Prokrastynacja
Prozaiczna egzystencja doprowadziła mnie do stanu żywego trupa.
Ochota ogarniająca ciało, aby wydalić każdą swoją wnętrzność i pozbyć się bólu istnienia.
Czuję się jak egzaltowana panna, która pomimo uprzywilejowanej pozycji i tak przeżywa werterowskie cierpienie.
Muzyka nie jest już nawet powierzchownym plastrem na moją krwawiącą duszę, a zaczyna wpędzać w pogłębiającą się melancholię i apatię.
Bliskie relacje doprowadzają do psychozy umysłu, do autoagresji i wyniszczenia.
Demolowane zostaje wszystko, co skrupulatnie było budowane.
Wszystko, co napędzało do dalszego życia, przestaje być intrygujące.
W ciele zostaje niekończąca się, bezduszna pustka,
Powoli niszcząc każdą żyjącą nadzieję.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania