prison sex
NOC
Jestem tu, gdzie jestem? Może to tylko iluzja i już śnię? Cholernie się boję. A jeśli wygodny fotel w którym siedzę i tańczące płomienie w kominku, dają złudne poczucie bezpieczeństwa? A gdy TO znów przyjdzie? Nie, dziś nie może!
Po raz kolejny wszelkimi możliwymi sposobami, próbuję przekonać sam siebie, że przeczekam kolejną noc na warcie, przed TYM.
Sześciopak energetyków?- Jest.
Zapas kawy na kilka miesięcy?- Jest.
Sen?- Brak.
Co chwila, sprawdzam godzinę i nerwowo zerkam na kalendarz, wpajając mojemu mózgowi,że nadal istnieje pośród mojej próżni terazniejszości. W dodatku, zacząłem pocić się jak świnia. Tak dzieje się zawsze, gdy jestem mocno zdenerwowany. Zaraz, zaraz ja jestem przerażony! Mój pot jest wydzielany w hektolitrach, tworząc na białym podkoszulku wielkie, żółte plamy. I ten kwaśny fetor... Czasami zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie wypalił dziór na delikatnym materiale. Czuję, jak z każdą sekundą moje rozpalone ciało, zalewa coraz większa ilość klejącej się, wydzieliny.
Moglibyście pomyśleć, że jestem skończonym idiotą. Bo kto normalny siedzi przy kominku, gdy z przegrzania zaczyna pływać we własnym pocie? Wiem, to chore, lecz mam jeden powód przez który robię, to co robię.
CIEMNOŚĆ. Ogień wprawdzie daje piekło i rozgrzewa każdą cząstkę mojego ciała do czerwoności, ale to jest zawsze lepsze, niż niepewność co możesz odkryć w mrocznej ciemności. Spotkałem coś, ją, lub go, wczoraj . Nie chce tego rozpamiętywać, zwłaszcza teraz. Nie wiem, kim to coś lub ktoś było, ale za wszelką cenę nie chce TEGO spotkać. Już nigdy!
Złota poświata daje chwilowe ukojenie, sprawia,że mniej się boję. Możecie spierać się ze mną, że mógłbym po prostu włączyć światło. Mógłbym, gdyby tydzień temu nie zawitał tu komornik.
Muszę o wszystkim zapomnieć! Wdech i wydech. Spokojnie Jack, jest dobrze. Mamy czternasty listopada, dwa tysiące piątego roku. Jest godzina druga trzydzieści siedem, a ty nadal TEGO nie widzisz.
Druga trzydzieści osiem- Nie widzisz.
Druga trzydzieści dziewięć- Nie widzisz.
Druga czterdzieści- Nie...
PORANEK
Czuję nieopisaną błogość. Słyszę, szum ciepłej krwi rozchodzącej się, leniwie tuż pod skórą. Wdycham chłodne powietrze, nasiąknięte ostrym zapachem sosny i kadzidła. moje ciało i wszystko dookoła, spowija piękna woń. Zaraz, jeszcze wczoraj śmierdziałem jak przeciętny ćpun na detoksie...
Patrzę na zegar. Jest ósma dwanaście. Teraz kalendarz. Czternasty listopada, dwa tysiące piątego roku. Uważnie, badam każdy centymetr pomieszczenia. Niby wszystko się zgadza. Kubek z zimną kawą stoi w tym samym miejscu, tuż obok rozwiązanej krzyżówki, po lewej stronie stolika. Puste opakowanie Klorazepanu, wciąż na spróchniałym parapecie. Świece, karton, widok za oknem...Wszystko na swoim miejscu i w tym samym ułożeniu, lecz ten zapach...Coś tu nie gra. Ta myśl, uporczywie zagniezdziła się w moim, chorym umyśle i pobudziła, dawniej uśpione instynkty.
Kadzidło? Tym razem, zaciągam się jeszcze mocniej i czuję wyraznie, że mój węch nie zawodzi.
Garbię się, opieram łokcie na kościstych kolanach, spuszczam głowe i trwam w tej pozycji do momentu, gdy z zamyślenia wyrywa mnie uczucie czegość wilgotnego, skapującego ciężkimi kroplami wprost na moją głowę. Nie patrzę od razu do góry. Prawą dłonią, dotykam czoła. Przerażony widzę, że moje palce są zakrwawione.
WIECZNOŚĆ
- Widzę Cię. Dalczego nie spojrzysz do góry? Tym razem nie pozwolę Ci uciec. Teraz należysz wyłącznie do mnie. Otwórz oczy i paradoksalnie śnij - Powiedziała szeptem, przesiąkniętym jadem nienawiści.
- To tylko sen! Tylko sen! Odejdz, proszę!
...
Przez moją wieczność, nasłuchuję grobowej ciszy. Słyszę tylko, jak moje serce tłucze w klatce piersiowej a puls, echem rozchodzi się wprost do tętnic.
- Nie chce się bać! Czemu, tu kurwa nie ma tego pierdolonego Klorazepanu!
- Otwórz oczy!- To coś znowu przemówiło, nieludzkim głosem.
- Nie chcesz się bać? Sprawię, że będziesz błagał o wybawienie śmieciu ! Zabrałeś je!
- Jakie je ? Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz?
- Twój wyrok, moje powstanie...Alice, Kate, Rose, Louise, Ann, Sharon.
- Przestań!
- Amber, Danielle, Bella, Jolie, Lilli.
- Błagam!!
- Monica, Tessa, Sophie, Sue, Laura...
- Przepraszam! To było silniejsze ode mnie, przysięgam. Ja żałuję! Przepraszam, za wszystko! Brzydzę się tego, co zrobiłem! Słowa są niczym w porównaniu z tym co naprawdę czuję. Chcę być wolny! Codziennie błagam Boga o wybaczenie!
- Jesteś w miejscu, gdzie go nigdy nie było i nie będzie. Może usłyszy Twoje żałosne kwiczenie, gdy obedrę Ciebie żywcem ze skóry, albo wytnę żyletką Twoje obrzydliwe nasienie grzechu!
- Chcę się obudzić! Odejdz! Zrobię wszystko!
- Już nie zrobisz nic. Nie rozumiesz moich słów, nieczysta glizdo? ''Teraz należysz wyłącznie do mnie'' Każdej nocy, w śnie uciekałeś sprawiedliwości. Teraz, gdy umarłeś, nie ma dla Ciebie zbawienia. Witaj w Twojej CIEMNOŚCI, pedofilu!
Komentarze (11)
,,- Otwórz oczy!- To coś znowu przemówiło, nieludzkim głosem.
- Nie chcesz się bać? Sprawię, że będziesz błagał o wybawienie śmieciu ! Zabrałeś je!'' - mówi jedna osoba, więc po ,,nieludzkim głosem'' dalszy ciąg, a nie od nowego wersu.
,, ''Teraz należysz wyłącznie do mnie'' '' - nie powinno być wzięte w cudzysłów
Jest w opowiadaniu mnóstwo emocji, które bardzo ładnie opisałaś. Końcowa rozmowa wyjaśnia wszystko. Ciekawy pomysł i za niego 5 :)
"wypalił dziór" - dziur*
"jak z każdą sekundą moje rozpalone ciało, zalewa coraz większa ilość klejącej się, wydzieliny." - bez przecinka
"lecz mam jeden powód przez który robię" - przecinek po "powód"
"ją, lub go" - bez przecinka
"nie chce TEGO spotkać" - chcę*
" sprawia,że" - spacja
Spacje przed i po myślnikach
" Słyszę, szum ciepłej krwi rozchodzącej się, leniwie tuż pod skórą" - bez przecinków
"kadzidła. moje" - Moje*
"Uważnie, badam każdy centymetr pomieszczenia" - bez przecinka
"oknem...Wszystko na swoim miejscu i w tym samym ułożeniu, lecz ten zapach...Coś" - spacja x2
"Ta myśl, uporczywie zagniezdziła się w moim, chorym umyśle i pobudziła, dawniej uśpione instynkty." - bez przecinków + zagnieździła*
"czuję wyraznie" - wyraźnie*
"Odejdz, proszę" - Odejdź*
"piersiowej a puls, echem rozchodzi się wprost do tętnic." - ten przecinek wędruje przed "a"
"Nie chce się bać!" - chcę*
Przed znakami interpunkcyjnymi nie dajemy spacji
"powstanie...Alice" - spacja
"Słowa są niczym w porównaniu z tym co naprawdę czuję" - przecinek po "tym"
"żywcem ze skóry, albo wytnę żyletką" - bez przecinka
Cię, Tobie, itd. z małych liter jeśli nie mówimy o zmarłym ani Bogu, nie chcemy nic podkreślić
"Odejdz!" - Odejdź*
Takie drobne błędy, ale strasznie pogarszają odbiór tekstu. Ciekawie pomyślany koniec, ale jak dla mnie pozostawiłaś trochę za mało dla domysłu czytelnika. Ode mnie 3, ale czekam na inne teksty ;) Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania