Prokrastynacja

Prozaiczna egzystencja doprowadziła mnie do stanu żywego trupa.

Ochota ogarniająca ciało, aby wydalić każdą swoją wnętrzność i pozbyć się bólu istnienia.

Czuję się jak egzaltowana panna, która pomimo uprzywilejowanej pozycji i tak przeżywa werterowskie cierpienie.

Muzyka nie jest już nawet powierzchownym plastrem na moją krwawiącą duszę, a zaczyna wpędzać w pogłębiającą się melancholię i apatię.

Bliskie relacje doprowadzają do psychozy umysłu, do autoagresji i wyniszczenia.

Demolowane zostaje wszystko, co skrupulatnie było budowane.

Wszystko, co napędzało do dalszego życia, przestaje być intrygujące.

W ciele zostaje niekończąca się, bezduszna pustka,

Powoli niszcząc każdą żyjącą nadzieję.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery ponad rok temu
    Prokrastynacja czy depresja ? To nie to samo. Użalanie się nad sobą w historii literatury bywało bardzo modne. Np takie "Cierpienia młodego Wertera". Tyle, że nawet depresja miała jakiś sens. W tej epistole sensu ani za grosz a i refleksji psychologicznych próżno tu szukać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania