moje życie. Nie zrobił by dla mnie nic. Pewnie dla nikogo. Jest pewnie po prostu nieczułą osobą. Więc złą. Jest złą osobą. Okropną. Nienawidzę go. Skurwysyn. Nienawidzę. Chcę…

Myśli i emocje. Zdążyć przed myślami, zdążyć przed emocjami. Uwolnić je, pozwolić im przelecieć mi nad głową…

Nie.

Bicie serca. Jeden skok i jedno ugryzienie.

- Nie chcę cię skrzywdzić, nie chcę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Vespera 3 miesiące temu
    Dobre.
    W kilku miejscach trochę za dużo zaimków i błąd ortograficzny w "skaże".
    To jest tylko krótkie opowiadanie czy będzie dłuższa historia?
  • Envy 3 miesiące temu
    Dzięki! Tylko krótkie opowiadanko zainspirowane moją walką z borderline
  • Vespera 3 miesiące temu
    Envy Z jednej strony szkoda, a z drugiej mamy przynajmniej to, więc jest dobrze.
  • MKP 3 miesiące temu
    Bardzo dobre
    Taka szybka, dynamiczna forma jest idealna na krótkie teksty, bo przy dłuższych może męczyć.
    Czyta się to bardzo płynnie i o takich wilkołakach to mogę czytać. Takim, które są alfą, betą, czy inna omegą, i zakochują się w pierwszej lepszej kolacji po uprzednim umoczeniu dzyndzyka mówię: nie🤣🤣
  • Vespera 3 miesiące temu
    No ja to nie wiem, w greckim alfabecie jest tyle liter, a wilkołaki są zawsze jedną z tych trzech...
  • MKP 3 miesiące temu
    Vespera Mają ubogą strukturę społeczną - może dlatego, że tylko alfa zawsze zalicza.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania