Próba generalna przed wybuchem entuzjazmu
Chodzą słuchy, że znajdujemy się blisko porozumienia. Tyle że słuchy milczą, kto z kim chce się wiązać na „chwilowe stałe”, a kogo nie bardzo wiadomo, jak namówić do zgody. Raz wieść gminna głosi, że partie ustaliły co łączy, a co je dzieli. W trakcie mityngów i międzypartyjnych konferencji doszło do pogodzenia, zbratania, chóralnych śpiewów z przytupami, po chwili jednak okazało się, że aplauz był przedwczesny, bardzo wstępny i obwarowany dużymi obiekcjami, a za następną chwilę wyszło, że porozumienie zostało odwołane, bo część opozycji zrobiła sobie niedobrze: zabrała szpadelki i poszła lepić babki do piaskownicy obok.
*
Nie od dziś wiadomo, że pobieranie mojej, twojej, naszej forsy i wydawanie jej bez sensu, jest głównym obowiązkiem partii. Oczywiście, oprócz pilnowania krzeseł i zwoływania telewizyjnych konferencji po to, by mogły oznajmić, że nie mają nic do powiedzenia. I tu rodzi się pytanie: dlaczego nie mogą się dogadać? Odpowiadam: gdyż istnieje wesoły kociołek do tarzania się w smole; obyczajowy śmietnik stał się ich naturalnym, partyjnym środowiskiem. No i z tego powodu, że ich przedstawiciele chcą być naczelnymi wodzami, a żaden z nich nie pragnie być statystą dźwigającym halabardę przywódcy ugrupowania leżącego najbliżej.
Żadna z obwąchujących się stron nie rozumie tej podstawowej idei, że służy narodowi, a nie sobie. Nie została powołana do obrony swoich interesów, ale uzasadnieniem jej bytu jest dbanie o kraj. Żadna z nich nie bierze pod uwagę, że kryzysowa sytuacja, nieustanna bijatyka na nierozważne słowa, zaostrzanie wzajemnej wymiany oskarżeń, może przybrać postać niekontrolowanego wybuchu, którego już nikt nie powstrzyma.
Komentarze (7)
Szczerze mówiąc też nie umiem uwierzyć, że PiS wciąż ma tyle poparcia. Jednak gdy patrzę na opozycję, to się już nie dziwię. Obstawiam mimo wszystko, że opozycja kolejne wybory wygra i będzie rządzić. Obstawiam też, że lepiej nie będzie. Jak będzie, czas pokaże.
Pozdrawiam
Świat jest skomplikowany i my widzimy tylko niewielki jego skrawek. Możemy się wkurzać, złorzeczyć, możemy wszystko. Niestety takie uczucia niszą nas, a nie naszych wrogów. Więc po co to?
A nawiązując to Twojego wpisu, czyli "jak postawić się przeciw populizmowi i działaniom pod publiczkę, niszczącym nasze państwo?", to chyba się nie da.
Weszliśmy w okres, gdzie populizm jest mainstreamem, a tym samym prawdą objawioną. Populizm jest w sferach rządowych i opozycji, jest wszędzie. Więc prawdopodobnie (jak będziemy mieli szczęście i nie będzie wojny) trzeba to przeczekać, zbiedniejemy, koryto się spłyci, państwo zaliczy bankructwo (kolejne) i może zaczniemy budować od nowa.
Czas pokaże.
Jasne, że szkoda, że rozwaliliśmy gospodarkę, że inflacja zjada nasz majątek. Co gorsze cały świat zachodni tak działa. Może USA się uchroni (dolar się wzmacnia, więc możliwe, że wygrają z inflacją). Europa już przegrała. Inflacja, zależność energetyczna, zależność od Chin. Słabo, nawet bardzo.
Więc trzeba założyć różowe okulary i olać to. Byle było co jeść i gdzie mieszkać.
"Nie wkurzam się i nie złorzeczę". Martwię się o Polskę. A czarno-biało zaś nie patrzę na pewno.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania