Prawdziwe oblicze
-Kim on był?-pytam spokojnie.
Nie odpowiada... Nawet na mnie nie patrzy, w zamyśleniu je płatki. Podchodze bliżej i jeszcze raz zadaje pytanie. Bezskutku. Czuje się dziwnie... Krzycze. Staje przed nią a ona podnosi się od stołu i wpatruje się we mnie niewidzącymi oczami pełnymi łez. Potchodze jeszcze bliżej a ona cofa się o krok. Łapie ją za nadgarstek, furia już mnie rozsadza a z jej oczu znikają łzy i strach. Na ich miejsce pojawia się złość i agresja.
- Pytam się po raz ostatni: kim był ten mężczyzna!
- nie twój zasrany interes!-odpowiada przez zęby. Wyszarpuje ręke z mojego uścisku, odkłada miseczke i idzie ku drzwiom.
-Nie wtrącaj się w moje sprawy... To niebezpieczne.- rzuca kiedy mnie mija.
-nikol stój... Porozmawiajmy. Wiem że źle zaczęliśmy ale da się to naprawić.- starań się ją zatrzymać.
- niema już nikol. Teraz jest tori. I nic ci do tego. Żegnam.- i wychodzi a ja mam tylko nadzieję że jeszcze ja zobaczę...

Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania