(Prawie) mądre opowiadanie
"Zawsze myślałem, że pisarz to człowiek, który pisze trudnymi słowami rzeczy, które rozumieją tylko mu podobni". Paulo Coelho.
— No i w całej tej katatonicznej anihilacji wszechbytu, ujętej w nihilizmie egzystencjalnym zobaczyłem, jak ona stępuje z tego padołu, ukazując pustkę w mym wnętrzu, której nikt nie zapełni. Niczym Persefona, porwana przez Pana Czeluści, okalała moje serce chłodem i cierniami...
Tadek wyciągnął blanta z ust i podał go swojemu koledze. Przyjemny spokój wypełnił jego umysł, a on zaczął lekko odpływać.
— O czym on w ogóle pierdoli?
— Żona mu dedła.
Władek spojrzał na niego zdziwiony.
— Dlatego musi tak pierdolić od rzeczy?
— No cóż. To się nazywa intelektualny bełkot.
— Czyli?
— Debilizm, który wymyślili podobni mu, po to, by móc pokazać własną próżność.
— Acha — odparł Władek, po czym wziął następnego bucha. — Profesor chcesz?
Profesor chwycił blanta i zaciągnął się. W końcu przy blancie byli równi.
Komentarze (7)
I nie, że neguję w jakiś sposób wrażenia poprzednika. Ot, różnorodny guściej w narodzie drzemie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania