Prokrastynacja.
Usztywniam się za każdym razem, gdy myślę o mojej pasji jako o sposobie zarabiania. Chcę zmienić sposób w jaki się utrzymuję, ale nie kosztem zatracenia się w zbędnym perfekcjonizmie. Wiem, że wtedy moje teksty już nie mają tego blasku autentyczności. Tracą ducha spontaniczności i zwykłej potrzeby bycia po prostu sobą w danym momencie. Przez to unikam pisania, a później cierpię z tego powodu. Każdego dnia żałuję jeśli zmarnuję swój potencjał. Skąd ten brak cierpliwości? Czemu szukam natychmiastowych efektów? Nawet rozumiejąc, że życie nie działa jak bankomat - podchodzisz i wybierasz, jeśli tylko środki są na koncie. Mam ciągle w sobie litery, które potrzebują być wyciągane każdego dnia, regularnie i bez wymówek. Bo brak działania niszczy mnie od środka, mam pretensje do siebie i podminowuję poczucie własnej wartości. Ale czy o nią tutaj chodzi?
Zastanawiam się po co mi to wszystko? Oprócz nauki cierpliwości, systematyczności i wytrwałości. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie o swoje DLACZEGO? Czuję pociąg do pisania, ale równocześnie nie widzę w nim powodu i sensu. Rozdzierają mnie wątpliwości, brak celu, stagnacja. Frustracją z tego powodu obdarowuję członków rodziny, kolejny raz zachowując się jak dupek wobec najbliższych mi osób. Jestem kurwa tak niesprawiedliwy i niegodny wtedy. Potrafię zranić tak mocno jak pokazać miłość. Żyję w świecie emocji, nad którymi tracę co rusz kontrolę. Mam dobre intencje, a nierzadko kończy się w zupełnie odwrotny sposób. Konflikt wewnętrzny, który sobie stale funduję odbiera radość życia. Zamiast cieszyć się małymi i ważnymi sprawami, to tkwię w kołowrotku bezradności, bezsilności i ciągłej frustracji.
Czym jest więc pasja, skoro zamiast satysfakcji i spełnienia powoduje cierpienie? Choć z tego co wiem, to w oryginalnym tego słowa znaczeniu pasja to właśnie cierpienie. Odkryłem w swoim życiu namiętność, która nie pozwala się więcej ignorować. Jak to się mówi przecież, że jak się raz coś zobaczy, to już nie sposób tego wymazać ze świadomości. Tak jest też ze mną i pisaniem. Nie czuje niczego mocniej niż to, i ma największy potencjał do budowania mnie lub destrukcji. Wiem, że wciąż się będę męczył dopóki nie nadam temu kształtu i sensu. Muszę jakość określić po co to robię. Wyrażanie samego siebie nie do końca mnie satysfakcjonuje w tym kontekście..

Komentarze (4)
Napewno jest na to jakiś złoty lek-wierzę w to
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania