Prezent ze złamanym sercem 1
Adoptowali chłopca.
Wszyscy byli zachwyceni, bawili się z nim, opiekowali. Czterolatek był przekonany, że w końcu będzie żył w spokoju, bez zamartwiania się, czy następnego dnia dostanie jedzenie. Kiedyś cały czas zamknięty w małej komórce, w misce małe ilości brudnej wody, a stopami brodził we własnych odchodach. Trwało to przez trzy lata. Nigdy nie ujrzał światła dziennego, nie poczuł jak pachnie trawa. Nie czuł kropli deszczy na swojej skórze, nigdy nie łapał językiem płatków śniegu... Nie doznał miłości, którą powinni obdarzać go rodzice.
Ale teraz już wie, co oznacza bycie kochanym. To uczucie poznał będąc jeszcze w domu dziecka, gdzie ludzie pomagali mu podnieść się po traumatycznych przeżyciach. I właśnie tego dnia znalazł dom. Był niezwykle uradowany tym, że w końcu, po tylu latach samotności, będzie dla kogoś najważniejszy. W nowym miejscu miał mamę, tatę, a nawet rodzeństwo, z którym mógł spędzać cały swój wolny czas.
Jednak chłopiec miał wady, o których rodzice nie mieli pojęcia. Nie wiedział, jak korzystać z toalety, nie wiedział do czego służą meble. Gdy pierwszego dnia załatwił się na podłogę, w domu rozniósł się krzyk mamy. Mówiła, że jest niewychowany, że bachor, że powinien mieszkać na ulicy. Później zniszczył nogi od stołu.
Tej nocy słuchał rozmów dorosłych, szeptali coś o lesie, więc pomyślał, że chcą zabrać go na wycieczkę, by bliżej się poznać. Był tak szczęśliwy, że z trudem usnął, a na twarzy widniał uśmiech, który nie chciał zniknąć, nawet gdy odpłynął w objęcia Morfeusza.
Rano wszyscy wsiedli do samochodu. Tata zaparkował przy pobliskim lesie. Czterolatek wyszedł jako pierwszy, zaraz po nim ojciec, ale reszta ani drgnęła, wciąż siedzieli w pojeździe. Maluch zignorował ich dziwne zachowanie, a gdy zauważył, że mężczyzna trzyma w dłoni zabawkę, podbiegł do niego, bo chciał się pobawić. Wtedy dorosły rzucił przedmiotem w stronę drzew z uśmiechem, co jeszcze bardziej zachęciło chłopca. Pobiegł w kierunku krzaków, za którymi zniknęła rzecz. Kiedy wrócił, nie było już taty, nie było samochodu. Nie było rodziny.
Został sam.
Komentarze (34)
1. ..."Nie wiedział jak korzystać z toalety, do czego służą meble". - Ejże, nie wiedział? Przecież mieszkał w Domu Dziecka, tam nie było toalet, mebli?
2. ..."Został sam"... - znowu to moje ejże, czy ty opowiadasz o dzisiejszych czasach, o Polsce, czy jakimś kraju o którym ja nie słyszałem. Tak po jednym dniu wyrzucili go jak śmiecia?
Przesadziłeś drogi autorze i dlatego ta końcówka dyskwalifikuje twoje opowiadanie, przynajmniej w moich oczach. Jak bujać to bujać, ale to trzeba umieć. Pozdrawiam....
Co ty byś zrobił, gdyby dziecko zasikało ci podłogę lub zniszczyło ulubione przedmioty? Wywiózłbyś do lasu i pozwolił na to, by zginęło w męczarniach, czy podjąłbyś pracę nad jego zachowaniem, by sprawić, by tego nie robiło?
"Nie czuł kropli deszczy na swojej skórze, nigdy nie łapał językiem płatków śniegu... " - po tym
"Nie wiedział, jak korzystać z toalety, nie wiedział do czego służą meble." - po tym
"Później zniszczył nogi od stołu." - po tym
i po wycieczce do lasu.
Czasem a, to nie tylko a. - środek stylistyczny, przenośnia.
Bardzo dobry tekst, Planeto
Mają w sposób prosty wyrywać serce i oddech. Wolałbym bardziej skomplikowaną historię i mniej łopatologiczny opis, bo w zasadzie od początku wiedziałem o co "kaman".
A nie powinienem i puenta w tym wypadku powinna mnie zaskoczyć.
No, ale jak się zaczyna od miski z wodą i brodzeniu we własnych odchodach, to przychodzi na myśl pies, a nie patologiczna rodzina ze skłonnościami do sadyzmu.
Trochę nielogiczności tu jest. O psie nikt nie powiedziałby "Bachor".
Chyba że nie chciałaś ukrywać, ale moim zdaniem, tak.
Na plus to język, staranność narracyjna i dbałość o szczegół (choć nie zawsze trafny). Jedna literówka.
Wszystko zależy od poziomu wrażliwości czytelnika. Mnie trzeba ująć temat dużo głębiej, mroczniej i w sposób bardziej zawoalowany, abym się wzruszył.
Pozdro :)
Dziecko?! Ja nie słyszałem o takich zjawiskach w Polsce w ostatnich dziesięcioleciach, chyba że faktycznie w patologii opisywanej przez prasę.
I nie o dziecku?
A czym jest ta końcówka, jak nie typowym obrazem wyrzucenia psa?
Bo dzieci się tak nie pozbywa, chyba że kol. Oldakowski też mi wskaże jakieś przykłady.
Zatem:
"czytacie tylko to co wam się podoba.." - kompletny nonsens. Przylepianie absurdalnyvh łatek z jednoczesnym "uheroicznianiem się". Coś w style: Idziecie tam, gdzie lubicie, by nie musieć odczuwać dyskomfortu przed zwróceniem uwagi.
Jednocześnie, skoro my tak robimy, to Ty nie. Ty bierzesz na swe barki trud z mówieniem autorowi/autorce całej prawdę, jednocześnie narażając się na niesprawiedliwe szykany. Ostatni Sprawiedliwy. Brawo. Bruce Willis wstaje i klaszcze.
Tylko, że nie.
Każdy może (o ile zachowa klasę w wypowiedzi, a jego komentarz dotyczył będzie tekstu, nie autora, autorki) skomentować jak chce. Przestrzeń pod tekstem temu właśnie służy.
Czynię, co czynię. Czynię swoje prawo.
Tylko że rozchodzi się tu o dobry ton. Darcie japiszcza od progu, że jak to do ciężkiej cholery, nie pisz tak, bo ja to widzę inaczej!!! jest... No nie jest na pewno potrzebne.
Zgadzam się z Ench oraz z Puszczykiem, że tekst łatwo rozczytywalny i to jest główny zarzut. Do samej jednak próby metaforycznej nie mam (i Ty także nie masz) prawa się przypierniczać. Przenośnia (abstrahując czy tu się udała) to sprawa tylko i wyłącznie autora. Ingerowanie w stylu, nie pisz tak bo... Jest conajmniej wysoce niestosowne. Ench ma rację, że forma bezosobowa przytrzymałaby tajemnicę dłużej i to jest właśnie "wartościowy wyimek komentarza"
Idąc tropem tak pasującego Ci łopatologicznego zapisu, dostalibyśmy coś w deseń:
"Mieliśmy chęć, kupiliśmy psa. Noo, fajny psiak. Je, pije, szczęka, ale obok miski naszczał. Skubany. No i wyje w nocy. I zerzarł nogę od stołu. Kurde. Chyba go jednak nie kochamy, ale głupio oddać, bo wstyd będzie. Jedziemy zatem do lasu. Se grzybów nazbieramy, a psa przywiążemy. - wszystko na tacy. Lepiej?
A co z niedopowiedzeniami? Z przenośnią? Z celowy opóźnienieniem poznania puenty?
Co z prozą poetycką?
Wszystko łopatą na stół?
Powtarzam jeszcze raz, mając ku temu i chęć i prawo. Tekst bardzo ok, choć faktycznie zarówno rady Puszczyka jak i Enchanteuse - zasadne.
Pozdro Planeto.
Nie pękaj.
Pomysł i przesłanie na plus, natomiast czepnę się wykonania. Pisząc zaraz w pierwszym zdaniu wprost o chłopcu, wyzbywasz się tak pożądanej przez Ciebie dwuznaczności. Żeby metafora miała sens, musi on być zachowany w obu jej członach. Moja sugestia: nie nazywaj go. Pisz o nim po prostu: "on" . W ten sposób lepiej naprowadzisz czytelnika na właściwy trop.
Dziś bez oceny. Pozdrawiam :)
Puszczyk dobrze pisze. Kwestia sposobu ujęcia problemu jest tu rozważana; a nie sam problem.
Ale tego można się nauczyć. A po to tu jesteśmy.
Kol. Oldakowki, Ty chyba nie bardzo wiesz, o czy napisałem.
Cały czas się odwołujesz do patologii Fritzla, a to tekst o brutalnym wyrzucaniu psów. Zjawisku powszechnym i nagannym.
Jest dobry, bo trzeba na to zwracać uwagę.
Czy wciąga w tematykę?
Czy działa właściwie w tym kontekście?
Oto jest pytanie, bo cały czas rozmawiamy tu o literaturze.. Jej funkcji, ale jak mi powiesz, że "Abecadło" jest anty-przekazem na jego nauczenie, to idę się rzucić z "Brooklińskich mostów" (((:
Taki nie wprost. Np: Adopcja stała się faktem. Później wspominasz o obgryzaniu nóg od stołu i dalej o rzucaniu czegoś w krzaki, żeby pobiegł.
A zatem dajesz do zrozumienia... Lubię takie inne teksty. Pozdrawiam→5
Jak się nie ma co mądrego napisać, wyczerpało limit przedniej inteligencji, to się takie teksty pisze.
Pozdrówka.
to sukces, bo nie ómiem czytać.
pytanie - Czy będzie kontynuacja, bo w tytule widnieje 1, więc część pierwsza. chyba.
Błagam!!!!!
Świecie, chroń dzieci!
Smutna, przerażająca historia, ale mało realna na szczęście.
Ale naprawdę smutna. I teraz mi smutno :(
to sukces, bo nie ómiem czytać.
pytanie - Czy będzie kontynuacja, bo w tytule widnieje 1, więc część pierwsza. chyba.
Błagam!!!!!
Świecie, chroń dzieci!
Smutna, przerażająca historia, ale mało realna na szczęście.
Ale naprawdę smutna. I teraz mi smutno :(
Tak czy siak, powinno być o teście, więc przechodzę bardziej do tekstu. A opowiadanie - jest poprawne. Temat, mimo wszystko, lekko zużyty, a fejerwerków nie stwierdzono. Jest ładnie, poprawnie, bez większego szału (przynajmniej dla mnie).
A, i jeszcze nie za bardzo widzę kolejnych części, bo to tutaj już ładnie się sprawdza jako zamknięta całość i jeżeli chcesz to ciągnąć dalej, to musisz mieć serio dobry pomysł (i mam nadzieję, że masz).
Pozdro
Ale nie kupuję tego.
Tekst praktycznie wzorowany na reklamie, w której zamiast chłopca przedstawiona była dziewczynka. Reklama mnie poruszyła, ten tekst tutaj nie, bo mam dziwne wrażenie, że pisany był na szybko i tak... bez głębszych uczuć.
Nigdy nie byłam zwolenniczką porównywania zwierząt i dzieci, bo to nie to samo. Jak dla mnie, tekst zyskałby więcej, gdyby był napisany wprost.
Pozdrawiam :)
O, psia kość!
Óps.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania