Prochy
Wszystkie kości zostały spalone,
gdy niebo spadło na nasze ramiona.
Idąc, rozmyłam proch.
Bezszelestnie uniósł się w powietrzu.
Iskry zmartwychwstania
dręczą moje zmysły, błagają.
Jęczą...
Gdzie ten, których uchronić nie uchronił.
Gdzie świat, który ocalić nie ocalił.
I ludzie, którzy w powietrzu,
jak widma klęski,
tańczą na moich ramionach.
Wskrzesiłam, uciekając...
Dziecięce głosy, jak żywy popiół,
osiadają na skórze
ciągną w górę, w dół, zabawa trwa.
I niebo wciąż niezmienne,
na zgliszczach ludzkich serc.
Tylko deszcz zaciera ślady,
jak sprzymierzeniec śmierci.
Topi ludzkie prochy,
skazując na zapomnienie.
Komentarze (4)
Tak, wiersz jest smutny, można napisać - inaczej smutny, bez słów, które stricte opisują ten stan emocjonalny. Może to wina 'tematu', który sam w sobie jest przykry i nasuwa niemiłe skojarzenia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania